Dwalthrim wrote:

Chętnie zagrałbym z Hakiem, potyczka Ulrykowcy vs Łowcy Czarownic może się przerodzić w iście epicką bitwę

Ha! Bardzo chętnie! Również ostrzę sobie haka na tę bitwę !

A właśnie, dla tych co nie byli w zeszły wtorek, nowe oblicze Snajka



W razie wątpliwości - po prawej

Hehe, ano przybył wreszcie do nas nasz Snajk - miło Cię było spotkać po tak długim czasie niewidzenia!

Swoją drogą muszę komplet zdjęć z poprzedniego spotkania wrzucić .

P.S. Snajk, masz jeszcze ten awatar ze skavenem znany także jako "małpa w awatarze"?

A propos małpy w avatarze i poprzedniego oblicza Snajka, skojarzyła mi sie ta fota z "Mocy Wyrdstona" :





Fajnie , ze do nas zajrzałeś Snajk, czekamy na kolejne odwiedziny. Jak dasz wcześniej cynk to i jakaś banda się znajdzie cobyś nie robił za statystę

Się uśmiechnąłem na widok tego zdjęcia

Małpa wprawdzie nie w awatarze , ale za to z bananem !

O rany, zapomniałam już o tej fotce No, ale przynajmniej dobrze obrazuje zmiany w wyglądzie Snajka

Chyba jakiś threesome będzie konieczny bo 5 nas jest.

Telchar wrote:

Chyba jakiś threesome będzie konieczny bo 5 nas jest.

Widać efekty obcowania z Pandą .

Przechodząc w każdym razie do rzeczy, chciałbym Wam podziękować za dzisiejsze wielce udane spotkanie SDKowe . Podziękowania kieruję przede wszystkim do Dwalthrima, z którym nie miałem okazji zagrać już od wieków, a z którym rozegrałem dziś bitwę wielce epicką i emocjonującą - krwawą i zajadłą, ale jak zawsze w miłej i wesołej atmosferze .

Zdjęcia i relację postaram się wrzucić jutro/pojutrze.

Fakt bitwa była krwawa i zażarta! Żadna ze stron nie chciała odpuścić. Szala zwycięstwa przechylała sie raz na jedna raz na drugą stronę. Przewaga dwóch czy trzech załogantów po stronie WH Tomka jednak przeważyła szale zwycięstwa na stronę Inkwizycji. Tym bardziej plułem sobie potem w brodę, ze zamiast uzupełnić stan osobowy bandy wynająłem kapłana, który poza jedną udana modlitwą okazał się straszną plewą.
Powiem jeszcze tylko, ze przy użyciu blundera uskuteczniłem jedna z ciekawszych akcji jakie do tej pory zdarzyły mi sie w Mordheim. Resztę napiszemy z Hakiem w Raporcie.

Dokładnie tak jak piszesz Staśku - reszta już w raporcie .

Telchar wrote:

Chyba jakiś threesome będzie konieczny bo 5 nas jest.

Na Sigmara, zaliczyłam threesome z Tobą i Pandą

Moja pierwsza w tej kampanii wygrana bitwa. Nie, skądże, nie doznałam strategicznego olśnienia, nie udzielił mi się taktyczny geniusz moich przeciwników; rozstawiłam modele idiotycznie, a że były tam zombiaki, to automatycznie nekromanta i dreg pod ich osłoną byli wolniejsi. Inna grupa poszła zdecydowanie szybciej, bo wilki i wampir do powolnych nie należą. Nawet jeśli to wampir z kulawą nogą Warlock sobie polatał, nawet całkiem skutecznie, dzięki czemu nie musiał zdawać inicjatywy przy skoku. Ale ghule z awansem do inicjatywy zeskoczyły z wielką gracją

W tym samym czasie trwała już w najlepsze bitwa. Averland Pandy wraz z bardzo zdolną elficą ostrzelał Sigmarytki Telchara. Ale i nie pozostał bez odpowiedzi, bo wielki rzeźnik poprzedniej bitwy (Tilean) i tym razem nieźle sobie radził. Szli obaj łeb w łeb - co jednemu zszedł jakiś model, to drugi odwzajemniał się tym samym.

Tymczasem zombiaki dotarły do końca muru. Mogły iść nim dalej, ale wystawiały się tym na ostrzał. Dreg i nekromanta przytomnie zeszli po drabinie, ale gdzie tam taki zombiak po drabinie będzie schodził? Jeszcze rękę zostawi po drodze. Tak więc zombie z wielką gracją zeskoczyli, przy czym przy lądowaniu nie mieli już tyle szczęścia.
Nieumarły łowca czarownic zarobił trzy trafienia, ale skończył oczywiście na pleckach (no pain, no brain), to samo przy dwóch trafieniach spotkało Frederica. Siostra Hipolita wprawdzie nieco się poobijała, ale wylądowała na własnych zgniłych nogach.
Reszta bandy dotarła już daleko do krawędzi, od której zaczynał Telchar. W sumie nie łaziliby taki kawał, gdyby nie bali się Tileana. Ich ruchy były niestety wymuszone przez obecność budynków, a tych w tej okolicy akurat było mało. Jednak wilki zasadziły się już do szarży na Tileana...

...ale Telchar wyczuł zgniłe mięsko i szybko rozkazał Tileanowi zwiewać z zasięgu szarży. Wraz z Pandą byli już wtedy w zaawansowanym stadium walki. Obaj już routowali co turę i sieczka była konkretna - zarówno w walce wręcz, jak i na dystans.

W końcu wampir, zniecierpliwiony faktem, iż sobie nie powalczy, nakazał tchórzliwej hordzie pędzić do celu. Wilki poszły przodem, osłaniając ghule i dwa spóźnione dregi. Wampir przyczaił się za barykadą, gotów sam załatwić upierdliwego Tileańczyka...

...który w tym momencie usłyszał rozkaz odwrotu i wraz z siostrami oddalił się w kierunku nieznanym. Na polu bitwy zostały trupy z Averlandczykami. Zombie mozolnie zmierzały do bitwy. Wilk wyrwał się naprzód i nawet Mistrz Verridan poczuł przypływ odwagi i podleciał do jakiegoś zakapiora celem go ubicia. Niestety, oba wilki zeszły - jeden wprawdzie zagryzł elficę, ale zaraz potem został zastrzelony z pistoletów, zaś drugiego ustrzelił bergjaeger. Ale cel został osiągnięty - zombiaki, z nekromantą i dregiem za plecami, dotarły do boju i w następnej turze były gotowe do szarży...

...która nie nastąpiła, bo na widok zombiaków Averlandczycy zesrali się (ze śmiechu oczywiście) i uciekli.



A cały ten zombiaczy ból pięknie podsumował wczoraj Panda:
Zombiaki są jak gwiazdy porno - kiedy dochodzą, jest koniec filmu.


Tak czy siak, straty miałam znikome (jeden pies na dobre pogrzebany, ale drugi przeżył), za to w wyniku eksploracji mam przypływ nowych sił, bo znalazłam dwóch więźniów, którzy mniej lub bardziej chętnie poddali się procesowi przemiany w zombiaka i dołączyli do moich gwiazd porno.


Wielkie dzięki za bitwę panowie Było wyjątkowo fajnie.

Ja ze swojej strony muszę dodać do powyższego komentarza, że muszę podszkolić się w grze na półdystans.

Elfica została skutecznie zagryziona. Szkoda. Do ogrzewania chłopów zostało już tylko ognisko i młodzik

Sierżant za ustrzelenie piesa dostał rozwój do walki wręcz (wtf?) przez co zrównał się z podkomendnymi. 5 WSa nie w kij pierdział.

Mountainguardzi są zajebczy. Dokupiłem chłopakom po łuku. Niech sobie postrzelają.

Halfling celnością dorównywał najlepszym jednak miał tępe strzały.

U mnie mistrzem był bergjager Albrecht, który ustrzelił aż trzy modele. Drugi Bergjager Hansi ustrzelił tylko jednego, ale strasznego, za co stał się odważniejszy w leaderce.

Hunting Arrows rządzą. Po następnej bitwie obowiązkowo chłopaki polują na króliki by upitolić im łapki.

Młodzik mimo swojej dużej wytrzymałości zaczął bawić się w bondage z siostrami przez co podupadł na ciele tracąc ważny punkt wytrzymałości. Z drugiej strony po tych zabawach zyskał doświadczenie w posługiwaniu się garłaczem.

Co do garłacznika, to zasadzając się na siostry wystawiłem go za bardzo i oberwał skutecznie w papę od Tileańskiego skur...czybyka. Na szczęście oberwał w pośladek i chłopak się wylizał. I dobrze

Po rozstawieniu bitwa mogła rozegrać się na dwa sposoby. Albo byśmy sięz Natalią wzajemnie powyrzynali i przybiegłby Telchar i nas zbiczował na śmierć, albo tak jak to opisała Natalia. Tylko siostry mają to do siebie, że jak widzą, że może spotkać ich więcej niż zdołają przełknąć idą się bawić gromnicą. To i poszły.

Żywię coraz większą sympatię do Ekipy Horsta (o umlaut, żeby nie było ) i jego Averlandczyków. I strzelą i przypirzgną, a i bąka puszczą. Typowi mordheimowi bawidamkowie. Trzeba im zakupić jeszcze jedną elficę, bo noc zimna, a chłopom baby trza...

Kislevitka też w sumie dałaby radę, ale chodzą plotki, że od tego biegania po dziczy, ma nożki jak sarenka i bobra do kolan (na podstawce ofkoz )

Hail Averland!

Właśnie sie skumałem, ze w pospiechu na kolejke za kapłana Ulryka rzuciłem w tabeli obrażeń nie jak za herosa tylko jak za henchmana/najemnika... i stąd jego
Grrrrrrrrrr

Może uda sie jeszcze go wyszarpnąć z objęć Morra? Jeśli wszyscy się zgodzą to może pozwolicie mi rzucić na injurry herosów przed kolejna grą? W sumie i tak sie pogodziłem ze śmiercia owego pana, ale kto wie - a nóż sie wywinie kostusze?

Faktycznie pośpiech był konkretny, a ów kapłan rzeczywiście myli się z najemnym ostrzem, choć jest bohaterem.

Ja nie mam nic przeciwko temu, byś rzucił za niego raz jeszcze na injury, tym razem bohaterów .