Rozłożony stół stał u mnie w pokoju przez jakiś miesiąc, w końcu udało mi się z nim
(i wszelaką maścią dziwnych rzeczy na nim zalegających) uporać i posprzątać.
Z dalszym malowaniem poczekam, bo nie do końca jestem z niego zadowolony
i na razie brakuje mi pomysłu jak to poprawić.
Washe załatwiłyby sprawę, tak samo jak i mój portfel...
więc będę musiał pewnie wybrać się po większą ilość pigmentu i położyć jeszcze jedną warstwę farby.
Dziś (27.10.12) oprócz bukieciku udało mi się przygotować wszystko co potrzebne do, a potem ulepić ~100 pierogów

Ale to nic... był też czas na zajęcia okołomakietowe.
Wraz z siostrzenicą zabraliśmy się za budowanie ruin.
Była to jej inicjatywa, bo jak stwierdziła 'Wujek, musisz mnie w końcu nauczyć robić takie fajne domki'

Nie miałem wyboru...
Tak więc przygotowałem materiały:
* Kawałki płyty MDF (resztki z jakiś szuflad lub półek) wymiary ~10x50cm
* podkład pod panele (to co mi zostało z chodników przy stole modularnym)
* podstawowe narzędzia: piłka do drewna, nożyk modelarski, ołówek/długopis
Wziąłem się za planowanie ruin. Postanowiłem, że będą to bardzo proste piętrowe ruiny.
Mamy więc trzy ściany z oknami, piętro i... na razie tyle.
Przeciąłem płytki MDF na pół, więc teraz mają ~25x10cm i wygładziłem krawędzie papierem ściernym.
Siostrzenica zabrała się za odmierzanie i rysowanie, ja wszystko powycinałem.
Jutro będzie czas na klejenie i ozdabianie, a raczej psucie ruin.
******
Drugi dzień pracy.
Aby wykonać porządne ruiny postanowiłem przetestować niedawno zakupione narzędzia.
Są to pistolet klejowy oraz lutownica!
Pierwsze z nich zakupiłem w Castoramie, firma TopTools ~14zł (pistolet+wkłady),
drugie to promocja w Biedronce (~25zł).
Co prawda są to tak zwane no-name'y ale jak na razie działają bardzo sprawnie i dobrze.
Musze przyznać, że łatwość klejenia i prostota 'ozdabiania' budowli są na tyle dobre,
że trudno będzie mi się obejść bez powyższych narzędzi w kolejnych projektach.
Jak sobie przypomnę, że wcześniejsze budowle kleiłem długo schnącym klejem polimerowym...
Jak już wszystko było posklejane zabrałem się do psucia.
A gdy już wszystko zepsułem ozdobiłem podłogę kilkoma fragmentami budynku i posypałem piaskiem.
Nie chciałem, by było tego zbyt dużo, bo najważniejsze dla mnie jest by makieta była grywalna.
Oto efekt mojej pracy:
(zdjęcia zacienione, by było widać żłobienia w jasnym materiale)
A tutaj zdjęcie poglądowe, byście zobaczyli skalę:
(zdjęcie bez jakichkolwiek dodatków)