Minęły dwa tygodnie od ostatnich wydarzeń. Plagrsnik wraz ze swoją świtą czekał niecierpliwie w kanałach na swojego informatora. Wymiana jeńca na złoto okazała się sprytnym posunięciem. Udało mu się kupić wysokiego rangą urzędnika Imperium. Diakon zaczął powoli wcielać w życie swój plan – awans na jednego z Lordów Plagi.
- Głupie-głupie ludziki! – pomyślał – ileż można czekać? – z nudów rozglądał się na prawo i lewo, by podpatrzyć co robią jego towarzysze. Mnich oddał się lekturze Księgi Cierpienia, a Czciciele Zarazy byli pochłonięci konsumpcją zabitego przed chwilą człowieka. Nagle uniosło się z dala echo kroków. Skaveny zamarły i po cichu zajęli pozycje. Kilka sekund później widać było kontury postaci niosącej w prawej ręce latarnie. Plagrsnik rozpoznał spasioną sylwetkę człowieka, był to jego informator – Klaus Burgman. Oprócz odgłosów jego kroków było słychać głośne sapanie. Wszystkie skaveny ukryte przypatrywały się mu, nie jeden miał ochotę rzucić się na otyłego człowieka by pożreć go żywcem. Drepcząc, Klaus nagle usłyszał plusk wody, zatrzymał się i zaczął nerwowo rozglądać się. Gdy odwrócił się z powrotem, niespodziewanie pojawiła się przed nim niska zakapturzona postać. Człowiek o mało nie wyzionął ducha, lecz wziął kilka głębszych oddechów i po chwili uspokoił się.
- Co masz dla mnie-mnie… człowieku? – szepnęła zakapturzona postać.
- Ależ mnie wystraszył, nie rób tego więcej, dobra?? – cisza – A no tak, ten tego, jutro Middenheimczycy mają się udać do bogatszej dzielnicy Krenau w celu odzyskania dóbr po pożarze. Ponoć dobra są nie tknięte, więc pewnie się nachapiesz hehe.
- Dobrze – odpowiedział, a następnie wyciągnął dłoń ku człowiekowi. Trzymał w niej sakiewkę pełną złota.
- Dziękuję, o szczodry panocku! – Klaus wyciągnął dłoń po zapłatę ujrzał w pełnym świetle rękę, tajemniczej postaci. Była pełna brudnych i pokrwawionych bandaży oraz zaropiałych śmierdzących ran. Zrobiło mu się słabo, ale przełamał się i odebrał swoją zapłatę. – Jak to mawiają „pieniądz nie śmierdzi”, co nie?
Człowiek miał już odejść gdy zauważył martwe truchło, przyglądnął się mu i zapytał:
- To wasza sprawka? – Zakapturzona postać nie odezwała się – ehh… muszę rozwiesić kolejne ogłoszenie. Drugi szczurołap w tym tygodniu.
Misja: Okupacja
Klan Pestilens vs Zbrojni z Middenheim
Diakon Zarazy czekając na powrót zwiadowcy, rozpoczął plugawe nabożeństwo na cześć Rogatego Szczura. Czciciele słuchając wypaczonych kazań wpadali w trans i błogie, jak dla nich, uniesienie. Po godzinie w oddali było widać gońca.
- Już są, już są! – pisnął zwiadowca – idą-idą od północy!
- Zająć pozycje! Szybko-szybko! – krzyknął podekscytowany Plagrsnik – za Rogatego Szczura! Szybko-szybko! Zabić-zabić człowieków!
Zbrojni z Middenheim wkroczyli do bogatszej dzielnicy Krenau od północy i podzielili się na dwie grupy. Pierwsza była prowadzona przez Pierworodnego, który był wspierany przez Kapłana oraz Kupca. Drugą grupę reprezentował Wybrany Syn wraz z Krewniakiem, Zbrojnymi oraz Ogrem Miotaczem Ołowiu. Skaveny zajęły pozycję od południa i podobnie jak ludzie, podzielili się na dwie drużyny. W pierwszej Diakon Zarazy przewodził Czcicielom Zarazy, a druga zaś była prowadzona przez Mnicha Zarazy w towarzystwie Kadzielnika i Łowcy Niewolników. Obie drużyny ruszyły przed siebie. Klan Pestilens szybko-szybko zajął dwa budynki, ludzie z kolei, jeden w którym się okopali czekając na dalsze rozkazy Pierworodnego. W tym czasie, Kapłan lewą dłonią chwycił za medalion z wizerunkiem wilka, a prawą wzniósł młot ku niebu w modlitwie do swego bóstwa. Ulryk usłyszał wzruszającą modlitwę i obdarzył swego kapłana aurą zimna.
Czciciele Zarazy widząc samotnego Kapłana, ruszyli na niego śpiewając plugawe hymny ku czci Rogatego Szczura. Diakon Zarazy piszczał głośno, by trzymali pozycje, jednak Ci ogarnięci rządzą zabijania i głusi na wołania swego pana zaatakowali duchownego. W okopanym budynku Wybrany Syn powstrzymywał wraz ze Zbrojnym, szaleńczy atak Mnicha Zarazy, z pozytywnym skutkiem.
Chwilę później Kapłan przyjął szarżę opętanych pragnieniem mordowania Czcicieli Zarazy. Ulryk czuwał nad nim, zbroja mrozu powstrzymała dwóch agresorów, zaś trzeciego zdzielił młotem tak mocno, że Skaven miotał się na ziemi z bólu. Pierworodny oraz drugi Pierwszy Syn pospieszyli z pomocą duchownemu, atakując ogłuszonych przeciwników.
W tym samym czasie Diakon próbuje wykorzystać prastarą inkantacje by otoczyć się strzępami energii Dhar, lecz nagle ziemia zatrzęsła się pod nim i usłyszał szyderczy śmiech. Świadkowie tego wydarzenia twierdzą, że to był chichot samego Tzeentcha. Plagrsnika wstrząsnęła emisja czystej magicznej energii, która paczyła i paliła wszystko wokół niego. Wydzielona energia, przypiekła Diakona oraz Kadzielnika.
Mnich Zarazy ciął „Ostrzem Mocy” w Pierwszego Syna, lecz człowiek raptem sparował potężne uderzenie. Ogr będący na pierwszym piętrze budynku, wymierzył w grupę Skavenów, następnie wystrzelił ogłuszając jednego z Czcicieli, a drugiego powalając na łopatki.
W tym momencie Diakon Zarazy stracił panowanie nad swoimi sługami. Podwładni Plagrsnika rozpierzchli się ze Krenau w mgnieniu oka. Uciekając dowódca pokonanej bandy przypomniał sobie słowa, martwego akolity z przed dwóch tygodni, „Brak ofiary, to zły-zły znak! Rogaty Szczur ześle na nas karę-karę!” i tak się stało. Rogaty Szczur tego dnia odwrócił się od Plagrsnika.
--------------------------------------------
Z góry przepraszam, za jakość zdjęć! Mam nadzieję, że moje opowiadania przynajmniej w jakimś stopniu zrekompensują to.
Jestem ciekaw waszej krytyki (tak-tak!) oraz chętnie wysłucham rad od weteranów.