Przez najbliższe dwa tygodnie będę nie obecny na spotkaniach klubowych, więc liczę chociaż na forumowe relacje ze spotkań.

Zdjęcia z ostatnich spotkań klubowych, oraz uzupełnione zdjęcia ze spotkań wakacyjnych możecie zobaczyć w galerii Dębowej Tarczy:
www.debowatarcza.vot.p...ategory/41

Kto przychodzi w ten wtorek?
Obecność zadeklarowali Stefan -Krasnoludy oraz Andrzej -Łowcy.

Ja.

nie będzie mnie ani dziś, ani prawdopodobnie w przyszłym tygodniu.

1. Stawię się dzisiaj.

2. Z lekką obsuwą pokuszę się o małą relację z ostatnio-wtorkowej potyczki.

Moje elfy walczyły z łowcami czarownic Andrzeja w ramach przypadkowego spotkania. Pole bitwy było dość ciekawe ponieważ przez jego środek przechodził mur obronny z zaledwie kilkoma miejscami do przejścia.
Nasza rozgrywka rozpoczęła się od utyskiwania na wylosowany scenariusz, jako że chcieliśmy mieć jakiś ciekawszy cel do zrealizowania niż wymordowanie bohaterów przeciwnika. Po wyrażeniu w ten sposób swojej polskości zdecydowaliśmy, że aby zapewnić ciekawszą rozgrywkę to rozstawimy się na poziomie gruntu oprócz jednego z bohaterów Andrzeja który ewidentnie chciał sobie z czegoś zeskoczyć.
Łowcy wybrali ćwiartkę i rozstawili się pierwsi w okolicy środka stołu wykazując agresywną postawę. Oprócz "skoczka" poza główną grupą znalazł się też kisleviski najemnik, gotowy do wejścia na mur i zapewnienia wsparcia wojownikom.
Część długouchych ustawiła się przy murze aby jak najszybciej się na niego wspiąć, natomiast druga zajęła pozycję pozwalającą na uniknięcie głównej grupy łowców i dobranie się do wrogiego strzelca.
Nieludzie rozpoczeli rozgrywkę. Ich flankujący ruch zmusił łowców do wycofania się w kierunku swojego najemnika. Zajęli pozycję pod wyrwą w murze uniemożliwiając ich zaszarżowanie lub ostrzał. Elfy nadciągały zarówno po ziemi jak i na górze wzdłuż muru. Pomimo wypuszczenia kilku strzał kislevita nie uszkodził w żaden sposób jakiegokolwiek wroga. Został on wykończony przez jednego z bohaterów, któremu udało się do niego dobiec.
Łowca czarownic oddelegowany do wykonania specjalnego zadania - skoku wiary - nie miał szczęścia. Jego upadek zakończył się wyłączeniem z akcji.
W międzyczasie ludzie pomimo utraty najemnika, "skoczka" i permanentnego powalenia fanatyka na skutek zdarzenia losowego zdecydowali się zaatakować samotnego elfa, któremu zbyt wiele czasu zajęło dochodzenie na pozycję. Starali się przy tym oddalić się jak najbardziej od muru aby nie narazić się na nurkujące szarże elfów.
Elfickiemu wojownikowi udało się odparować atak i nawet ogłuszyć duchownego. Pierwszym elfem nadciągającym z odsieczą był sam dowódca, który wybrał sobie za cel kapitana łowców. Jego nienawiść okazała się niestety zbyt słaba, jako że po chwili leżał ogłuszony u stóp swojego przeciwnika.
Reszcie nieludzi udało się jednak zająć pozycję do szarż w następnej turze, w tym dwóch nurkujących z kładki nad walczącymi. W takiej sytuacji kapitan łowców czarownic uznał, że sytuacja taktyczna przemawia na niekorzyść jego kompanii i zarządził odwrót.
Elfom udało się obyć bez strat, natomiast łowca czarownic, który zdecydował się na skok został zraniony w klatkę piersiową i pewnie mógłby wyzdrowieć, gdyby nie jego kapitan, który zdecydował się skrócić jego męki za pomocą swojego pistoletu.

Nie było mnie kilka ostatnich spotkań z powodu przeziębienia a teraz mam dużo pracy na głowie :/ Może w przyszłym tygodniu uda mi się dotrzeć. Mam nadzieje ze jakoś nadrobie kampanie.

UWAGA w najbliższy wtorek mnie nie będzie (rada).

Jak już wspominałem jutro mnie też nie będzie.

Spotkanie odbywa się planowo od 19 w sali Klubowej. Frekwencja, mimo iż tego nie widać na forum jak do tej pory wynosi około 6 do 8 osób i się utrzymuje. Zapraszam serdecznie!

A jednak dotarłem było to tak prawdopodobne jak zombiakowa wspinaczka ale udało się. Za tydzień mogę niestety nie mieć tyle szczęścia...

Kto przybywa w najbliższy wtorek (10-XI) do SDK?
Ja deklaruję obecność : )

Ja jutro będę.
W razie wątpliwości z tej strony Mateusz.

Będę :-)

Po ostatniej bitwie z Wacławem zmarł (na stałe) mój orczy leader. Co ciekawe, zabiła go błyskawica.

I tutaj pojawia się moje pytanie - w podręczniku jest napisane, że nie można dokupywać leadera w trakcie kampanii. Czy mamy jakieś HR-y, które to regulują, czy ten zapis jest ostateczny? I jeżeli rzeczywiście nie mogę go dokupić, to czy w tej sytuacji jeden z bohaterów, który zostaje leaderem, zwalnia mi slot do dokupienia nowego bohatera z jego rodzaju? Przykład - mogę mieć trzech Big'un'ów, jeżeli jeden z nich zajmuje pozycję bossa bandy, to czy w takim razie mogę dokupić nowego big'una na jego miejsce?

Tylko Wampira da się "odkupić". Jeśli inna banda straci lidera to nowym zostaje bodaj bohater z najwyższą liderką. Żadnego slotu to nie zwalnia. Zapis jest według mnie nie tylko ostateczny ale rozsądny.

aniollech wrote:

Tylko Wampira da się "odkupić". Jeśli inna banda straci lidera to nowym zostaje bodaj bohater z najwyższą liderką. Żadnego slotu to nie zwalnia. Zapis jest według mnie nie tylko ostateczny ale rozsądny.

Pomijając kwestie rozsądku w zasadach Mordheim, niestety Lech ma rację. Nie można odkupić bossa. Nie zwalnia się dodatkowy "slot" na Big 'Un'a. Fluff fluffem a zasady zasadami.

Ale nie martw się Oliwer, strata bossa to nie taka zła rzecz. Rating leci na łeb o grubo ponad 20 pkt. W miejsce bossa awansuje Ci jakiś Orc Boy, ktory startując od 0xp przy 15xp będzie lepszy od zabitego bossa. Policz kratki i statsy to zrozumiesz o co chodzi ;-)

Zaryzykuję twierdzenie, że może być warto wyposażać dowódcę w byle co i pchać na stracenie od samego początku. -20 pkt może sprawić, że zarobisz w 2-3 bitwy wiecej dodatkowych xp na underdogach, sztbciej na bohaterów awansują henchmani. I tyczy się to niemal każdego szefa bandy w Mordheim.
Jak porównasz statystyki dowódców band z ich startowym xp i tym, co możesz mieć po 20xp na bohaterze startującym od 0xp to wychodzi na to, że niemal wszyscy szefowie to jakieś retardy.

Ja to sobie przemyśliwałem na przykładzie posesesessedów. Taki koleś rzucający czary to nie lada gratka...
Podczas turnieju moja Rzeżączka doczekała się takiej schedy po szefie - przerosła mistrza!