
Menu główne
Opcje użytkownika Forum Strona główna Zasady Społeczność Szukaj Web
Newsletter Pro

Polecamy

Styl
Each user can view the site with a different theme.
Themes marked with a * also change the forum look.
|
ForumsPro › Oddział OGÓLNY › Raporty bitewne › [Mordheim] Druga kampania Border Town Burning
[Mordheim] Druga kampania Border Town Burning
Relacje z potyczek, bitew i kampanii.
Users browsing this topic:
Brak
View previous topic :: View next topic
|
Author |
Message |
The following users give thanks for this topic |
Anonymous - Pn grud 09, 2013 03:11 AM |
Kapitan_Hak
o. Techniczny
Joined: marca 06, 2011
Posts: 1753
Filia Mazowiecka
|
Post subject: [Mordheim] Druga kampania Border Town Burning
Posted: Sb marca 22, 2014 11:03 PM
|
|
Czternasta bitwa - 25.02.2014:
- Telchar (Merchant Caravan) vs Skavenblight (Ogre Maneaters) vs Pan Ryba(Beastmen Raiders) - Thing In The Woods
- Necroduckey (Orcs & Goblins) vs Bartek (Beastmen Raiders) - Horrors Of The Underground
Pan Ryba wrote: |
Graliśmy "The Thing in the Woods" w składzie Ogry, Kupcy i Beastmeni. Gra była naprawdę żywa i dynamiczna, mimo multipla.
Chaotyczne stworzenia z lasu rzuciły się w ilości dwa na Ogry i jeden na Kupców. Zaś Koziołki rzuciły się na artefakt noszony przez Ogry. Po każdej ze stron były duże straty jednostek, a futro i zęby fruwały wszędzie. Finał, finałów na stole ostały się tylko Zwierzoludzie, ale artefaktu nie przejęły.
Osiągnięcia: zdjęcie z pola walki trzech ogrów, w tym kapitana. Na eksploracji (6 6 6) "Slave Mine" i +3CP, tym samym mam 20 CP i mogę grać "The Horde approaches". Na rozwojach u bohaterów nowe umiejętności i rozwój do Ld.
Porażki: Szaman stojący w lesie i nie zdający przez trzy tury testu na Ld. Spawn chodzący z prędkością krasnala.
Jeszcze raz dzięki za świetne spotkanie i przemiłą atmosferę w czasie gry. Do następnego razu. |
Skavenblight wrote: |
U nas działo się dużo. Nekrokaczka i Bartek zagrali bitwę w podziemiach (coś, czego zarówno orkowie, jak i beastmeni nie lubią). My z Telcharem i Wacławem pograliśmy przeciwko Thing in the Woods - mrocznej bestii, której nie zdołały ugryźć ani ogry, ani kupcy (pojawiły się na stole takie trzy).
To była smutna bitwa dla sił dobra, albowiem beastmeni w niepisanym sojuszu z Rzeczą w Lesie ustawili się na niespodziewanie dobrej pozycji. Trochę to było przypadkiem, bo to, skąd wyjdzie mroczna bestia, losowaliśmy po rozstawieniu. Ale trzeba przyznać, że Wacław to doskonale wykorzystał 
Dwa mroczne stwory rzuciły się na ogry, jeden na kupców. Wydawałoby się, że to nie jakieś wielkie wyzwanie, ale siły Chaosu, drzemiące w tych potworach, okazały się nieprzewidywalne. Stwory niespecjalnie ucierpiały, za to ubiły wszystko, co ośmieliło się je zaszarżować. W tym nawet moje ogry, nawet groźnego tygrysa. To w dużej mierze osłabiło moją bandę, która miała nadzieję na posiłek w tej dzikiej głuszy, a zastała tylko awanturniczo nastawioną zwierzynę i dość straszne lasy (tylko jeden ogr raz się wystraszył, ale najlepszym dowodem na to, jak były straszne, jest fakt, iż nawet beastmeni się ich bali!). Powiem szczerze, że po tej bitwie szacuję, iż siły Wacława i moje były w sumie dość wyrównane. Niemniej z racji Thing in the Woods nie mogłam w pełni rozwinąć swoich. Pierwszy raz widzę tak fajnie rozwiniętych beastmenów, którzy mają "to coś" - to nie tylko zbieranina figurek, a banda z duszą.
Wielkimi sukcesami ogrów było konsekwentne zmiatanie mniej zdolnych beastmenków (ungorków i gorków), zdjęcia szefa przez mojego szefa (pijany centigor z frenzy sporo mi namieszał, nim padł) i fakt, iż śliniący się dureń w zbroi Chaosu opierał się konsekwentnie próbom zdarcia z niego lśniącej koszulki, mimo iż nie mógł nawet oddawać ciosów Świetnie sprawdziły się bulle, których prawdziwą siłę miałam odwagę ukazać dzięki temu, że Cesarz płaci za ewentualne straty Szkoda, że random happening - dziki dzik - nie przyczynił się w żaden sposób do zmiany sytuacji na polu bitwy. Pech! Liczyłam na ośmiorniczkę z bagien albo zmianę wszystkich w beastme... oh, wait. Może jednak nie 
Ostatecznie u mnie zeszło 7 na 12, u Wacława 6 na 16, u Telchara 5 na 11 (poprawcie, jeśli coś pomyliłam, drodzy Przeciwnicy) - w sumie dość równo, tyle że Telchara prał tylko stwór z lasu, Wacława tylko ja, a mnie i bestia, i beastmeni Wacława. Telchar zrobił voluntary rout przy pierwszej okazji, ja przy drugiej Bo chciałam mieć minimalną eksplorację, a połowy bohaterów już nie było.
W przeżywajkach nikt niestety nie zmienił się w wilkołaka, ale u mnie wszystko skończyło się w miarę szczęśliwie. Mój młodzik nienawidzi wszystkich Thing in the Woods - tak jakbyśmy mieli jeszcze jakieś spotkać Mój szef otrzymał liczne rany, więc kolejną bitwę odpoczywa, ale zanim poszedł na zasłużony urlop, stoczył jeszcze walkę z wojownikiem Chaosu, którego dosłownie zmiótł z powierzchni ziemi w pierwszej turze, więc teraz ogrzy wódz sika kwasem zamiast krwi po każdej zadanej mu ranie i zapewnił dodatkowego CP swojej bandzie. Zdaje się, że przeciwnicy też nie są bardzo smutni po tych rzutach. Ogólnie skoczyło się szczęśliwie nawet dla tych mniej szczęśliwych uczestników.
Dla ogrów ta przegrana była dużo korzystniejsza niż niejedna wygrana, bo dostały 3 CP (tydzień temu była wygrana i 1 CP). Cesarz stawiał walkę do oporu poprzez zapewnienie, że odkupi stronników, więc z Wacławem biło się na luzie, a kupców nie musiałam się obawiać, bo połowę ich wykosiła Thing in the Woods. Nawet eksploracja jak na te warunki była bardzo korzystna. A przede wszystkim towarzystwo, dynamiczna walka, zero przeciągania, nastawienie na zabawę, zero spin - czego chcieć więcej? 
I dla tych, którzy mają walkę z Chaosem w celach kampanii, paradoksalnie wygrana Wacława otwiera nowe horyzonty - dzięki zdobyciu 5 CP Wacław może już grać "The Horde Approaches", a po tym scenariuszu jest "Siege!". Może w tej kampanii wreszcie zdołamy zagrać te - jakby nie było - epickie dla BtB scenariusze.
Do zobaczenia za tydzień! |
Zdjęcia Pana Ryby:
_________________

|
|
Back to top
|
|
 |
Kapitan_Hak
o. Techniczny
Joined: marca 06, 2011
Posts: 1753
Filia Mazowiecka
|
Post subject: [Mordheim] Druga kampania Border Town Burning
Posted: Sb marca 22, 2014 11:17 PM
|
|
Piętnasta bitwa - 04.03.2014:
- Dwalthrim (Hobgoblins) vs Myszon (Witch Hunters) - Wyrdstone Hunt
- Skavenblight (Ogre Maneaters) vs Kapitan Hak (Dwarf Treasure Hunters) - Tainted Copse
- Warboss Krzychu (Battle Monks of Cathay) vs Pan Ryba (Beastmen Raiders) - The Horde Approaches
- Necroduckey (Orcs & Goblins) vs Bartek (Beastmen Raiders) - ?
Dwalthrim wrote: |
W końcu rozdziewiczyłem bandę hobgobasów i stwierdzam że dają rade. Graliśmy z Myszonem dwiema świeżymi bandami (Hobgobliny 13 modeli vs 9 Łowców Czarownic na kuszach, wspieranych przez tileana i halfasa).
Gra była dynamiczna i miała zaskakujące zwroty akcji.
Parę motywów z gry:
fruwające gęsto bełty, które nikogo nie wyjęły (honor uratował tilean i halfas), flaglanci którzy po szarży i trafieniu nie ranili (2x wypadła jedynka!), przeciętne hobgobaski które zdjęły tychże flagusów sztyletami (pałki i topory nie trafiły), szef hobgobasow który zdjął dwóch typów w tym kapłana sigmara mieczem pokrytym przez Maghu dark venomem, dwukrotne animosity - raz hobgoobasy zaczęły się lutować, a raz typ poleciał w stronę wroga drąc japę i wymachując bronią! :-D
Finalnie zeszły mi 3 modele, w tym tani hobgobas definitywnie do piachu, a Myszonowi 7, w tym 3 herosów. Do piachu poszedł zealot, dalej były dwa oślepnięcia i jedna rana ręki u kapłana i dwóch łowców.
Myszon miał tego dnia dość słabe rzuty i trochę za bardzo rozbił ustawienie swoich modeli, no ale w końcu była to jego druga gra w życiu ;).
Zgarnąłem 4 wyrdstony i drugie tyle w eksploracji + 555, co razem dało mi ok 120 gc przychodu.
Szef dorobił sie specjalnego skilla "strict leader" (w 6" henchmani nie muszą rzucać na animosity), Maghu + 1A, a jeden z Gashergitsów +1 LD.
Podsumowując, stwierdzam że banda nie jest przepakowana, jednostki są raczej cienkie (2 I oraz 6 LD trochę boli). W dodatku animozje mogą wprowadzić nutkę chaosu wśród szeregowych typków. Za to niewątpliwie banda ma klimat i umiejętne poprowadzenie tych zdradzieckich rzezimieszków, może dać sporo funu z gry Hobgoblińska hordą :). |
Skavenblight wrote: |
Sądząc z opisu hobgobasy to fajna banda Grunt, żeby był fun. I fajnie, że ktoś ma wreszcie bandę pasującą do Silent Threatu. Szkoda, że tak późno w kampanii, ale zważywszy, że do Siege'a jeszcze trochę, to zdąży się na pewno ciut rozwinąć. Trzeba trochę wesprzeć "złych" 
My zagraliśmy z Tomkiem bitwę for fun, żeby dać przykład wszystkim PG, którzy wybierają na przeciwnika tylko bandy dające im korzyść A tak serio, już jakiś czas nie graliśmy - no niby Nightfall, ale to było raczej razem niż przeciwko sobie. Graliśmy Tainted Copse, bo lubimy pochaoszone lasy i dużo rh Dodatkowo padało, ale akurat państwo z bronią czarnoprochową noszą już od dawna płaszcze przeciwdeszczowe, jak na porządnych turystów w Cathayu przystało.
Niestety z rh wypadły tylko 2 - wściekły dzik i warstwa krwionośna miejscowej gleby. Dzik szybko został zdjęty przez krasnale, a krew nie trysnęła spod ziemi, bo praktycznie nie mieliśmy walki wręcz. Ostrzelaliśmy się trochę - pierwszy raz zdjęłam kogoś z bajeranckiej kuszy huntera! Zabolała mnie tylko trwała strata tygryska, jeszcze go pomszczę, nizioł Tomka może spodziewać się ogrzego gangbangu w przyszłości Poza tym nikt mi nie zszedł.
Nastawiłam się trochę na podróżowanie lasami, a tak naprawdę powinnam była od razu lecieć na pałę do przeciwnej krawędzi. Szybciej bym skończyła, bo ogry 2 razy szybsze są od krasnali Ale w lesie bezpieczniej, trudniej zostać ostrzelanym, a Tomek jechał tą platformą strzelecką przez sam środek stołu. Lasy jak na Chaos przystało, przesuwały się, wjeżdżały w ludków, w wózek, zamieniały się miejscami non stop - wesoło było. W końcu jednak uznałam, że dość, kiedy trzech panów przeleciało lasem prawie do przeciwległej krawędzi. Dwóch jeszcze wyszło z innego lasu i podążyło za nimi. Na szczęście Tomek wówczas był już skupiony na dostaniu się do swojej krawędzi (lasy uprzejmie przesunęły się tak, by wózek mógł przejechać), ale przy większej bandzie zabrakło mu jednak kilku typa do wygranej. Ogry były pierwsze.
Jak wspomniałam, tygrys odszedł za Tęczowy Most, ale zarobek miałam na tyle spory, że jakoś może nawet go odkupię. Poza tym awanse się sypnęły dzięki underdogom, co zawsze jest fajne, nawet jeśli po raz kolejny losuje się skill...
Fajnie, że powraca dawna frekwencja - wczoraj grało 8 osób. Oby tak dalej. Do zobaczenia za tydzień  |
Zdjęcia Pana Ryby:
Zdjęcia Kapitana Haka:
_________________

|
|
Back to top
|
|
 |
Kapitan_Hak
o. Techniczny
Joined: marca 06, 2011
Posts: 1753
Filia Mazowiecka
|
Post subject: [Mordheim] Druga kampania Border Town Burning
Posted: Sb marca 22, 2014 11:51 PM
|
|
Szesnasta bitwa - 11.03.2014:
- Dwalthrim (Hobgoblins) vs Duszy (Dwarf Treasure Hunters) vs Fanatyk (Dwarf Treasure Hunters)- The Blockade
- Bartek (Beastmen Raiders) vs Kapitan Hak (Dwarf Treasure Hunters) - The Blockade
- Skavenblight (Ogre Kingdoms) vs Catachanfrog (Witch Hunters) - Horrors Of The Underground
Duszy wrote: |
Jeszcze raz dzięki za grę, było tragikomicznie Raz, że zrobiliśmy parę błędów w rozstawieniu, dwa, że albo nie trafiałem, albo nie woundowałem. Czasem mam wrażenie że nawet jakbym grał kostkami z samymi 5-6 na ściankach to i tak rzucałbym 1-2 Po 1 bitwie 1/3 bandy poszła do piachu, w tym jeden ze slayerów, który poległ iście mało chwalebną śmiercią - przeciw zwykłym hobgoblinim, nie zabierając żadnego ze sobą.
I zaczynam rozumieć czemu tu niektórzy narzekali na zdarzenia losowe w BTB. Tempest dla dwarfów gdzie 4 modele na 6 ma broń czarnoprochową to Zuoo ( przez duże Z i dużo o )  |
Skavenblight wrote: |
duszy, no co Ty, losowe zdarzenia są jeszcze lepsze To o czym piszesz, to tylko pogoda. Na dalszym etapie kampanii takich sytuacji da się uniknąć - kupujesz płaszcze przeciwdeszczowe dla modeli z bronią palną, przed zimnem chronisz się za pomocą futer itd. Niewiele to kosztuje, a niweluje te najbardziej przykre skutki złych warunków pogodowych. Mieliście pecha, że na pierwszą bitwę już monsun uderzył 
U mnie i Kuby wyszło ciekawie, podziemia tym razem nie były nudne, a pełne pająków, szczurów (dzięki temu darmowy exp) i wciąż powracającego wyrma. Ogry stworzone wręcz do eksplorowania podziemnych tuneli odkrywały na nowo radość z bicia, trochę mniejszą z bycia bitymi, bo do tego niestety w końcu doszło. Nie dało się uniknąć rozproszenia bandy, które już na etapie stania na rozdrożach okazało się dość smutne w dalszych skutkach.
Po pierwsze - w jednym korytarzu wyrm skutecznie zablokował huntera na kilka tur. Dwóch zaufanych chłopaków pozostało z nim, ale ich siła przeciw całej bandzie WH to trochę mało.
Po drugie - w kolejnym korytarzu głupka w chaośnickiej zbroi zablokowały SZCZURY. Krwiożercze bestie żądne miziania, bo na łomot nie mogły liczyć, kiedy typ notorycznie nie zdawał głupoty (z Ld 3 to ciężko, żeby zdawał). W obliczu tego zabezpieczający jego tyły chłopcy popędzili za szefem, który na szczęście nie odkrył żadnych blokad czy innego badziewia. I ta część bandy (2/3 stanu początkowego) zwiedziła naprawdę ładny kawałek tuneli. Zdobyli jajo, rozprawili się z kolejnymi szczurami i pająkami, przegonili ze dwa razy wyrma. WH widząc, że nieprędko ich dogonią, zajęli się zablokowaną częścią bandy. Typ w zbroi poległ szybko, to samo czekało bulla i młodzika. Jedynie huntera uratowałam przed zjedzeniem poprzez voluntary routa.
Za to strzelanie w tunelach okazało się wysoce zawodne. Ale o tym pewnie więcej napisze Kuba, bo mój typ z armatą nie trafia nigdy i tak 
Było wszystko - zawalony tunel, beczki, szczury, pająki, jajo wyrma, wyrm... wszystko poza kurna wyjściem z tuneli! Co niestety poskutkowało tym, że kiedy zużyliśmy ostatni moduł, nie było już szans na wyniesienie jaja. Tzn. były, ale przedarcie się przez kilkunastu WH trochę nie miało sensu, a straty już były spore (5 na 12 zeszło). Jajko się rozbiło, niech WH zrobią sobie jajecznicę. Trudno!
Na szczęście wszyscy - od bezużytecznego gnoblara, przez drogiego bulla po bohaterów - przeżyli to starcie. Nawet młodzik, który obudził się w niewo... znaczy w gościnie u WH, którzy dali mu prowiant na drogę i puścili wolno. Eksploracja w porządku, a w dodatku po zdobyciu 35 CP mogę wynająć za jednego CP Mistrza Ippan-Shu... ale nie wiem, czy nie uczynię tego dopiero później. Na razie nie mam nastroju na latającego po ścianach Chińczyka. Jeszcze ogry zechciałyby sprawdzić, czy tak samo dobre lata pogryziony i przetrawiony przez ich potężne żołądki.
Dzięki za spotkanie, do następnego! |
Dwalthrim wrote: |
Graliśmy multipla, Hobgoblińska Horda wdzierająca sie w granice Szmaragdowego Cesarstwa przeciw dwóm bandom krasnoludzkim starającym się nie dopuścić do złupienia pogranicznej wieży.
Szczerze powiem, że obawiałem sie trochę grania słabo rozwinięta banda przeciw wrogom z T4 typu dwarfy czy beastmany. O dziwo wyszło nad wyraz dobrze.
Atakowałem wieżę z dwóch rożnych stron. Z jednej strony stołu puściłem grupę z przewagą herosów, a z drugiej z przewagą henchmanów z dwoma herosami, wilkiem i wiedźmą.
Fartownie wyszło z dżystą pogodą, która spowodowała działanie broni czarnoprochowej tylko na 4+. Traf chciał ze większość krasnali była uzbrojona w pistolety, a jeden z inżynierów w handguna. W związku z czym z pistoletów udało się wystrzelić moze z 2-3 razy w ciągu całej gry.
Na samym początku dwarfy odstrzeliły mi jednego ze stronników. Później było jeszcze parę nokaoutów & knockdownów i kolejne jedno czy dwa zejścia od ostrzału ze strony wieży, na flance z przewaga stronników.
Wiedźmie co jakis czas udawało sie wymamrotać swoje przekleństwa, w zwiazku z czym broń co poniektórym krasnoludom wyślizgiwała sie z rąk lub moi mieli przerzuty. Duszy miał faktycznie dosc plewne rzuty co zaowocowało wybiciem jego bandy i wolountary routem. Najbardziej mnie zaskoczyło wyjęcie przez zwykłego cieniasa Hobgoblina zapuszkowanego w gromrile Lorda i adekwatna sytuacja ze sleyerem, ale ten drugi tłukł się jeszcze z wilkiem i drugim hobgobasem.
Drugi z mych oponentów - kolega Piotrek, po chwili zaczął rzucać już na routa, którego oczywiście zdawał - trudno ich nie zdać krasnalami. Niebawem i ja zostałem zmuszony do zdawania routa co przy LD 6-7 Hobgobasów bywa równie ciężkie jak u Skavenów, ale wychodziło mi.
Gdy wydawało się że jest już pozamiatane i wybiję kraśki do ostatniego brodacza nadciągnęło wysłane przez Cesarza wsparcie. Wcześniej przez chyba 3-4 tury chłopaki nie mogli tego wsparcia wyrzucić i zawezwać. Mój szef na dzień dobry odstrzelił kobyłę, która ciagneła wóz z zaopatrzeniem. Cesarscy żołnierze mimo ze na statach ludzkich czyli porównywalnych do moich okazali się niezłymi kafarami i dobrze znali się an wojaczce. W resztkę krasnoludzkich obrońców wstąpił nowy zapał i sytuacja się odwróciła. Sleyer, lord i 6 typa wsparcia zaczęli po kolei wybijać moje hobgobliny. Zszedł m.in szef i 2 herosów. No i w końcu nie zdałem routa. Własciwie w sama porę bo już sie robiło bardzo kiepsko, gdyż została mi może 1/4 bandy.
Po bitwie przeżyli mi wszyscy herosi, a z 8 zabitych henchmanów do piachu poszedł tylko jeden. Posypały się za to awanse i to w całej bandzie oprócz szefa. Herosi dostali kolejno +1 A, +1 WS, skill - resilient, + 1 W. Henchmani: grupa z toporami +1 WS, z pałami + 1 A. Czyli jest progres! 
Uciułałem tylko 40 gc, z czego pazerna wiedźma wzięła 15. Resztę chyba zainwestuje w nowe sprzęty lub drugiego wilka.
Dzięki za fajna grę i wspólne przypominanie sobie zasad  |
Catachanfrog wrote: |
Bitwa zaiste była ciekawa, tak jak wspomniała Natalia. Scenariusz terenowo został wyeksploatowany do maksimum, wszystkie segmenty były na stole a i tak głupiej 12 nie można było wyrzucić, nawet z przerzutami. Jak widać w górnictwie Katajczycy preferują system motywacyjny polegający na zasypywaniu swoich minerów i wypuszczania ich gdy nakopią odpowiednio dużo wyngla.
Podczas meczyku było wiele zabawno/żenujących momentów: wyżej wspomniany hunter, którego wyrm nie był w stanie ugryźć przez kilka ruchów i blokujący przejście ogr-głupek, który przez chyba 5-6 ruchów walczył z dwoma szczurami do momentu śmierci w płomieniach z rąk mego kaptyna. Nie powiem, mam w tym swój wkład ponieważ miałem masę rzutów na 1,2 przez co potworki były naprawdę niegroźne. Co do mojej warbandy, bitwa ta nauczyła mnie, że naprawdę nic nie jest pewne. Człowiek może się cieszyć jak debil bo ma figurkę trafiającą na 2+ (lub 5 ataków) a tutaj dupa, 1nki na hity lecą. Do tego blokujące się modele (straszny tłok w tych korytarzach), odkrycie jednego fragmentu (ogry odkryły chyba z 15) i tragiczne wręcz rzuty na strzelanie u reszty.
Na szczęści w cc było lepiej, nieprzyzwoite ilości ataków (i tak nie umywające się do 5 ataków u ogrów Natalii) pozwoliły nasiekać szczurów i kilka ogrów. I gnoblara. I szamana.
W eksploracji nawet nieźle, 70 gc do kieszeni oraz slave mine - sumując, kapitan po tych wszystkich kopalnianych wyczynach dostał 8xp i 2 awanse. Do tego jeden ogr został zaproszony w gości (61) odpowiednio ugoszczony, a następnie obdarowany kieszonkowym i kanapkami na drogę.
Ciekawy scenariusz (grałem pierwszy raz) ale potrzebna jest modyfikacja a propos wyjścia - przynajmniej, żeby ostatni tile był powyższym.
Ale grało się fajnie, dziękować i czekać do wtorku!  |
Kapitan Hak wrote: |
Na wstępie: bardzo się cieszę, że tradycja pisania raportów pobitewnych (choćby krótkich, choć po tej bitwie, jak widzę, dominują długie i ciekawe)!
Również hołdując tej tradycji, dołożę swoje przysłowiowe trzy grosze...
W szesnastej bitwie moim przeciwnikiem był Bartek, z którym - o dziwo - w tej kampanii jeszcze nie grałem. Przeciwnik w kontekście wybranego przeze mnie celu kampanii tj. "Celestial Protectorate" pożądany, czyli iście chaotyczni Zwierzoludzie. Słowem: okazja do załapania większej niż z reguły ilości punktów kampanii.
Scenariusz: znany i lubiany "The Blockade", czyli w skrócie: jedna banda broni wieży, a druga ją atakuje. Dodatkowo, w międzyczasie przyjeżdża wóz z gwardzistami i zapasami dla obrońców.
Jak na praworządne, broniące Kataju krasnoludy przystało, byłem obrońcą strażnicy (wieży) osadzonej w dogodnym punkcie na wzgórzu. Mój przeciwnik miał pod górkę - dosłownie i w przenośni. Sytuację początkową miałem dość komfortową - silnie ufortyfikowana pozycja (pomijając fakt, że strażnica lekko zrujnowana i nie do końca obronna i spora grupa wysoce wykwalifikowanych strzelców. Nadchodzący zwierzoludzie Bartka narazili się na spory ostrzał, niestety jednak ("niestety" dla mnie ) ów ostrzał nie okazał się zbyt skuteczny, głównie za sprawą niesamowitej wytrzymałości i pancerzy doświadczonych już w boju sług chaosu. Mimo wszystko pierwsze trupy (wśród piesków chaosu) padły.
Gdy doszło już do walki wręcz (horda zwierzoludzi wlała się przez wyrwę w murze) zaczęła się prawdziwie krwawa walka. Bardzo podobnie jak podczas mojej poprzedniej rozgrywki w ten scenariusz (ileś bitew temu, z Panem Rybą) również i tym razem walka z silnymi kozoludami okazała się dla niektórych brodaczy zgubna w skutkach. Powagę sytuacji potęgował fakt, że niektórzy moi przeciwnicy mieli statystyki rzędu T6, W3 i Save 2+. Bardzo trudne do ugryzienia dla mojej bandy, w której nie ma porządnych "otwieraczy do konserw".
Z wielkim mozołem, jednakże pod nieustającym czujnym okiem Grimnira, który zesłał na swój brodaty ludek kolejne błogosławieństwo, w końcu powaliłem czwartego zwierzoczłeka, w dodatku dowódcę tej całej futrzastej hałastry. Okazało się, że to był ten moment, kiedy cała nieprzyjacielska szajka dała nogę (dobrowolnie jednak, chcąc uniknąć dalszych strat - gdyby zdecydowali się walczyć dalej, różnie mogło by być...)
Podsumowując, drugie moje zmaganie z tym scenariuszem również okazało się zwycięskie i owocne w liczne punkty kampanii. Fakt, że zwycięstwo było okupione sporym wysiłkiem, krwią, a nawet życiem (Beast Huntera, a jakże!) w tym wypadku tylko zwiększył satysfakcję z tej potyczki.
P.S. Warto jeszcze odnotować, że wóz z posiłkami w ogóle się nie zjawił, pomimo iż w ostatniej rundzie gry miał się pojawić na 2+... a ja wyrzuciłem 1! 
|
Zdjęcia Kapitana Haka i Skavenblight:
_________________

|
|
Back to top
|
|
 |
Kapitan_Hak
o. Techniczny
Joined: marca 06, 2011
Posts: 1753
Filia Mazowiecka
|
Post subject: [Mordheim] Druga kampania Border Town Burning
Posted: Pn marca 30, 2014 07:41 PM
|
|
Siedemnasta bitwa - 18.03.2014:
- Warboss Krzychu (Battle Monks of Cathay) vs Andrzej (Carnival of Chaos) - Last Orders
- Pan Ryba (Beastmen Raiders) vs Catachanfrog (Witch Hunters) - Tainted Copse
- Skavenblight (Ogre Maneaters) vs Fanatyk (Dwarf Treasure Hunters) - Traces to Emprise
Pan Ryba wrote: |
W tym tygodniu grałem przeciwko Łowcom Czarownic w scenariusz: "Tainted Copse".
Po ostatniej bitwie, gdzie beastmeni dosłownie zmietli bandę Krzycha w tym tygodniu przyszła kolej na nich. Koziołki natrafiły na silny opór i przypłaciły go dwoma zgonami wśród bohaterów i jednym zdjętym henchmen'em. Tym samym Zwierzoludzie stracili szamana, bestigora i gora. Dodatkowo awansowany na bohatera gor został pochwycony przez Łowców. Jest to zasługa Kapłana oraz Kapitana. Choć nawet psy były wyjątkowo kąśliwe, bo skutecznie pogryzły kilka Kozłów.
Mimo znacznych strat w bandzie, wszyscy zaliczyli awanse, a eksploracje przyjdzie wyrzucić w przyszłym tygodniu. Sama rozgrywka była zabawna i sprawna, bo w tym scenariuszu dzieją się naprawdę nie opisane rzeczy i nie ma nudy : )
Dzięki za spotkanie i do kolejnego razu. |
Skavenblight wrote: |
Zagraliśmy wczoraj z Piotrkiem "Traces to emprise" w przygotowanej niedawno przez Wacława wiosce beastmenów, zwanej Rembertowem Odgrzebałam sobie trupki i zrobiłam eksperymentalną rozpiskę, która - jak się okazuje - całkiem fajnie się sprawdziła. Było 6 krasnoludów i 7 truposzy. Zakułam trupki w zbroje i dałam tarcze, co naprawdę fajnie się sprawdziło (noble i slayer przez kilka tur nie byli w stanie zdjąć smętnego grave guarda). To tak zanim bonusy ze zbroi zostaną znowu ucięte
Czary trupom niestety w ogóle się nie udały - living horror przeciwko krasnoludom i reanimacja w bandzie bez zombiaków to nie jest to, co pozwoliło tej bandzie wygrać poprzednią kampanię Krasnoludy z kolei poważnie osłabiła pogoda - śnieżyca nie pozwoliła na strzelanie na dalej niż 10 cali. Za to random happenings okazały się dość neutralne - spowolniły jednego krasnoluda, któremu było gorąco w zbroi, ale poza tym nic się nie stało.
Przesłuchiwanie powinno iść dużo lepiej krasnalom, niż trupom, ale trupy miały trochę szczęścia, a krasnale trochę pecha, co zrównoważyło wynik końcowy na niewielką korzyść trupków. Oboje rzucaliśmy już routy, ale ja pierwszego zdałam, a Piotrek po trzech turach rzucił okrągłą 12, więc bitwa zakończyła się, a trupki zyskały o 2 punkty informacji więcej niż krasnale. Straty po obu stronach podobne - krasnale straciły inżyniera, u mnie padł strach na wróble. Prócz tego slayer przegrał walkę z wojownikiem Chaosu i wrócił na łono bandy zdrowy, ale goły, a mojego grave guarda obrabowano z ekwipunku, więc efekt podobny
Fajnie było na jedną bitwę oderwać się od przekoksanych ogrów i zagrać początkującą bandą Aż czekam na koniec BtB, żeby móc trochę pokombinować z nową rozpiską (jeszcze nie wiem, jakiej bandy). Do zobaczenia za tydzień i dzięki za spotkanie  |
Catachanfrog wrote: |
Kolejna bitwa z Wacławem, tym razem w "tainted copse". Żaden random nie wypadł za to lasy standardowo w tym scenariuszu wykazywały objawy charakterystyczne dla zespołu nadpobudliwości psychoruchowej - kręciły się w miejscu, latały po planszy lub biegały w losowych kierunkach.
W pierwszych ruchach zwierzoludzie zaskoczyli mnie ruszając na full tilcie do przodu (także z pomocą lasków), zapadła więc decyzja o pozostaniu na swojej połowie i graniu defensywnie.
Strzelanie, mimo wysokich statów i drogich zabawek było niezwykle nieefektywne - 2 warhoundy i 2 woundy na spawnie. Co do walki wręcz, zaczęło się od teleportującego się lasu z królikospawnem inside, który bezkarnie zjadł mi flagellanta na amen by potem odteleportować się z powrotem na drugi koniec planszy. Z wyżej wspomnianego drzewnego transportera wysiadły też 3 gory, z ktorych 2 zostały zdjęte przez flagellanta bohatera i psa zaś ostatni zanim dołączył do kolegów na ławce OoA, ściągnął mi tileana.
Prawdziwa walka toczyła się kilkanaście cali dalej; epicka bitka w której udział brały 2 psy, flagellant, kapitan i warrior priest vs 2 gory, 2 bestigory i gor bohater a później jeszcze szaman i centigor (z obsceniczną ilością ataków). 2 psy zajęły się henchmenami za to skomplikowana szarża bohaterów i flagellanta objęła wszystkich bohaterów. Psy zeżarły gory, kapitan miał trudności z trafianiem (ale i tak zrobił wounda) a warrior priest ściągnął 4 bohaterów . To był generalnie koniec, zarówno czas jak i wysokie straty w warbandzie sprawiły, ze voluntary rout był najlepsza opcją dla rogatych.
Po bitwie: tilean przeżył, flagellant nie. Przeżywajki Wacława były szokujące, 2 bohaterów zginęło a jeden został schwytany. Nie wiadomo co powiedzieć... Mam nadzieję, że te straty cię Wacławie nie zniechęca bo dobry z ciebie kompan i godny przeciwnik!
Z kwestii objectivowych są już 40 (+2) CPki, jedna warbanda chaosu odhaczona.
Do następnego i dzięki! |
Zdjęcia Pana Ryby:
Zdjęcia Kapitana Haka:
_________________

|
|
Back to top
|
|
 |
|
|
|
|
You cannot post new topics in this forum
You can reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot vote in polls in this forum
You cannot attach files in this forum
You cannot download files in this forum
|
|

O użytkowniku
|