
Menu główne
Opcje użytkownika Forum Strona główna Zasady Społeczność Szukaj Web
Newsletter Pro

Polecamy

Styl
Each user can view the site with a different theme.
Themes marked with a * also change the forum look.
|
ForumsPro › Oddział OGÓLNY › Raporty bitewne › [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
[Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Relacje z potyczek, bitew i kampanii.
Users browsing this topic:
Brak
View previous topic :: View next topic
|
Author |
Message |
The following users give thanks for this topic |
Anonymous - Wt paźdź 27, 2015 07:44 AM |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Pt grud 18, 2015 10:31 AM
|
|
Witam szanowne państwo-draństwo!
Na początku grudnia spotkaliśmy się w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49, by przetestować scenariusze do turnieju Warheim FS - Piekło pocztowe, który odbędzie się 30 stycznia 2016 roku.
Przy okazji zachęcam do uczestnictwa w turnieju Piekło pocztowe zarówno graczy Warheim FS jak i Mordheim. Nagród i upominków wystarczy dla kilkunastu osób!
Poniżej możecie zapoznać się z raportem z pierwszej potyczki, którą stoczyłem z Grishem na zasadach scenariusza Żelazna skrzynia.
Przygotowanie do bitwy:
Po rozłożeniu makiet i przygotowaniu stołu do bitwy, zgodnie z założeniami scenariusza Żelazna skrzynia umieściliśmy na środku polu bitwy skrzynie reprezentujące pozostałość po rozbitym powozie, w którym znajdował się tytułowy kufer oraz wystawiliśmy w uprzednio wylosowanych strefach rozstawienia swoje drużyny Orków i Gobliny oraz Zwiadowczą kompanię z Królestw Ogrów.
Grish wystawił komplet pięciu bohaterów, natomiast mi udało się w tym samym koszcie 500 zk wystawić 15 modeli, od lichych Snotlingów, przez większe Gobliny, Orków i wreszcie stojącego na czele hordy Czarnego Orka. Kolorytu Zielonoskórym dodały ponadto mordercze pomid... to znaczy Squigi.
Runda I
Rozgrywkę rozpoczęła ochoczo horda Zielonoskórych, która żwawym krokiem ruszyła w stronę płonących szczątek powozu. Jeden z Orków w wyniku animozji wyrwał do przodu drąc się niebogłosy Łooomot!, a echo jego krzyku z pewnością dotarło do Gorka, a może nawet do Morka to Szaman skutecznie rzucił zaklęcie Prać ich!, dodając swym kamratom wigoru.
Ale i tak, dystans który Zielonoskórzy pokonali przy pomocy magii, długonogie Ogry przemierzyły nie łapiąc nawet zadyszki...
Runda II
W drugiej rundzie rozpędzeni Zielonoskórzy kontynuowali swój marsz, jedynie jeden z Goblinów poczuł jakiś wewnętrzny jaskółczy niepokój i postanowił zatrzymać się, pokontemplować naturę, zastanowić się nad sensem życia... Mieć? Czy być? W każdym razie kategorycznie odmówił wykonania rozkazu Herszta piskliwym głosem odpowiadając zdecydowanym Raczej nie?...
W tym czasie Ogry rozproszyły zaklęcie Zielonoskórych. Rzeźnik wydobył* Żelazną skrzynię, a Żelazobrzuchy zaszarżował i WzA! jednego Squiga.
*Na marginesie dodam, że między innymi przy tej okazji postanowiliśmy uściślić zapis dotyczący znaczników kosztowności:
Jeśli w scenariuszu nie napisano inaczej znaczniki kosztowności mogą zostać podniesione w fazie ruchu w czasie wykonywania pozostałych ruchów przez dowolny pieszy model, którego podstawka pozostaje w kontakcie ze znacznikiem. Model nie może podnieść znacznika kosztowności jeżeli w bieżącej turze biegł, skorzystał z umiejętności lub zasady specjalnej używanej w fazie magii lub fazie strzelania, strzelał, skakał, szarżował, upadł, wspinał się został Oszołomiony!, Powalony na ziemię!, Wyłączony z akcji! lub wykonywał jakiekolwiek inne działania poza zwykłym ruchem.
Pełny zapis znajdziecie TUTAJ.
Runda III
Oj działo się w trzeciej rundzie... Działo się... Choć może niekoniecznie to, co zaplanował sobie Herszt Zielonoskórych.
Wspaniała szarża, która mogła być tematem wspaniałych opowieści przez Zielonoskórych przez następne kilka dni została zniweczona przez dwóch Orków i Goblinów, którzy miast siać śmierć i zniszczenie w szeregach wroga, postanowili najzwyczajniej znieważyć własne matki, obrazić nawzajem higienę osobistą, a potem najzwyczajniej w świecie dać sobie po mordzie. W animozji goblińscy Łucznicy i Poganiacz oraz jeden z Orków zakotłowali się w walce, w wyniku której poganiacz został WzA!.
Na linii frontu poszło nieco lepiej. Krzycząc Łooomot! Herszt i Debeściaki zaatakowali i zadali 2 rany Żelazobrzuchemu, a raniony Ogr skutecznie WzA! jednego z przybocznych Herszta oraz ranił Czarnego Orka.
W tym czasie Rzeźnik ruszył z żelazną skrzynią w kierunku własnej strefy rozstawienia, Łowca usiłował trafić bełtem z harpuna w zbliżającego się Squiga, a Traperzy rozłożyli sidła...
Runda IIII
...które rozbroił jeden ze Snotlingów i Squig, który zresztą został przez pułapkę WzA!. Pozostałe dwa Snotlingi zaszarżowały na Trapera. Widząc męstwo Snotlingów Gork, a może nawet i Mork wsparli Szamana, który z nieodpartą siłą rzucił zaklęcie Prać ich! i kilku kolejnych Zielonoskórych zaszarżowało na Żelazobrzucha, a Łowca zaatakował Zielonoskórych.
Zacięte starcie nie przyniosło jednak większych efektów, nie licząc jednego WzA! modelu Orka oraz O! Snotlinga oraz Herszta...
Runda V
...uderzenie, którym Łowca zdzielił Herszta w jego zakuty łeb musiało być nadzwyczaj silne, a echo ciosu niczym bicie dzwonu rozniosło się po okolicy...
Zielonoskórzy, choć wydaje się to niemożliwe, wychowani zostali najpewniej w pobliżu bokserskich ringów Marienburga, bowiem na dźwięk przypominający uderzenie gongu jak jeden mąż odstąpili od przeciwnika i dali drapaka w kierunku pobliskich ruin... Zostawiając oczywiście Herszta na pastwę losu w postaci głodnych Ogrów!
Koniec końców Hersztowi udało się przeżyć potyczkę, a drużyna Zielonoskórych jako całość, która oczywiście nie zdała pierwszego testu rozbicia wyszła z rozgrywki bez większych strat, a lichy przychód nie pozwolił na poważniejsze zakupy.
Natomiast Ogry, które wygrały scenariusz Żelazna skrzynia muszą teraz poradzić sobie z problemem dezertera.
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Pt grud 25, 2015 12:55 AM
|
|
Witam szanowne państwo-draństwo!
Przed świętami spotkaliśmy się w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49, by przetestować scenariusze do turnieju Warheim FS - Piekło pocztowe, który odbędzie się 30 stycznia 2016 roku.
Przy okazji zachęcam do uczestnictwa w turnieju Piekło pocztowe zarówno graczy Warheim FS jak i Mordheim. Nagród i upominków wystarczy dla kilkunastu osób!
Poniżej możecie zapoznać się z raportem z drugiej potyczki, którą stoczyłem z Bahiorem na zasadach scenariusza Stacja pocztowa.
Przygotowanie do bitwy:
Po rozłożeniu makiet i przygotowaniu stołu do bitwy, zgodnie z założeniami scenariusza Stacja pocztowa umieściliśmy na środku polu bitwy oznaczone znacznikami specjalnymi budynki oraz wystawiliśmy w uprzednio wylosowanych strefach rozstawienia swoje drużyny Orków i Gobliny oraz Khazadów z Gór Krańca Świata.
Bahior wystawił komplet ciężkozbrojnych bohaterów, wspieranych przez krasnoludzkich strzelców, którzy stanęli naprzeciwko hordy 15 brudnych, brzydkich i zielonych... goblinoidów.
Tym razem potyczka była wyrówna, bowiem zarówno ja, jak i Bahior dysponujemy podobnym szczęściem w rzutach kostkami, które objawia się głównie tym, że jeśli jest szansa, że coś pójdzie źle, to na pewno się to zdarzy. Ale nie uprzedzajmy faktów...
Początek
Potyczkę rozpoczęli Krasnoludowie.
Można powiedzieć, że wyrwali do przodu z kopyta. Niestety jeden ze stronników zapomniał co mówiła mu mama i postanowił wbiec na schody. Niestety nieudany test terenu niebezpiecznego oznaczał dla Strzelca - PnZ!.
Zielonoskórzy zaczęli pierwszą rundę pewnie. Szamanowi udało się nawet rzucić zaklęcie Prać Ich! i niemal cała drużyna pokonała dodatkowy dystans zbliżając się do stojących w centrum budynków.
Animozji uległ jeden z Goblińskich Łuczników, który postanowił zostać nieco z tyłu i głośnymi okrzykami zagrzewał swych kamratów do walki.
Rozwinięcie
W kolejnych rundach działo się dużo. Klingi krzyżowały się krzesząc iskry, ostrza rembaków ryły bruzdy w zbrojach Krasnoludów, a niebo zasnuwał prochowy dym... Tylko efektów tej kotłowaniny jakoś nie było widać...
Krasnoludowie raz za razem posyłali w stronę nadbiegających Zielonoskórych bełty i kule, jednak pociski zdawały się nie robić większego wrażenia na żądnych Łooomotu! Orkach i nieco mniej żądnych Goblinach, którzy nie mogąc doczekać się walki z pokurczami zaczynali tłuc się między sobą. Rozsądkiem wykazali się jedynie Debeściacy, którzy obawiając się gniewu Herszta karnie ruszyli w stronę budynków szukać ukrytej stacji pocztowej z którą Szaman zamierzał zrobić coś ważnego.
Koniec końców, Długobrody WzA! Squiga, który nieudolnie usiłował przegryźć się przez zbroję Krasnoluda.
Zakończenie
Prowadzone przez Debeściaków poszukiwania zakończyły się sukcesem i jeden z Orków znalazł w ruinach pomieszczenie, które odpowiadało opisowi podanemu przez Szamana. Sukces Zielonoskórych okazał się prawdopodobnie zbawienny dla Krasnoludów, które otoczone przez hordę znalazły się w dość niekomfortowej sytuacji, co można było wyczuć po nieprzyjemnym zapachu wydobywających się z głębi noszonych przez pokurczów pancerzy... a może to Snotlingi tak cuchną?
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Sb stycz 09, 2016 12:35 AM
|
|
Witam szanowne państwo-draństwo!
Kilka dni temu spotkałem się z Bahiorem w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49, gdzie przetestowaliśmy czwarty scenariusz Podwójny agent do turnieju Warheim FS - Piekło pocztowe, który odbędzie się 30 stycznia 2016 roku.
Przygotowanie do bitwy:
Po rozłożeniu makiet i przygotowaniu stołu do bitwy, zgodnie z założeniami scenariusza Podwójny agent umieściliśmy na środku polu bitwy trzech oznaczonych znacznikami specjalnymi dezerterów oraz wystawiliśmy w uprzednio wylosowanych strefach rozstawienia swoje drużyny Orków i Gobliny oraz Khazadów z Gór Krańca Świata.
Zgodnie z założeniami scenariusza, każdy z dezerterów w sposób losowy wyekwipowany został w jeden znacznik specjalny. Znaczniki zostały przygotowane w ten sposób, że dwa oznaczały pudło!, a jeden trafienie!. Celem scenariusza było przechwycenie dezertera oznaczonego znacznikiem trafienie! i przetransportowanie go do własnej strefy rozstawienia.
Bahior tradycyjnie wystawił komplet ciężkozbrojnych bohaterów, wspieranych przez krasnoludzkich strzelców i wojowników klanowych, którzy stanęli naprzeciwko hordy 15 brudnych, brzydkich i zielonych... goblinoidów.
Początek
Rozgrywkę rozpoczęli dezerterzy, dwóch z nich ruszyło w stronę Zielonoskórych, natomiast trzeci postanowił szukać ocalenia w szeregach ciężkozbrojnych Khazadów.
Zielonoskórzy nie mogli przepuścić okazji i postanowili pojmać dwóch dezerterów, którzy okazali się na tyle szaleni, by oczekiwać ratunku od goblinoidów. Plan Herszta znalazł poparcie także u Szamana, który z powodzeniem rzucił zaklęcie Prać Ich! i zmotywował swoich niezbyt dbających o higienę kamratów do większego wysiłku.
Plan Czarnego Orka zepsuła nieco pogoda, bowiem w turze Krasnoludów nad polem bitwy rozpętała się burza, która błyskawicznie zmieniła pole bitwy w grząskie bagno uniemożliwiając Orkom i Goblinom bieganie. I choć burza nie wpłynęła w żaden sposób na tempo poruszania się Krasnoludów, to z drugiej strony ulewa skutecznie utrudniała Krasnoludom strzelanie w kierunku brnących w błocie Zielonoskórych.
Rozwinięcie
W czasie kolejnych rund, pośród huku błyskawic i podmuchów wichury, Zielonoskórzy pochwycili dwóch dezerterów, a Tan Krasnoludów pojmał trzeciego zbiega. Bohaterowie wraz z jeńcami, osłaniani przez stronników ruszyli w stronę w własnych stref rozstawienia.
Doszło do kilku starć. Jeden ze Squigów zaszarżował na Tana jednak stary Krasnolud bez trudu odparł i WzA! atakujące zwierzę.
Pozostali Khazadowie zainspirowani czynem swojego dowódcy postanowili dać popalić Zielonoskórym i nie zważając na gwałtowną burzę zasypali przeciwnika gradem pocisków. W wyniku ostrzału Ork został WzA!, natomiast Szaman został PnZ!.
Zakończenie
I choć ciężko w to uwierzyć, to Krasnoludy jako pierwsze doprowadziły do własnej strefy rozstawienia model dezertera. Co więcej, po odkryciu znacznika Bahior zobaczył symbol trafienia, co oznaczało, że to właśnie Khazadzi odnaleźli podwójnego agenta i wygrali potyczkę.
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Cz stycz 14, 2016 01:40 AM
|
|
Witam szanowne państwo-draństwo!
Kilka dni temu spotkałem się z Bahiorem w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49, gdzie przetestowaliśmy piąty scenariusz Skarbiec do turnieju Warheim FS - Piekło pocztowe, który odbędzie się 30 stycznia 2016 roku.
Przygotowanie do bitwy:
Po rozłożeniu makiet i przygotowaniu stołu do bitwy, zgodnie z założeniami scenariusza na środku pola bitwy umieściliśmy Skarbiec oraz rozłożyliśmy znaczniki specjalne reprezentujące wejścia do tuneli.
Następnie Bahior wystawił broniących skarbca Khazadów na środku pola bitwy, a ja umieściłem Orków i Gobliny w jednej ze stref rozstawienia.
Zgodnie z założeniami scenariusza zadaniem Krasnoludów, którzy wygrali poprzednią rozgrywkę było obronienie skarbca, zaś zadaniem Zielonoskórych było przejęcie budynku.
Bahior tradycyjnie wystawił komplet ciężkozbrojnych bohaterów, wspieranych przez krasnoludzkich strzelców i wojowników klanowych, którzy stanęli naprzeciwko hordy 15 brudnych, brzydkich i zielonych... goblinoidów.
Początek
Rozgrywkę zgodnie z założeniami scenariusza rozpoczęła banda Zielonoskórych. Goblinoidy przed wykonaniem pierwszego kroku zdążyły zresztą stracić jednego ze Snotlingów, który w wyniku zdarzenia losowego został uwięziony w rozpadlinie, która najpewniej pojawiła się pod nogami Zielonoskórych w wyniku działania krasnoludzkich saperów.
Z niewiadomych przyczyn utrata Snotlinga rozjuszyła jednego z goblińskich łuczników, który uległ animozji i biegiem ruszył przed siebie. Niestety zezowaty Goblin najwyraźniej nie dostrzegł ściany, która nagle wyskoczyła mu na drogę, a na której zatrzymał się po pokonaniu kilku kroków. Pechowa ściana, w następnej rundzie stała się zresztą celem potoku klątw i przekleństw który obolały Goblin miotał powodowany kolejna animozją.
W tym czasie reszta Zielonoskórych podzieliła się na dwie niezbyt równe grupy i poczęła okrążać skupionych w centrum pola bitwy pokurczów.
Krasnoludowie widząc co się święci raz za razem posyłali w kierunku biegnących goblinoidów grad pocisków, jednak kule zdawały się omijać Zielonoskórych. Jedynie jeden ze Squigów został Oszołomiony!.
Rozwinięcie
Panoszące się bez większego pożytku w kompanii Zielonoskórych nikczemne Gobliny za nic miały genialny w swej prostocie plan Herszta i nie mogąc doczekać się walki z Krasnoludami postanowiły pobić się między sobą. W wyniku nieopuszczającej Zielonoskórych animozji uzbrojony w trójząb Goblin został powalony na ziemię! przez swojego kamrata.
Nie popisał się także jeden z goblińskich łuczników, który biegnąc po schodach nie zdał testu tereny niebezpiecznego i padł na ziemię oszołomiony!.
W odróżnieniu od zdawałoby się nieco inteligentniejszych goblinoidów, nieskażone myśleniem Squigi zaczęły radzić sobie całkiem nieźle. Jeden z Paszczaków w wyniku przypadkowej i całkowicie niezamierzonej szarży najpierw powalił na ziemię! krasnoludzkiego Łamacza żelaza, następnie przetrwał szarżę nurkującą długobrodego Strzelca, a w końcu wyłączył z akcji! obu Krasnoludów.
Khazadowie na utratę swych towarzyszy odpowiedzieli wściekłym i wcale celnym ostrzałem. W wyniku salwy Herszt otrzymał jedną ranę, Ork i jeden z Debeściaków zostali wyłączeni z akcji!, a drugi Debeściak został oszołomiony!.
Ledwo ucichł huk krasnoludzkich muszkietów, nad polem bitwy przetoczył się ryk Czarnego Orka, który drwiąc ze swych wrogów dał znak swym kamratom by rozpoczęli Łooomot!. Herszt i towarzyszący mu Ork zaszarżowali na Tana, którego oszołomiła! lawina ciosów, zaś zabójczo skuteczne Squigi zmiażdżyły w zębach pancerz Długobrodego i wyłączyły z akcji! starego Krasnoluda.
Nieco dalej i nieco wyżej Wojownik Klanowy powalił na ziemię! Snotlinga, zaś Inżynierowi udało się utrzymać morale i zachęcić Khazadów do ataku.
Niestety szarże nurkujące nie były dziś mocną stroną Krasnoludów. Dwóch niezdarnych długobrodych wojowników nie trafiło w przeciwników i Khazadzi upadli na ziemię, pierwszy z nich został Oszołomiony!, a drugi Powalony na ziemię!.
Znacznie lepiej wyszła Khazadom walka dystansowa, Krasnoludom udało się powalić na ziemię! Szamana i oszołomić! Goblina.
Zakończenie
W piątej rundzie walki Khazadowie uznali swoją porażkę i rozpoczęli odwrót pozostawiając w rękach Zielonoskórych skąpany we krwi Skarbiec wraz z ukrytymi wewnątrz tajemnicami...
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Wt stycz 19, 2016 11:44 PM
|
|
Witajcie!
W minionym tygodniu wraz z Bahiorem rozegraliśmy w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49 trzy z pięciu scenariuszy turniejowych Piekło pocztowe, który odbędzie się 30 stycznia 2016 roku.
Poniżej znajdziecie raport z gry według scenariusza Żelazna skrzynia. Uprzedzam jednak, że będzie to bardzo krótki raport, bowiem rozgrywka w wyniku zdarzenia losowego zakończyła się w drugiej rundzie, ale po kolei...
Przygotowanie do bitwy
Zgodnie z założeniami scenariusza ułożyliśmy z makiet pojedynczą aleję, na środku której ustawiliśmy skrzynie reprezentujące rozbity, płonący powóz, wewnątrz którego ukryta została tytułowa Żelazna skrzynia.
Następnie w strefach rozstawienia wystaliśmy drużyny.
Tym razem w szeregach Krasnoludów znalazł się Żyrokopter, a ja wybierając Zielonoskórych postawiłem na jakość ( buahaha) i oprócz trzech bohaterów (na zakup czwartego nie starczyło złotych koron) zatrudniłem Trolla oraz kupiłem Rydwan Orków.
Przyznacie, że chłopaki świetnie się prezentują?!
Początek
Rozgrywkę rozpoczęli Krasnoludowie, którzy w takt silnika Żyrokoptera, dziarskim krokiem ruszyli w stronę płonącego powozu. Zwinny, napędzany parą śmigłowiec szybko dotarł do celu.
I przyszła pora na ruch Zielonoskórych. A przez nieboskłon przetoczył się gardłowy śmiech Khorna!
Rozgrywkę rozpocząłem od zdarzenia losowego!...
Pan Krwi postanowiłem doświadczyć Herszta Zielonoskórych, a Czarny Ork (zgodnie ze swoją przewrotną naturą) nie zdał testu Siły - no bo co to za problem dla takiego dużego Orka wyrzucić 5+ na K6?
I tak oto niezbyt liczna (ale silna, bardzo silna!) drużyna Zielonoskórych została pozbawiona dowódcy oraz rydwanu - bowiem zaprzęgnięte do pojazdu Dziki, gdy tylko poczuły trochę wolności postanowiły uciec z pola bitwy.
Pozostali na polu bitwy Szaman i Debeściak ruszyli do przodu. Natomiast towarzyszący im Troll, pozbawiony pełnych czułości i zrozumienia kopniaków Herszta, pogrążył się w odmętach głupoty i śliniąc się zaczął rysować na murach karykatury Krasnoludów, jako tuszu używając gęstego śluzu, który energicznie wydłubywał brudnymi paluchami z zakatarzonego nosa!
Rozwinięcie
Krasnoludowie, nieświadomi tego, że na drugim krańcu pola bitwy pewien Troll, z zapałem godnym lepszej sprawy, tworzył dzieło swojego życia, bez wytchnienia biegli w stronę płonącego powozu i stojącego nieopodal Żyrokoptera, którego pilot przeszukiwał już płonące szczątki powozu.
Zakończenie
Ba. Krasnoludowie nawet nie mieli okazji dowiedzieć się, że o włos uniknęli zagłady. Bowiem Zielonoskórzy - opuszczeni przez Gorka, a na pewno pozostawieni przez Morka - nie zdali pierwszego testu rozbicia i gnając co sił na swoich koślawych nogach ruszyli za odjeżdżającym w tumanach kurzu rydwanem...
Sekwencja po potyczce
Na szczęście, dzięki Morkowi, a być może nawet dzięki Gorkowi, sekwencja po potycze okazała się łaskawa dla Zielonoskórych. Nie dość, że Herszt powrócił do zdrowia to jeszcze Orkom udało się znaleźć wystarczającą ilość Łupów! by zatrudnić drugiego Debeściaka.
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Śr lut 10, 2016 08:56 PM
|
|
Witajcie!
W miniony tygodniu na Danse Macabre opublikowałem relację z turnieju Piekło pocztowe..., który odbył się 30 stycznia 2016 roku w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49.
Natomiast dziś mam dla was zaległy raport bitewny z potyczki Stacja pocztowa, którą wraz z Bahiorem rozegrałem w styczniu w ramach przygotowań do turnieju Piekło pocztowe....
Przygotowanie do bitwy
Zgodnie z założeniami scenariusza postawiliśmy na środku stołu pięć budynków, które zostały losowo oznaczone znacznikami specjalnymi. Celem rozgrywki było odkrycie znaczników specjalnych i odnalezienie tego, który oznaczał Trafienie!, a więc i odnalezienie tytułowej Stacji pocztowej.
Następnie w strefach rozstawienia wystaliśmy drużyny.
Tym razem miejsce w rydwanie zajął Szaman Orków, ponadto udało mi się wcielić w szeregi drużyny także drugiego Debeściaka, tym samym zwiększając liczbę bohaterów do 4 modeli.
Natomiast szeregi Krasnoludów zasilili kolejni stronnicy.
Początek
Rozgrywka rozpoczęła się nieszczęśliwie dla Krasnoludów. Po pierwsze, zgodnie z założeniami scenariusza, jeden ze stronników Krasnoludów zdradził i zdezerterował. Po drugie fortuna przypomniała o sobie i potwierdziła, że kołem się toczy.
Oto bowiem, podobnie jak w poprzednim scenariuszu, Mroczni bogowie postanowili rzucić wyzwanie śmiertelnikom - Nurgle upatrzył sobie Tana Krasnoludów i postanowił zawrzeć z nim Pakt przetrwania. Także tym razem wola przeklętych Władców Chaosu okazała się silniejsza i Tan Krasnoludów padł na ziemię powalony straszną chorobą.
Gdy Pan Zarazy odwrócił w końcu w swe zaropiałe oko od stojących naprzeciw siebie odwiecznych wrogów, Krasnoludowie i Zielonoskórzy ruszyli ku sobie...
Rozwinięcie
...by wśród pełnych gniewu i nienawiści okrzyków zewrzeć się w boju.
Zielonoskórzy wspomagając się magią oraz odpowiadając na zew Łooomotu! zaszarżowali na Krasnoludów. Troll uderzył w stojący na ziemi Żyrokoptem, zaś Szaman wjechał Rydwanem w szeregi Krasnoludów. Szarżujący Zielonoskórzy uderzyli w Krasnoludów i pomocą Gorka, a może nawet Morka zdruzgotali Długobrodych, wybijając ich do nogi.
Zakończenie
Szczególnie widowiskowo zakończył się lot Żyrokoptera. Pilot maszyny oślepiony wymiocinami Trolla stracił panowanie nad Żyrokopterem i rozbił się odnosząc bardzo poważne obrażenia...
Zielonoskórzy triumfowali!
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Cz lut 18, 2016 11:22 PM
|
|
Witajcie!
Przypominam szanownemu państwu-draństwu, że na Danse Macabre opublikowałem relację z turnieju Piekło pocztowe..., który odbył się 30 stycznia 2016 roku w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49.
Natomiast dziś mam dla was raport bitewny z potyczki, którą rozegrałem z Rafałem i jego Zbrojną kompanią z Ostlandu.
Przygotowanie do bitwy
To była pierwsza gra Rafała w Warheim FS dlatego rozegraliśmy podstawowy scenariusz, którego celem było rozbicie drużyny przeciwnika.
Po rozstawieniu makiet i wystawieniu drużyn w strefach rozstawienia rozpoczęliśmy rozgrywkę.
Początek
Przez pierwsze kilka rund Łowcy czarownic i Zbrojna kompania z Ostlandu maszerowały ku sobie, sporadycznie i mało efektywnie ostrzeliwując się z broni dystansowej.
Duchowni na zmianę odmawiali modlitwy i rozpraszali modlitwy przeciwnika.
To było niczym cisza przed burzą... Ale burza zbliżała się szybko...
Rozwinięcie
...i miała kształt pysków Psów bojowych, które szczute przez Łowców czarownic niczym huragan uderzyły w Ostlandczyków. Psy bojowe zraniły dwóch przeciwników, a trzeciego Wyłączyły z akcji! kule wystrzelone z pistoletów przez Łowców czarownic.
Burza rozpętała się na dobre. Kule i bełty niczym grad uderzały w ziemię, krew lała się strugami niczym ulewa, a huk wystrzałów odbijał się echem niczym grom, zagłuszając wichurę z krzyków rannych i umierających.
Zbrojna kompania z Ostlandu nie pozostała dłużna. Masywny Ogr zaszarżował na Flagelantów i WzA! jednego pokutników. Nieco dalej Ostladczycy opanowali się po ataku Psów bojowych i ranili jedno ze zwierząt, a drugie WzA!.
W sercach Łowców czarownic zapłonął święty gniew. Inkwizytor, Prezbiter Sigmara i Flagelanci zasypali Ogra gradem ciosów tak straszliwych, że stwór padł na ziemię krwawiąc z licznych ran.
Kolejne tury upłynęły na zaciętej, krwawej walce. Obywatele Imperium z zapamiętaniem przelewali krew w bratobójczej walce...
Zakończenie
Sigmar sprzyjał swym wiernym i pokornym sługom. Patron Imperium wykorzystał Łowców czarownic niczym narzędzie, którym ukarał Ostlandczyków za popełnione grzechy.
Gra zakończyła się zwycięstwem Łowców czarownic.
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Cz marca 03, 2016 12:57 AM
|
|
Witajcie!
Przypominam szanownemu państwu-draństwu, że na Danse Macabre opublikowałem relację z turnieju Piekło pocztowe..., który odbył się 30 stycznia 2016 roku w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49.
Natomiast dziś mam dla was zaległy raport bitewny z potyczki, którą wraz z Bahiorem rozegrałem w lutym.
Przygotowanie do bitwy
Wraz z Bahiorem wybraliśmy podstawowy scenariusz, którego celem było rozbicie drużyny przeciwnika.
Po rozstawieniu makiet i wystawieniu drużyn w strefach rozstawienia rozpoczęliśmy rozgrywkę.
Początek
Kaprys Mrocznych Bogów sprawił, że po raz kolejny plugawi Zwierzoludzie Chaosu stanęli na polu bitwy naprzeciw świętych Łowców czarownic.
Gdy wojownicy dostrzeli swych przeciwników, wrogie kompanie ruszyły na spotkanie. W pokryte szaroburymi chmurami niebo wzniosły się pełne furii ryki Zwierzoludzi, oraz głośne, pełne gniewu wersy Litanii nienawiści śpiewanej przez duchownych Sigmara i Łowców czarownic...
Jednak nim wrogowie przelali swą krew Bogowie Chaosu postanowili poddać ich próbie. Oto bowiem niebo pokryło się ciemnymi chmurami, a na ziemię spadł kwaśny deszcz paląc niczym ogień ciała śmiertelników.
Na nic zdały się modlitwy Łowców czarownic i przekleństwa Zwierzoludzi, kwaśny deszcz zebrał krwawe żniwo po obu stronach...
Rozwinięcie
Ledwie na cierpiącą ziemię spadły ostatnie krople kwaśnego deszczu wrogowie ruszyli ku sobie.
Władający bluźnierczą i potężną magią Szaman Zwierzoludzi cisnął magicznym pociskiem i WzA! jednego z Łowców czarownic.
Sigmaryci nie pozostali dłużni, salwa z pistoletów pojedynkowych poważnie osłabiła Minotaura, a potężne ciosy zadane przez Inkwizytora i Prezbitera Sigmara WzA! przeklętą bestię.
Nieopodal Psy bojowe zaatakowały Centigora, zwierzętom udało się nawet zranić stwora, jednak same także odniosły rany.
Nieco gorzej poszło Flagelantowi, który w czasie szarży zaplątał się w cep i padł na ziemię WzA!.
Zakończenie
Starcie było krwawe i krótkie. Śladem WzA! Minotaura poszli kolejni Zwierzoludzi, jeden po drugim padając pod potężnymi ciosami Łowców czarownic.
W końcu zdziesiątkowani Zwierzoludzie oddali pola Łowcom czarownic i skryli się w pobliskim lesie.
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Cz marca 10, 2016 10:52 PM
|
|
Witajcie!
Gdyby ktoś z szanownego państwa-draństwa jeszcze nie czytał, to na Danse Macabre dostępna jest relacja z turnieju Piekło pocztowe..., który odbył się 30 stycznia 2016 roku w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49.
A dziś mam dla was raport bitewny z potyczki według zasad scenariusza Fontanna, którą wraz ze Szczerym rozegrałem na początku marca.
Przygotowanie do bitwy
Po rozstawieniu makiet i wystawieniu drużyn w strefach rozstawienia rozpoczęliśmy rozgrywkę.
Naprzeciw siebie stanęli wierni Sigmarowi Łowcy czarownic oraz chciwi, niemoralni i zepsuci do szpiku kości Grasanci Chaosu noszący znak Slaanesha, którzy postanowili zagrabić dla siebie kosztowności ukryte w stojącej na miejskim rynku fontannie.
Początek
Rozgrywka rozpoczęli plugawi Grasanci Chaosu, którzy biegiem ruszyli w stronę stojącej na środku rynku fontanny.
Łowcy czarownic nie byli tak skorzy do pośpiechu.
Duchowni postanowili powierzyć los kompanii Protektorowi Imperium. Kapłani idąc powoli, w skupieniu odmawiali wersy Litanii Nienawiści. Moc zamknięta w słowach pobożnych psalmów otoczyła łowców czarownic Egidą Templariusza i pokrzepiła na duchu Oracją Prawości. Ponadto Inkwizytor odział się w utkaną ze światła i ognia Zbroja Sigmara, zaś oręż Prezbitera Sigmara napełniła Groza Sigmara.
Łowcy czarownic wzmocnieni mocą Młotodzierżcy ruszyli w stronę przeklętych Grasantów Chaosu a w ich oczach płonął słuszny gniew.
Gdy tylko wybrzmiały święte słowa Kusznik z Tilei celnym strzałem Oszołomił! jednego ze Slaangorów. Drugiego Zwierzoczłeka zaatakowały Psy bojowe. Niestety Książę Chaosu obdarzył swych ulubieńców mutacją Ciernie, które skutecznie wyeliminowały Psy bojowe z walki. Pierwsze zwierzę zostało WzA! na miejscu, a drugie padło w konwulsjach Powalone na ziemię!.
Rozwinięcie
Grasanci Chaosu zaślepieni gorączką złota nie tracili czasu na modlitwy czy rzucanie zaklęć i pierwsi dotarli do fontanny wyprzedzając znacznie idąc powoli łowców czarownic. I tak bohaterowie służący pod sztandarem Slaanesha rozpoczęli przetrząsanie fontanny i odnaleźli w cuchnącej brei trzy znaczniki kosztowności.
Podczas gdy bohaterowie szukali łupów, stronnicy zaatakowali Sigmarytów...
Łowca czarownic odpowiedział ogniem i celnym strzałem z pistoletu pojedynkowego WzA! szarżującego Ogara Chaosu.
Mniej szczęścia mieli Flagelanci. Pierwszy z pokutników został WzA! przez szarżującego Slaangora, a drugi padł PnZ! celną salwą Cierni.
WzA! został także Pies bojowy którego dobił Czarnoksiężnik Chaosu.
Sigmaryci odpowiedzieli na atak Grasantów Chaosu ogniem i mieczem. Jeden z Łowców czarownic wykorzystując dogodne ustawienie swych towarzyszy oddał celny strzał do Czarnoksiężnika Chaosu i WzA! model heretyka...
Zakończenie
...niestety nie dane było Łowcom czarownic dokończyć zbożnego dzieła, oto bowiem Grasanci Chaosu odnaleźli w fontannie czwarty znacznik kosztowności. Heretycy śmiejąc się z przewrotności losu zbiegli z pola bitwy dźwigając na swych barkach przeklęte złoto...
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Cz marca 17, 2016 10:41 AM
|
|
Witajcie!
Gdyby ktoś z szanownego państwa-draństwa jeszcze nie czytał, to na Danse Macabre dostępne są odnośniki do relacji z turnieju Warheim FS, który odbył się 30 stycznia 2016 roku w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49.
A dziś mam dla was raport bitewny z potyczki według zasad scenariusza Dzwon Księcia Chaosu, którą wraz z Inkofonem rozegrałem na początku marca.
Przygotowanie do bitwy
W mroku spowitego dymami miasta stanęli naprzeciw siebie Łowcy czarownic, pokorni słudzy Sigmara Młotodzierżcy i Khazadzi z Gór Krańca Świata, zbyt dumni i pyszni by przyznać, że ich czas już przeminął.
Po rozstawieniu makiet i wystawieniu drużyn w strefach rozstawienia rozpoczęliśmy rozgrywkę.
Celem scenariusza było zniszczenie przeklętego dzwonu, który znajdował się w stojącej na rynku dzwonnicy.
Na początku rundy każdego z graczy upiorne brzmienie dzwonu mąciło umysły wojowników, zsyłając na nich głupotę, furię lub pozostawiając bez efektu.
Ochronę przed efektami działania przeklętego dzwonu zapewniała jedynie zasada niezłomność, do której dostęp dzięki modlitwom miał Prezbiter Sigmara. I właśnie tą modlitwę postanowiłem wykorzystać by wygrać.
Początek
O tym jak silne było działanie dzwonu możecie przekonać się patrząc na powyższe zdjęcia. Modele oznaczone kostką z niewypałem! to właśnie ofiary głupoty sprowadzonej przez dzwon.
Inkwizytor postanowił podzielić kompanię na dwie nierówne grupy. Pierwsza grupa złożona z dwóch zelotów rozpoczęła żmudną wspinaczkę po zniszczonych schodach dzwonnicy. Druga grupa ruszyła w stronę Krasnoludów, by odeprzeć atak starszej rasy.
W tym wszystkim najważniejsze zadanie przypadło Prezbiterowi Sigmara, bowiem duchowny musiał z jednej strony utrzymywać ochronne błogosławieństwo nad swoimi towarzyszami, a z drugiej strony w odpowiednim momencie zdjąć ochronę z zelotów. Bowiem przeklęty dzwon mogli zniszczyć jedynie ci, którzy nie byli odporni na jego działanie.
W planie nieświadomie pomogli samo Krasnoludowie, bowiem inżynier krasnoludów zaniedbując dziedzinę rozpraszania magii nie był w stanie rozproszyć modlitw odmawianych przez duchownych Sigmara.
Rozwinięcie
Tak jak przewidział inkwizytor pierwszą krew przelali krasnoludowie, którzy z broni dystansowej wyłączyli z akcji! jednego z psów bojowych.
Bitwa była zacięta, jednak krasnoludowie musieli uznać wyższość łowców czarownic. Stal długobrodych nie była w stanie przebić pancerzy chronionych mocą Sigmara, a celne ciosy łowców czarownic raz po raz wyłączały z akcji! wojowników krasnoludów.
Zakończenie
Bitwa zakończyła się krótko przed całkowitym wybiciem Krasnoludów.
Zgodnie z założeniami zeloci zniszczyli przeklęty dzwon, ratując miasto przed nieuchronnym obłędem.
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Śr marca 30, 2016 09:19 PM
|
|
Witajcie!
Szanowne państwo-draństwo wybaczy ale ponownie przypomnę, że na łamach bloga Danse Macabre dostępne są odnośniki do relacji z turnieju Warheim FS, który odbył się 30 stycznia 2016 roku w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49.
Natomiast dziś mam mam dla was raport bitewny z potyczki według zasad scenariusza Wieża Magusa, którą wraz z Radzikiem rozegrałem w marcu w klubie Inny Wymiar.
Ponadto, w poniższym raporcie możecie przyjrzeć się także bliżej macie do gry Wargames terrain mat – Cobblestone od Deep-Cut Studio.
Deep-Cut Studio jest jednym ze sponsorów czerwcowego turnieju Warheim FS - Śmiech Mrocznych Bogów, a mata do gry będzie jedną z nagród które będzie można wygrać w trakcie wydarzenia.
Przygotowanie do bitwy
Po kilku starciach stoczonych w ruinach Oldenlitz kompania Łowców czarownic dotarła wreszcie pod Wieżę Magusa, w której zamknął się przeklęty czarnoksiężnik.
Niestety nim Łowcy czarownic zdołali wyważyć chronione magią wrota do posępnej wieży, w ruinach miasta pojawił się nowy wróg. Oto bowiem plugawi Elfowie Wysokiego Rodu przybyli na ratunek uwięzionemu wewnątrz budynku czarnoksiężnikowi.
Łowcy czarownic stłoczeni na schodach wieży zostali zdradziecko zaatakowani przez Elfów, którzy ze znacznej odległości razili ludzi wystrzelonymi w łuków strzałami...
Początek
Inkwizytor postanowił podzielić kompanię na dwie grupy. I tak Flagelanci wraz z Zelotami ze słowami Litanii niewiści na ustach, w akompaniamencie ujadania Psów ruszyli w kierunku Elfów. Jednak łucznicy Elfów skutecznie unikali walki wręcz, zasypując za to nacierających Sigmarytów deszczem strzał. I choć z początku nieskuteczny, to w końcu ostrzał Elfów zaczął zbierać żniwa. Pierwszy padł na ziemię przeszyty strzałami Flagelant, po nim padł Zelota i strącony z tarasu Kusznik z Tilei. Również jeden z Łowców czarownic został raniony posłaną z oddali strzałą...
Rozwinięcie
...niewiele lepiej wiodło się Łowcom czarownic w walce wręcz. Bo choć pierwsze dopadły wroga Psy, to jednak zwierzęta nie podołały Mistrzowi Miecza, który bez wysiłku unieszkodliwił agresywnego czworonoga. Również drugi z Flagelantów padł potraktowany toporem Białego Lwa.
I choć stojących na schodach Łowców czarownic skutecznie chroniły odmawiane przez duchownych modlitwy, to Sigmaryci nie byli w stanie odpowiedzieć skutecznym ostrzałem, bowiem pistolety pojedynkowe nie mogły równać się zasięgiem z łukami Elfów.
Zakończenie
Inkwizytor nie mogąc stawić czoła kryjącym się w oddali Elfom, którzy miast walczyć twarzą w twarz, niczym szczury kłębili się na murach, wydał rozkaz odwrotu i Łowcy czarownic ustąpili pola czarnoksiężnikom z Ulthuanu.
I choć Elfowie Wysokiego Rodu obronili ukrytego za murami wieży kamrata, to sami zapłacili za to wysoką cenę. Oto bowiem na polu bitwy pojawiła się grupa toczonych zarazą mieszczan, która ku uciesze Nurla, rozsiewała plagę wśród ruin miasta, a zdradliwa choroba dotknęła wszystkich obecnych na polu bitwy wojowników.
Jak się później okazało większość zarażonych przeżyła, zaraza zabiła tylko, Sigmarowi niech będą dzięki!, przeklętego Maga Elfów Wysokiego Rodu, który padł powalony gorączką i skonał w męczarniach.
Posłowie
I na koniec kilka zdjęć maty do gry Wargames terrain mat – Cobblestone od Deep-Cut Studio:
Jak zapewne zauważyliście mata prezentuje się na zdjęciach bardzo ładnie. Materiał nie odbija światła, a wzór jest dobrze widoczny.
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Śr wrz 07, 2016 09:29 AM
|
|
Strażnicy dróg z Averlandu (quidamcorvus) vs Barbarzyńcy z Północnego Kisleva (szczery-do-bolu)
Kapitan Herzschwarz von Steinharte podniósł prawą zaciśniętą w pięść dłoń do góry i nakazał swoim podwładnym zatrzymać się, sam przeszedł jeszcze kilkanaście kroków, zatrzymał się w cieniu rzucanym przez masywną skałę i poprawił mankiety bufiastych rękawów.
Z naprzeciwka w tumanie kurzu na karej klaczy nadjeżdżał galopem rajtar, kapitan skrzywił się nieprzyjemnie gdy dostrzegł na łopoczącym za jeźdźcem zielonym płaszczu i rękawach wojskowej bluzy brązowe i bordowe plamy brudu.
- Panie Kapitanie! - jeździec zatrzymał spienionego wierzchowca, zeskoczył na ziemię i stanął na baczność przed dowódcą. - Meldu...
- Do rzeczy! - warknął von Steinharte, zły na podwładnego za paradowanie w brudnym mundurze.
- Melduję, że to nie Orkowie. Ino Kislevici, a właściwie barbarzyńcy, bo niektórzy tylko w skórzanych przepaskach biegają...
- Ilu? Mówże żołnierzu!
- Mniej niż tuzin panie Kapitanie i powóz, a właściwie dwukółka zaprzężona w dwa konie, podobnie jak nasz zaprzęg skrzyniami wyładowana. Myślę...
- Gówno mnie obchodzi co myślicie żołnierzu! - ryknął Kapitan Herzschwarz von Steinharte. - Wy tu nie jesteście od myślenia, myślenie zostawcie lepszym od siebie. Wy jesteście averlandzki żołnierze, a raczej udajecie averlandzkiego żołnierza, bo wyglądacie w tym brudnym mundurze jak cuchnący gównem i szczynami chłop z Ostlandu. Na porannym apelu wasz mundur ma być czysty i nieskażony jak wasz umysł, zrozumiano?
- Tak jest pan...
- Won! Won mi sprzed oczu! - warknął dowódca i odwrócił się do reszty kompanii. - Sierżancie! Do mnie!
Stary żołnierz wyprostował się jak struna.
- Tak jes...
- Jak jest - wszedł mu w słowo von Steinharte - to ja wiem! A jest do dupy! Nie dość, że przyszło mi dowodzić tą nędzną hołotą obwiesi, na karku siedzą nam zasrani Zielonoskórzy, to jeszcze jacyś ubrani w niedźwiedzie skóry barbarzyńcy idą tu Sigmar jeden wie po co z północy. I może… - zamyślił się szlachcic - Może jeszcze chcą zabrać nam kosztowności o których wspominali ci śmierdzący banici co ich na drzewach wieszaliśmy? No czego się gapicie jak świnia na malowane wrota? Przydajcie się na coś i wydajcie tej hołocie, która udaje oddział strażników dróg rozkazy i weźcie się w końcu do roboty, Książe-Elektor nie płaci wam żołdu za piękne oczy, bo i mordy macie jak ci Orkowie paskudne!
Stary Sierżant zmełł w ustach przekleństwo, z trudem opanował narastającą w nim furię i przybrał kamienny wyraz twarzy, jedynie nabiegłe krwią oczy świadczyły o targających nim emocjach.
- Wydać rozkazy, komu? – pomyślał gniewnie. W obecnym stanie określenie oddział było mocnym nadużyciem. Jeszcze tydzień temu licząca półsetki żołnierzy drużyna strażników dróg patrolowała przełęcze prowadzące przez Góry Czarne. Jednak sześć dni temu obozujący w górach żołnierze zostali zaatakowani przez straż przednią hordy Zielonoskórych. Starcie było krótkie i krwawe, Orkowie po ubiciu połowy ludzi, zagonili resztę do jaru i zaczęli kłócić się między sobą kto weźmie w niewolę pozostałych przy życiu, a jako że dyskusja nie przynosiła rozwiązania niektórzy, bardziej biegli w sztuce dyplomacji Zielonoskórzy sięgnęli po argument siły. Przyparci do muru strażnicy dróg, którzy w myślach żegnali się już z życiem, wykorzystali zamieszanie i w niewielkich grupach rozbiegli się po otaczających ich górskich graniach. Orkowie pochłonięci dyskusją na pięści i topory nie zauważyli ucieczki niedoszłych jeńców, dopiero przybycie wodza, potężnego Orka Nurbaga, który za pomocą masywnej maczugi przedstawił swoje racje Zielonoskórzy ruszyli tropem zbiegów…
Rozproszone, kilkuosobowe grupy strażników dróg uciekały na północny-zachód w stronę Averlandu. Trzeciego dnia żołnierze zauważyli podróżującą na południe grupę zbrojnych, którzy samoszóst wędrowali wypełnionym skrzyniami zaprzęgiem. Von Steinharte niewiele myśląc stwierdził, że wyglądający na Tileańczyków wędrowcy są banitami, bo kto normalny w czas wojny wędrowałby naprzeciw Zielonoskórym. Strażnicy dróg szybko przygotowali zasadzkę w której czterech banitów zabili a dwóch pojmali. Ranni mężczyźni łamanym reikspielem próbowali tłumaczyć i wyjaśniać, przy okazji mówiąc coś o jakiś porzuconych nieopodal kosztownością. Herzschwarz von Steinharte uznał to za próbę przekupstwa urzędnika na służbie i rozkazał powiesić łapówkarzy na pobliskim drzewie. Zaprzęg i ładunek skonfiskowano, wykonano egzekucję i oddział ruszył w stronę przełęczy prowadzącej do miasta Drebkau.
***
A dziś natknęli się na podróżujący na południe oddział Kislevitów… Szlag by to. Sierżant zacisnął pięści i wydał rozkazy…
...towarzyszący Averlandczykom Prezbiter Sigmara skrzywił się wyczuwając posępną aurę uroczyska, na którym przyszło im zmierzyć się z barbarzyńcami z dalekiego Kisleva. A może to te skrzynie z kosztownościami, leżące pośród ruin zapomnianej przez bogów osady. Może to…
Rozmyślania duchownego przerwał huk broni palnej, to Kislevici strzelali z samopałów. Dzięki Sigmarowi niezbyt celnie. Averlandczycy odpowiedzieli ogniem, raniąc jednego z kislevskich zbrojnych. Wkrótce również jednemu z Kislevitów, pryszczatemu młodzikowi udało się niegroźnie ranić Herzschwarza von Steinharta - Prezbiterowi zdało się wówczas, że większy jęk zawodu dobiegł od strony stojących za nim strażników dróg, niż atakujących barbarzyńców...
...również drugiemu z pryszczatych młodzików sprzyjało tego dnia szczęście. Młodzieńcowi udało się trafić szarżującego konno rajtara, który jak długi zwalił się powalony na ziemię. W odpowiedzi Kapitan i Sierżant z Averlandu zaszarżowali i wyłączyli z akcji jednego z kozaków oraz powalili na ziemię zbrojnego. Jednak półnadzy barbarzyńcy nie poddali się, pryszczaty młodzik potężnym ciosem pozbawił przytomności leżącego na ziemi rajtara, a zaatakowany przez zwadźcę sierżant z Averlandu padł w błoto bez ducha, obficie brocząc krwią z rany na głowie.
Chwilę później nadjechał powożony przez strażnika dróg powóz, averlandczyk próbował stratować pryszczatego młodzika, jednak kislevita oprócz celnego oka dysponował też chyżymi nogami i umknął spod końskich kopyt, jednak w biegu wyrzucił zrabowane kosztowności. Nieco dalej ukryty wśród skał traper celnym strzałem ranił i powalił na ziemię jednego z kilevickich zbrojnych, zaś Herzschwarz von Steinharte gracko i chwacko odpierał ataki pierwszego z pryszczatych młodzików i sierżanta kislevitów.
...Obładowany kosztownościami Prezbiter Sigmara dostrzegł zwadźcę z Kisleva, wojownik wycierał ostrze pokryte krwią sierżanta i szykował się do ataku. Duchowny pomny rozkazów dowódcy oddał pola uchodząc z dobrami. Chwilę później również walczący samotnie Herzschwarz von Steinharte widząc przewagę barbarzyńców wydał rozkaz odwrotu i Averlandczycy wcale składnie wycofali się na z góry upatrzone pozycje...
***
- Co z nimi? - zapytał obojętnie Herzschwarz von Steinharte wskazując niedbale na rannych sierżanta i rajtara. Kapitan nawet nie udawał, że ranni interesują go bardziej niż zdobyte kosztowności, które z błyskiem w oku oglądał.
- Przeżyją - odpowiedział Prezbiter. - Kawalerzystę ogłuszyli tylko. Gorzej z waszym sierżantem. Temu od uderzenia we łbie się pomieszało i teraz tylko warczy, pieni się i do walki rwie. Podobno nawet tarczę gryzł...
- Panie Kapitanie! Kapelanie! - wyprostowany na baczność traper zameldował się dowódcy i duchownemu. - Odnaleźliśmy dwóch naszych, włóczników znaczy ale towarzyszy im... - traper zawahał. - Waszmościowie sami zobaczycie!
Herzschwarz von Steinharte z niechęcią odłożył klejnoty do skrzyni, zamknął wieko i skrzywił się, gdy do jego nozdrzy dobiegł potworny smród niemytego od wielu miesięcy ciała, jednak na twarzy starego szlachcica pojawił się grymas kwaśnego uśmiechu gdy dostrzegł źródło odoru – potężnego, odzianego w kolorowe ubrania Ogra.
- Dummkopf Stinkerute! - Herzschwarz von Steinharte podszedł do Ogra i zadarł głowę patrząc stworowi prosto w zaropiałe oczy. - Ty stary śmierdzący capie! Synu wszetecznej gamratki i kulawego kozła! Zakało rodu! Na bogów, myślałem żeś poległ tam pod Jehfeld...
- Blisko było - zadudnił basowo Dummkopf Stinkerute - aleś mi wtedy tą rejteradą żyć uratował to i dług mam! A ja długi spłacam! Tedy gdym się dowiedział od tych dwóch obsrańców z dzidami i piórkami w kapeluszach, że w potrzebie jesteś i ze złotem jakimś przez góry wędrujesz, tom przyszedł żeby ci trochę tego błyszczącego ciężaru odjąć... bo długi trzeba spłacać, prawda? - zapytał z dziwnym błyskiem w oku potężny Ogr. - Prawda, panie kapitanie Herzschwarz von Steinharte?
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Pn wrz 11, 2016 08:47 PM
|
|
Dziś zapraszam was do lektury raportu z drugiej potyczki stoczonej pomiędzy dowodzonymi przez moją skromną osobę Strażnikami dróg z Averlandu a Khazadami z Gór Krańca Świata pod komendą Bahiora.
Rozgrywkę stoczyliśmy według zasad kampanii ' Wielki Łooomot Nurbaga, czyli ucieczka z Gór Czarnych!' do Warheim FS w którą od września gramy w Innym Wymiarze z Katowicach.
Starzec trząsł się, kaszlał i krztusił flegmą. Po pokrytych zmarszczkami policzkach spływały łzy, które na pokrytej siwym zarostem brodzie mieszały się ze smarkami obficie lejącymi się z nosa mężczyzny.
- My… My… - rzęził a w głosie wyraźnie słychać było tileański akcent. – My podróżowaliśmy z synami i córką, jechaliśmy na wozie. O! Całkiem takim jak ten wasz furgon – mężczyzna wskazał sękatym palcem na stojący nieopodal zaprzęg strażników dróg. Głos mu się załamał a po policzkach pociekły kolejne strumienie łez. Minął pacierz, zanim tileańczyk uspokoił się na tyle by kontynuować opowieść. – Ja stary już jestem, w żywocie co chwilę się gotuje, gazy dupę chcą rozerwać… Co tu dużo mówić, za skałę musiałem iść. Gdy żywot opróżniałem to się stało. Ja dobrze nie widziałem, bo wzrok mam już słaby, a monokl na wozie żem zostawił. – Głos starca znów załamał się, załkał. – Ubili, synów mi ubili, na drzewach wywieli jak bandytów jakiś, a my kupce przecie, do domu z averlandzkim winem wracali…
- A córki? Córki wam nie ubili? – Zapytał Prezbiter zmęczonym, obojętnym głosem.
- Nie – załkał starzec. - Syny uratowali ją, na konia wsadzili i traktem galopem puścili. I tylem ją widział. Przyprowadźcie ją do mnie, byle tylko całą i zdrową - załkał stary kupiec potrząsając przy tym sakwą pieniędzy. Wyraz twarzy starca był przerażająco nijaki i wygasły. Prezbiter Sigmara rozmawiający z kupcem miał wrażenie jak gdyby słowa wydobywały się z nieruchomych, martwych ust zjawy, a po plecach stojącego nieopodal Herzschwarza von Steinharta przebiegł dreszcz. Dowódca kompanii Strażników dróg z Averlandu miał nieodparte wrażenie, że słowa wypowiedziane przez kupca nie padły po raz pierwszy…
- Będzie azaliż z tego jaki profit? – Zapytał Dummkopf Stinkerute wskazując grubym paluchem łkającego kupca. Herzschwarz von Steinharte spojrzał na Ogra, upił łyk wina i skrzywił się gdy do jego nozdrzy doleciał smród niemytego ciała.
– Klecha z nim gada, a kapłani z gadania głównie profit mają. Zresztą co ci do tego?
- A bom słyszał – basowy głos najmity odbił się echem od skał - że tu już tej kupcowej córki szukają po kotlinach. Te! – Ogr podszedł do trzęsącego się ze strachu człowieka. – Podobnoś już najął kogoś do szukania, prawda to?
Starzec skulił się ze strachu przed potężnym Ogrem, usta mu drżały a po pokrytych zmarszczkami policzkach popłynęły łzy.
- Dummkopf zostaw go! Odsuń się. Na Sigmara jak ty cuchniesz. - Herzschwarz von Steinharte nakazał gestem odsunąć się Ogrowi. - Biedak jeszcze na apopleksję padnie i dziecko sierotą zostanie. Dziewczyna braci straciła, a ty jeszcze ojca na śmierć jej przestraszysz.
- Słuchaj starcze, słuchaj uważnie! - Herzschwarz von Steinharte, podszedł do Tileańczyka i podał mu dzban z winem. – Napij się to Aulenbacher, wino z winnicy braci naszego szanownego Prezbitera. Pij śmiało sporo antałków jeszcze mamy na wozie. Pij do dna i słuchaj! Słuchaj uważnie i popatrz! – Kapitan zatoczył ramieniem półkole wskazując na kompanię strażników dróg. – Sigmar ci sprzyja starcze! Trafiłeś na strażników dróg z Averlandu, trafiłeś na mnie! A jam szlachcic, a szlachta w Imperium zawsze biedniejszym i głupszym pomaga! To i tobie pomożemy, poszukamy tej twojej córki i znajdziemy… - Steinharte wziął z trzęsących się dłoni kupca pusty dzbanek.
– Znajdziemy i pozbędziemy się niewygodnego świadka – dodał Kapitan w myślach.
***
- Panie Kapitanie! – Traper wyprostował się jak struna. – Melduję, że w ruinach wsi wypatrzyli my jakąś kobietę. Może to ta?
- Może, a może nie. – Pomyślał Herzschwarz von Steinharte i zaklął szpetnie. Starzec spił się winem i zasnął pijackim snem nim podał im rysopis zaginionej. Kapitan spojrzał na Trapera. – To wszystko?
- Nie, Panie. – Twarz żołnierza pobladła lekko. – W pobliżu są Krasnoludowie, sześciu i powóz. Sądząc po barwach nietutejsi…
- Sześciu? Trollobójcy? – Zapytał Kapitan złym wzrokiem mierząc ogromną postać Dummkopfa Stinkerute.
- Nie! – odpowiedział krótko Traper.
- Szkoda, wielka szkoda…
***
…ciszę przerwał głośny ryk, chwilę później Ogr i Rajtar wyłamali się z szeregu i ruszyli pędem w kierunku Krasnoludów. Za nimi woźnica gwizdał i strzelał z bata poganiając konie zaprzężone do wypełnionego po brzegi powozu. Gdy kawalerzysta mijał zniszczoną fontannę i stojącą przy niej zaskoczoną dziewczynę uśmiechnął się i zasalutował, a następnie w pełnym galopie wypalił z pistoletu. Huk pojedynczego wystrzału odbił się echem od ścian budynków, a ołowiana kula o cal minęła obranego na cel Krasnoluda. Rudowłosa obserwując popisy Rajtara nie zauważyła dwóch Włóczników, którzy jak duchy wyrośli za jej plecami. Gdy zaczęła się szarpać i wyrywać ogłuszyli ją ciosami drzewca włóczni.
Khazadzi odpowiedzieli ogniem, obierając na cel zbliżającego się szybko Ogra. Echo ponownie zadudniło na kamieniach, a dym spowił ulicę i rynek. Dummkopf Stinkerute ryknął gdy jedna z kul drasnęła go w bok, kolejny pocisk zrykoszetował i uderzyłby w ogłuszoną dziewczynę, gdyby Włócznik nie osłonił jej tarczą. Po chwili z dymu z głośnym turkotem wyłoniła się powożona przez Krasnoluda dwukółka. Rajtar zmusił konia do cwału i w ostatniej chwili uniknął zderzenia z wyładowanym skrzyniami wozem.
Nieopodal Kapitan Herzschwarz von Steinharte wykrzykiwał rozkazy. Traperzy wspinali się na wyższe piętra, zajmując dogodne do strzału pozycje. Włócznicy osłaniając się tarczami nieśli nieprzytomną dziewczynę. Rajtar zawracał wierzchowca, Ogr biegł na flankę Krasnoludów.
- Wracaj! – Krzyknął Kapitan w kierunku Rajtara. – Poniechaj Ogra, atakuj woźnicę, atakuj powóz…
Krzyk Kapitana strażników dróg z Averlandu zagłuszył potężny huk, który przetoczył się przez nieboskłon. Ziemia zatrzęsła się, a na południu w niebo wzbiła się potężna kolumna pyłu, skał i lawy. Wulkan eksplodował ogniem, który niebawem zaczął spadać na ziemię płonącym deszczem.
Większość walczących rzuciła się pędem w kierunku ruin szukając schronienia pod pokrytymi dachówkami dachami… Większość ale nie wszyscy. Długobrody Khazad wycelował w Ogra i nacisnął spust. Kamienna kula uderzyła Dummkopfa Stinkerute w pierś, na brzuch stwora trysnęła krew, jednak biegnący Ogr nie zatrzymał się i niczym szarżujący byk z impetem uderzył w Tana i Długobrodego. Krasnoludzki Szlachcic zachwiał się przyjmując na siebie potężne uderzenie Najmity, jednak nie upadł, ustał nawet wtedy gdy Ogr zasypał go gradem ciosów, Tan sparował tarczą potężny cios karwasza bojowego, który każdego innego śmiertelnika zmieniłby w krwawą miazgę, a potem jednym płynnym ciosem pozbawił Ogra przytomności i splunął na ziemię.
Khazadzi widząc triumf dowódcy krzyknęli głośno i wypalili z broni prochowej. Kamienne kule z gwizdem przecięły powietrze, a jedna z nich ugodziła powożącego zaprzęgiem Averlandczyka, który tracąc przytomność osunął się na kozła…
- Ulecz go! – warknął Herzschwarz von Steinharte do duchownego. – Ulecz go! Zaprzęg jest najważniejszy! Powóz za wszelką cenę musi wyjechać z osady! - Prezbiter Sigmara zatrzymał się, złożył dłonie do modlitwy i wykrzyczał wersy Litanii Szpitalnika, czując jak moc Młotodzierżcy przenika jego ciało i skupia się na rannym woźnicy, rany Averlandczyka zasklepiły się w błysku oślepiającego światła a żołnierz wyprostował się i ściągnął lejce…
…Kapitan strażników dróg nie czekał aż wybrzmią wersy modlitwy, wydał pozostałe rozkazy i wraz z nadjeżdżającym Rajtarem zaszarżował na zbliżający się powóz Khazadów. Rajtar w pełnym galopie wypalił z drugiego pistoletu, ołowiana kula trafiła w koło zdzierając metalową obręcz i wybijając szprychę, koło obróciło się raz jeszcze i z głośnym trzaskiem rozpadło na drzazgi. Herzschwarz von Steinharte obrócił w dłoni pistolet łapiąc za lufę i z całej mocy zdzielił kolbą przejeżdżającego konia pociągowego w łeb, zamroczone zwierzę zrobiło jeszcze kilka niepewnych kroków i padło na ziemię. Powóz skręcił gwałtownie i z głośnym hukiem przewrócił na bok, pęd przewracającego się zaprzęgu wyrzucił w powietrze siedzącego na koźle Khazada, który z głuchym i nieprzyjemnym odgłosem uderzył w znajdującą się naprzeciw ścianę…
Dmący ze wschodu wiatr z trudem rozwiewał gęstniejący z każdą chwilą dym, stojący na otwartej przestrzeni Krasnoludowie krzyczeli gdy płonący popiół parzył im skórę, pokryte pęcherzami dłonie nie mogły przeładować broni. Wypełnione pyłem gardło nie mogło wydać rozkazu… Khazadzi oddali pola. Wycofali się w góry…
***
Herzschwarz von Steinharte klął szpetnie w myślach. Jak pech, to pech… Humoru nie poprawił mu nawet Traper, który odnalazł w pobliżu wioski kolejnego Włócznika. Bo nie dość, że Dummkopf Stinkerute przeżył spotkanie z Krasnoludami to jeszcze rudowłosa zamiast okazać się zagubioną, płochą szukającą ratunku niewiastą, to jak tylko odzyskała przytomność zaatakowała pilnujących ją Włóczników i byłaby pewnie nieźle pokiereszowała zaskoczonych żołnierzy wydobytym z ukrycia nożem, gdyby nie Prezbiter i Ogr, którzy jakimś cudem ją uspokoili…
Dziewczyna okazała się łowcą nagród pracującym dla Hrabiny Ludmiły, widząc podejrzliwe spojrzenie Kapitana okazała nawet odpowiednie dokumenty i z uwagi za zaistniałą sytuację zażądała ochrony strażników dróg. Co robiła w osadzie i na kogo polowała nie odpowiedziała.
Herzschwarz von Steinharte klął na czym świat stoi. Z pieczęcią Księżnej-Elektor Ludmiły von Alptraum, Wielkiej Hrabiny Averlandu, Pani na Averheim nijak nie było mu dyskutować, nawet tu w tej opuszczonej przez Sigmara osadzie. – Za dużo świadków – pomyślał - za dużo świadków i jeszcze te przeklęte sieroty…
…krótko po tym, jak Khazadzi opuścili osadę i uciekli w góry z piwnic, podziemi i Sigmar raczy wiedzieć skąd jeszcze, nie bacząc na opadający na ziemię popiół, zaczęły wychodzić małymi grupkami sieroty i stare baby, które jakimś cudem przeżyły atak Zielonoskórych. W normalnych okolicznościach Herzschwarz von Steinharte kazałby im zebrać dobytek i wyruszyć do Drebkau, a sam wraz ze strażnikami dróg ofiarnie przecierałby uciekinierom szlak ale teraz, w towarzystwie agenta Księżnej-Elektor? Nijak nie mógł tego zrobić. – Ot! Baby u władzy, świat się kończy – pomyślał tylko gorzko. I tak, miast czym prędzej ruszyć w stronę równin Averlandu, mitrężyli czas ratując zasmarkane sieroty i śmierdzące starością baby…
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Wt paźdź 11, 2016 06:02 PM
|
|
Zapraszam do lektury raportu z trzeciej potyczki stoczonej pomiędzy Strażnikami dróg z Averlandu a Piechotą Morską z Marienburga pod komendą Krnabrnego (z którego relacją możecie zapoznać się TUTAJ).
Rozgrywkę stoczyliśmy według zasad kampanii ' Wielki Łooomot Nurbaga, czyli ucieczka z Gór Czarnych!' do Warheim FS w którą od września gramy w Innym Wymiarze z Katowicach.
Herzschwarz von Steinharte, Kapitan strażników dróg z Averlandu nie słuchał raportu stojącego przed nim Trapera, rozkojarzony wpatrywał się w mgłę. Mleczny, gęsty opar pojawił się znikąd i szczelnie spowił dolinę tłumiąc dźwięki i ograniczając widoczność do kilku kroków. Wilgoć i zimno wdzierały się pod skórzane kurty.
- ...Panie Kapitanie! - zakończył relację ranger, szlachcic odprawił go skinieniem dłoni i spojrzał na masywną postać Ogra.
- To nie jest dobry dzień - odpowiedział Dummkopf Stinkerute. - W nocy miałem sen, śniły mi się Fimiry...
- Fimiry? W górach? - prychnął von Steinharte obcesowo przerywając Najmicie. - To nie Jałowa Kraina, to nie bagna wokół Marienburga. To Czarne Góry! A tam - człowiek wskazał centrum doliny - jest wypełniona samorodkami złota sadzawka. Pozostałość po płuczarce działającej w kopalni kruszcu. Złoto, rozumiesz? Złoto!
- ...śniły mi się Fimiry i krew. Śnił mi się port w Marienburgu... - mówił spokojnie Dummkopf Stinkerute, a w jego gardłowym, chrapliwym głowie dało się słyszeć skrywaną głęboko tęsknotę. - ...i śniła mi się śmierć. - dokończył patrząc z góry na dowódcę strażników dróg z Averlandu.
***
- To ludzie, Panie Kapitanie! - zameldował Traper. - Sądząc po barwach Marienburgczycy. Dużo. We mgle ciężko policzyć...
- A jak zadanie, wypełniliście rozkaz? - zapytał zimno Kapitan.
- Tak, Panie Kapitanie! Sidła założone, tylko czemu w tamtym...
- Bo taki wydałem rozkaz! - warknął niemal niesłyszalnie Herzschwarz von Steinharte. - I nigdy, powtarzam NIGDY więcej nie chcę o tym słyszeć. Choćby was kołem łamali... Zresztą... - w oczach szlachcica pojawił się bardzo nieprzyjemny błysk - ...jeśli się wyda to Księżna-Elektor Ludmiła von Alptraum wszystkim nam spotkanie z Mistrzem Małodobrym zafunduje. Odmaszerować!
Kapitan spojrzał w kierunku Dummkopfa Stinkerute - Port w Marienburgu i śmierć powiadasz?
Ogr wzruszył potężnymi barkami, spojrzał na łowczynię nagród rozmawiającą z Prezbiterem Sigmara i uśmiechnął się wilczo.
- I krew. Dużo krwi - zarechotał Ogr. - Oj, szkoda. Szkoda, spodobała mi się.
- Po wszystkim możesz sobie ją wziąć. Tylko dyskretnie, ludzi mi nie gorsz...
- Mówiłem już, że to nie jest dobry dzień? - zapytał szczerząc zęby Dummkopf Stinkerute.
Herzschwarz von Steinharte zaklął szpetnie. W gęstej jak mleko mgle nie było nic widać, głosy ludzi odbijały się echem od niewidocznych zboczy doliny, zwodziły. Gdzieś w oddali rozległo się wściekłe parskanie konia i urwany krzyk człowieka.
- Wśród Marienburgczyków jest ktoś kogo szukam Kapitanie! - Łowczyni nagród zignorowała panujący po drugiej stronie doliny harmider. - Żądam, by pańscy najlepsi ludzie pomogli mi go schwytać.
Dowódca strażników dróg spojrzał na dobrze zbudowaną młodą dziewczynę, na jej ognistorude włosy, zielone oczy i piegi pokrywające nos, policzki i częściowo odsłonięty warty patrzenia dekolt.
- Żądasz? A żądanie swe popierasz pieczęcią miłościwie panującej nam Księżnej-Elektor - bardziej stwierdził niż zapytał von Steinharte. - Dobrze zatem. Dummkopf Stinkerute to najlepszy wojownik jakiego mam, choć trudno nazwać go człowiekiem. Dlatego, by twemu żądaniu stało się zadość dostaniesz jeszcze do pomocy Rajtara. Nie jest najlepszy ale dla ciebie wystarczająco dobry. Czy to cię satysfakcjonuje pani?
- A reszta waszych ludzi?
- Reszta moich ludzi pójdzie za mną. - Kapitan uśmiechnął się. - I wspomoże was jeśli zajdzie taka potrzeba. Wspomoże was niezwłocznie.
***
- Naprzód! - ryknął Dummkopf Stinkerute do Rajtara i Woźnicy. - Ja z nią zostanę, a wy naprzód! Naprzód!
Ogr kucnął i z okrutnym błyskiem w oku spojrzał na leżącą pod skałą dziewczynę. Przyłożył wyprostowany palec wskazujący do ust.
- Ciii! Nie krzycz, zdradzisz naszą pozycję - szepnął cicho Najmita. - Trzeba było słuchać Traperów. Mówili na odprawie, żeby nie biegać we mgle bo wykrotów i szczelin po starej kopalni tu pełno. I nogi można połamać...
- Trzeba... było... na... mnie... poczekać... - wysapała ciężko i wyciągnęła dłoń w kierunku Ogra. - Pomóż... mi...
Najmita złapał ramię dziewczyny, podniósł ją, obrócił i wielką jak bochen dłonią zasłonił ustal i nos.
- Ciii! Spokojnie, jeszcze chwilę i będzie po wszystkim, nie będzie bólu, nie będzie cierpienia. - Ścisnął mocniej gdy pozbawiona powietrza łowczyni nagród zaczęła się szarpać walcząc o życie. - Zostawię cię na chwilę ale nie martw się. Kiedy skończy się bitwa wrócę do ciebie i zrobię to, na co teraz nie ma czasu. Ciii!
Strażnicy dróg zatrzymali się gdy nieopodal za skał usłyszeli stłumiony przez mgłę krzyk kobiety.
- Naprzód! - warknął Herzschwarz von Steinharte. - Nie jest sama. Wiedziała co robi, a my tu mamy swoje zadania. Naprzód!
... Traperzy oraz Rajtar i powożony przez Woźnicę Zaprzęg wyprzedzili strażników dróg i znikli w mgle zbliżając się do położonej w sercu doliny sadzawki, w wodach której błyszczały wielkie jak pięści samorodki złota…
Zapanowała cisza, którą przerwał głośny świst przecinającego powietrze masywnego bełtu wystrzelonego z kuszy przez bogato odzianego kawalerzystę, który na drugim brzegu sadzawki wynurzył się z mgły. Pocisk z impetem uderzył w jednego z Traperów.
- Raz! - krzyknął głośno odziany w barwy Marienburga kawalerzysta.
- Wróg! - krzyknął Rajtar dobywając w galopie pistoletu, z którego wystrzelił w kierunku wrogiego jeźdźca, jednak z lufy zamiast huku dobiegł jedynie stłumiony syk niedopalonego prochu. Rajtar zaklął i dobył drugiego pistoletu. Nacisnął spust, potężny huk odbił się echem od ścian kotliny, a ołowiana kula raniła uzbrojonego w kuszę konnego. Zraniony zacisnął zęby, opanował wierzchowca, przeładował kuszę i posłał bełt w ślad za niknącym we mgle Rajtarem. Mgła stłumiła zarówno krzyk bólu i oddalający się odgłos kopyt lekkiego wierzchowca.
- Dwa! - krzyknął Kapitan żołnierzy z Marienburga! - To nie jest wasz dobry dzień!
- Marienburg i śmierć... - wyszeptał Herzschwarz von Steinharte, a po chwili krzyknął głośno - Traper! Pikinierzy! Zająć się tym konnym. Reszta za mną! Naprzód! Stinkerute gdzie jesteś? Pora zarobić na żołd!
Ogr, który chwilę wcześniej wyłonił się zza skały ryknął głośno, dobył maczugi i w pełnym biegu uderzył na żołnierzy z Marienburga. Zaskoczeni atakiem potężnego Najmity wojownicy stanęli jak wryci, a dwóch stojących bliżej upadło na ziemię gdy stwór z impetem wbił się w ciżbę. Po chwili na Stinkerute zaszarżowali kolejni Marienburgczycy, jednak Ogr z uśmiechem na szpetnej twarzy odpierał ich ataki i jednego po drugim wyłączał z walki. - Raz! - ryknął gdy na ziemię padł pozbawiony przytomności kapłan Mannana. - Dwa! - gdy na ziemię osunął się młody Mat...
Jednak reszcie strażników dróg z Averlandu nie wiodło się tak dobrze. Spod kół rozpędzonego powozu bez trudu odskoczył doświadczony widać w takich manewrach Żołnierz okrętowy. A gdy pędzące na siebie wrogie zaprzęgi odbiły się od siebie burtami dolinę wypełnił ogłuszający łoskot...
- Trzy! - krzyknął odziany w barwy Marienburga Kapitana, celnym strzałem raniąc Prezbitera Sigmara.
- Cztery! - na ziemię bez ducha osunął się trafiony bełtem Pikinier.
Herzschwarz von Steinharte zaklął po raz kolejny. Gęsta jak mleko mgła, która oślepiła Averlandczyków zdawała się w ogóle nie przeszkadzać pochodzącym z Jałowej Krainy Marienburgczykom.
- To nie jest dobry dzień - wyszeptał Herzschwarz von Steinharte. - Odwrót! Ogr sobie poradzi. - Albo i nie. Zresztą Stinkerute i tak ma tu jeszcze coś do zrobienia - pomyślał Kapitan Averlandczyków cofając się w mgłę…
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
quidamcorvus
o. Założyciel
Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska
|
Post subject: Re: [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
Posted: Cz paźdź 20, 2016 10:12 PM
|
|
Zapraszam do lektury relacji z czwartej rozgrywki stoczonej pomiędzy Strażnikami dróg z Averlandu a Zbrojną kompanią z Ostlandu pod komendą Torina.
Rozgrywkę stoczyliśmy według zasad kampanii ' Wielki Łooomot Nurbaga, czyli ucieczka z Gór Czarnych!' do Warheim FS w którą od września gramy w Innym Wymiarze z Katowicach.
Na twarzy dowódcy strażników dróg z Averlandu pojawił się grymas, który przy odrobinie dobrej woli mógł być uznany za uśmiech. Zbrojny odwrót udał się wcale nieźle. Poza bezczelną łowczynią nagród nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń, a gdy mgła ustąpiła do oddziału dołączył kolejny Rajtar, który od czasu starcia z Zielonoskórymi podążał za strażnikami dróg.
- I co? - Herzschwarz von Steinharte zwrócił się do stojącego obok Najmity. - Miałeś może sen? Fortuna odwróci się i uśmiechnie do nas?
- Miałem! Widziałem uśmiech! Piękny uśmiech! - zadudnił basowym głosem Dummkopf Stinkerute. - Tyle, że nie Fortuna się śmiała. Przepastne Trzewia i Inni bogowie otrzymali ofiarę. Oj, dużo ten piegowaty rudzielec ofiarował! Oj, dużo!
- Uważaj psi synu! - syknął Kapitan. - Ja na twoje bezeceństwa i szamanizm mogę zamknąć uszy, bośmy wiele razem przeszli ale Prezbiter nie zna litości! Bacz tedy, co mówisz przy duchownym!
Ogr uśmiechnął się wilczo. - Nie lękaj się dowódco. Kapłan też był w tym śnie.
- A ty? - zapytał Herzschwarz von Steinharte. - Byłeś tam, w tym śnie?
- Co to ma być? - zapytał z wyraźnym obrzydzeniem Herzschwarz von Steinharte. - Co to za banda wieśniaków z klatką na kołach? Traperzy, czy pod tymi utytłanymi błotem, i zapewne gównem, ubraniami widać jakieś barwy?
- Panie Kapitanie! - stojący bliżej ranger naprężył się jak struna. - Melduję, że wnioskując po smrodzie, jeńcach i psach to będą handlarze niewolników z Ostlandu...
- Ostland! Tfu! - splunął pod nogi dowódca strażników dróg z Averlandu. - Banda chudopachołków, śmierdzących bimbrem chłopów i obsranych niewolników. Nic dziwnego, że Hordy Chaosu spustoszyły północ Imperium...
- ...melduję ponadto, że na trakcie ujawniliśmy wóz z ładunkiem. - kontynuował Ttraper. - Ma strzaskane koła i połamane osie ale skrzynie z oznaczeniami gildii kupców wyglądają na nietknięte...
...Rajtarzy galopem ruszyli w stronę nadbiegających wilków. Gdy masywne, kudłate bestie zbliżyły się na odległość strzału kawalerzyści wypalili z pistoletów. Huk wystrzałów odbił się echem od ścian doliny, a prochowy dym zasnuł powietrze. Ołowiane kule z głośnym świstem przeleciały tuż nad łbami wilków, a bestie opętane mocą towarzyszącego Ostlandczykom maga zwróciły płonące bursztynowo ślepia na jeźdźców i wyjąc przeraźliwie skoczyły w stronę koni. Rajtarzy sprawnie zawrócili wierzchowce i pocwałowali w kierunku własnego oddziału wciągając wilki w pułapkę...
...pułapka okazała się być kilkuset kilogramowym Ogrem, który zwykł się przedstawiać jako Dummkopf Stinkerute. Górujący nad zwierzętami Najmita potężnymi ciosami okutej żelazem maczugi posłał dwa z trzech wilków na ziemię. Płonący w oczach bestii bursztynowy blask zgasł jak zdmuchnięta świeca...
Z drugiej strony traktu, Ostlandczycy głośnymi krzykami i razami batów zmusili wynędzniałych Niewolników do szybkiego marszu, a sami zajęli się plądrowaniem wozu, z którego w pośpiechu zdejmowali wypełnione kosztownościami skrzynie.
Jednak krzyk i bat to za mało, by zmusić jeńców do zaatakowania potężnego Ogra, który w akompaniamencie huku wystrzałów miażdżył w ogromnych dłoniach łeb trzeciej bestii. Gdy kudłate truchło padło na ziemię, a pękające kości zatrzeszczały pod podkutymi żelazem butami Najmity, Dummkopf Stinkerute ucapił stojącego najbliżej sparaliżowanego strachem Niewolnika i jednym ruchem skręcił mu kark i uśmiechnął się...
Nagle Fortuna dotąd sprzyjająca strażnikom dróg z Averlandu spojrzała życzliwiej na handlarzy niewolników. Jeden z żołnierzy kryjący się dotąd za porzuconym powozem wypalił z garłacza w stronę nadciągających Averlandczyków. Grad wystrzelonych z garłacza odłamków ranił Prezbitera Sigmara i jednego z Rajtarów. Duchowny krwawiąc z wielu ran padł na ziemię, raniony kawalerzysta, choć z trudem, to zdołał utrzymać się w siodle. Drugi z jeźdźców wystrzelił w szereg nadbiegających Niewolników posyłając jednego z jeńców na ziemię...
...kilka uderzeń serca później reszta Niewolników padła na ziemię, wycięta do nogi przez Averlandczyków.
- Głupiec! - szepnął Herzschwarz von Steinharte. - Marnuje dobre narzędzia. Nie posyła się bezzębnego psa do walki z wilkiem, a z armaty nie strzela się do muchy. Jeśli tak walczą Ostlandczycy, to nic dziwnego, że Hordy Chaosu spustoszyły północ Imperium...
Nieco dalej Dummkopf Stinkerute walczył zajadle z kilkoma myśliwymi oraz Ogrem służącym w szeregach handlarzy niewolników. I choć Najmita stawiał zacięty opór, to w końcu padł pod przewagą przeciwnika...
- Nec Hercules... - pomyślał Herzschwarz von Steinharte widząc kątem oka upadek Ogra. Nie dbając o los towarzysza Kapitan strażników dróg wypalił do wrogiego maga i celnym strzałem posłał go na ziemię.
Jadący w ślad za Ogrem powóz Averlandczyków z łomotem uderzył w triumfujących jeszcze przed chwilą Ostlandczyków. Pogromcom Dummkopfa Stinkerute w większości udało się uniknąć uderzenia. W większości, bowiem jeden z handlarzy niewolników pośliznął się na mokrej ziemi i wpadł prosto pod koła pędzącego powozu.
Ostlandczycy widząc padającego towarzyszy zaatakowali wściekle siekąc na ślepo w przejeżdżający powóz. Jeden z ciosów dosięgnął i ranił Woźnicę, który bez przytomności osunął się na kozioł. Zaprzęgnięte do powozu konie zarżały i galopem ruszyły przed siebie taranując znajdujących się przed nimi Ostlandczyków.
- Zawsze znajdzie się większa ryba... - skomentował Herzschwarz von Steinharte, który wraz z towarzyszącymi mu strażnikami dróg zaatakował i śmiertelnie ranił Ogra z Ostlandu. - Pora kończyć to przedstawienie.
Kapitan splunął na ziemię i wzniósł do góry okrwawiony miecz. Po chwili okrwawiony oręż podniósł ponad głowę Sierżant, który wściekłym atakiem pozbawił przytomności ranionego kulą maga.
- Averland! Averland! Averland!
Przerażeni Ostlandczycy zbiegli z pola walki...
_________________
|
|
Back to top
|
|
 |
|
|
|
|
You cannot post new topics in this forum
You can reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot vote in polls in this forum
You cannot attach files in this forum
You cannot download files in this forum
|
|

O użytkowniku
|