Azylium  
_TOGGLE_TOGGLE
_TOGGLE Menu główne

_TOGGLE Polecamy



































_TOGGLE Styl
Each user can view the site with a different theme.
Themes marked with a * also change the forum look.

ForumsPro › Oddział OGÓLNY › Raporty bitewne › [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
[Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Relacje z potyczek, bitew i kampanii.
Users browsing this topic: Brak
Post new topic Reply to topic Wersja do druku
View previous topic :: View next topic
Author Message
The following users give thanks for this topic Anonymous - Wt list 14, 2017 03:17 PM
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Pn list 12, 2017 03:38 AM
Reply with quote

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z pierwszej sesji - 'Sieroty z Mglistych Wzgórz'. Mitterfrühl AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland

Istnieje wiele przyszłości, ale tylko jedna przeszłość. Kiedy podróżujecie za siebie, idziecie prostą ścieżką. Pokonujecie ogromne odległości, jednak ścieżka pozostaje stała, ponieważ jest zamknięta w naszej pamięci. Teraz spróbujcie sobie wyobrazić, że są inne ścieżki, z dzisiejszego dnia do jutra. Jutro jeszcze się nie wydarzyło i możliwości jest nieskończona ilość. Każdy z nas podejmuje decyzje, które mają wpływ na kształt tego jutra. Załóżmy, że przeniesiemy się w to jutro. Widzimy wtedy ogromną liczbę ścieżek, cienkich jak pajęczyna i zmiennych. Która jest prawdziwa? A kiedy podążymy jedną z nich, jak wrócić do dzisiaj, które z punktu, w którym stoimy, jest wielorakim wczoraj? Do którego dojdziemy wracając? Może się zdarzyć, że podróżnik się zagubi. Oddali się tak bardzo od samego siebie, że zacznie dryfować, stając się widmem, ulotnym jak dym…
- Sigismund von Sonnenschein, Prezbiter Sigmara
***
Mitterfrühl AS2552, Glaubenniedrich k. Grunburga, Reikland.
Do rąk własnych R.S., MPKC.
Czcigodny!
Zgodnie z otrzymanym poleceniem dotarliśmy do Grunburga i nawiązaliśmy współpracę z Prezbiterami Sigmara z klasztoru Glaubenniedrich. Nieufność kapłanów Sigmara wciąż jest duża i nic nie wskazuje na to by w przyszłości uległa zmniejszeniu, jednak listy uwierzytelniające oraz pieczęcie Imperatora skłoniła duchownych do niechętnej współpracy.

Tak jak Wasza Dostojność przypuszczała mnisi z klasztoru Glaubenniedrich wydają się posiadać dużą wiedzę na temat zdarzeń, które pozostają w naszym zainteresowaniu jednak wątpię, by podzielili się z nami posiadanymi informacjami w inny sposób niż poprzez umożliwienie bierniej obserwacji w trakcie 'podróży poza ciało'.

W dzisiejszym 'nabożeństwie' udział wzięła R., która w eskorcie dwóch Prezbiterów Sigmara cofnęła się do roku AS2502 do dnia Mitterfrühl, do miasta Oldenlitz k. Salzenmund, w Baronii Nordlandu. Poniżej zamieszczam jej skróconą relację, natomiast więcej informacji na temat głównych bohaterów tamtych zdarzeń oraz pełny zapis przekażemy Waszej Dostojności niezwłocznie po sporządzeniu.

...jak udało mi się ustalić wyprawą, która wyruszyła wiosną do kopalni i faktorii handlowej położonych we wschodniej części Mglistych Wzgórz, dowodził Rolf Errlich, który od swoich bezpośrednich przełożonych otrzymał pisemne polecenie następującej treści:
"Dokonać kontroli kopalni i faktorii. Zdrowych zostawić na miejscu. Chorych lub odmienionych przetransportować do Oldenlitz. Zagrażające życiu 'deformacje' usunąć żelazem i ogniem. W razie konieczności wyeliminować poważnie 'odmienionych'. Ciała spalić w ogniu. Tak rzekłem, ku chwale Damesu!."
Wraz z Rolfem Errlichem w kierunku Mglistych Wzgórz wyruszyli pozostający w naszym zainteresowaniu Rufus Huber oraz Ingwar Egonsson i Walter Neun, a także pięciu innych mężczyzn z Oldenlitz, których personalia zostały umieszczone w odpowiednim załączniku. Oddział dysponował także zaprzęgiem, trzema końmi pociągowymi oraz odpowiednim ekwipunkiem wśród którego nie wykryłam magicznych przedmiotów lub artefaktów.

Jak ustaliłam Rolf Errlich wtajemniczył wymienionych powyżej z imienia i nazwiska kompanów w detale misji, jednak na chwilę obecną nie mam pewności czy wszyscy mężczyźni w pełni zrozumieli istotę stojącego przed nimi zadania oraz czy dowodzący wyprawą zdawał sobie sprawę czego faktycznie oczekują od niego przełożeni.

Według planu oddział wyruszył na zachód i po trzech dniach miał dotrzeć do celu. Pomimo wiosennych roztopów drużyna dość sprawnie poruszała się leśnym traktem, by drugiego dnia zatrzymać się przed zniszczonym mostem, który niegdyś łączył przeciwległe brzegi przecinającego szlak jaru. W tym miejscu kompania podjęła decyzję o wyprzęgnięciu zwierząt pociągowych i pozostawieniu zaprzęgu. Następnie awanturnicy pieszo pokonali parów i znajdującą się na dnie zamarzniętą rzekę i po zmroku trzeciego dnia dotarli pod otaczającą kopalnię i faktorię drewnianą palisadę.

Kołatających po zmroku wędrowców nikt nie wpuścił do środka, nikt nie odpowiedział także na ich wołania. Kompania postanowiła nocować pod bramą, gdzie w namiotach schronili się przed chłodem wiosennej nocy.

Po północy na wartującego Rufusa Hubera został rzucony czar, który omamił awanturnika oraz jego towarzyszy i pozbawił ludzi przytomności. Do obozowiska wkroczył Wampir (więcej informacji na temat stworzenia zostanie zamieszczone w załączniku), który porwał jednego ze stronników, a służący mu dregowie odebrali ludziom broń i wrócili za mury, gdzie ukryli się w opuszczonych przez górników domach.

Gdy wschód słońca rozproszył rzucone na ludzi zaklęcie, awanturnicy pokonali palisadę i dostali się na teren faktorii i kopalni, gdzie odkryli że budynki zostały opuszczone, główne wejście do kopalni wysadzone, a następnie zabezpieczone solą i święconą wodą. Kompanii udało się także odnaleźć zaginionego stronnika oraz odebrany oręż. Gdy poznali, że stronnik padł ofiarą Wampira zabarykadowali się w jednym z budynków gotowi bronić swojego życia. Jednak Wampir miał inne plany, wysłał do Rolfa Errlicha jednego ze swoich dregów z propozycją, która brzmiała następująco:
"Mój Pan nie pragnie waszej krwi. Przynajmniej nie całej. Zadowoli się połową, bo jest łaskawy i miłosierny. Ty śmiertelniku wybierzesz kogo poświęcisz. Czterech wyruszy ze Mną, mówi Pan, by czterech mogło pozostać!. Jak jest twoja odpowiedź nędzniku?
Rolf Errlich rozmówił się ze swoimi zaufanymi kompanami, po krótkiej naradzie postanowili upić, a następnie porzucić na żer Wampira czterech stronników oraz dwa z trzech zwierząt pociągowych, których również zażądał Nieumarły. Gdy drużynnicy ukryli się w jednej z piwnic, świta Wampira spętała nieprzytomnych ludzi, umieściła ich w należącej do Wampira karocy, do której zaprzęgnięto dwa konie, i odjechała na północny zachód.

W ciągu kilku kolejnych dni Ingwar Egonsson korzystając z pozostawionych w budynkach zapasów sporządził proch, który wykorzystał do wysadzenia głazów zagradzających wejście do kopalni. Kompanii udało się nawiązać kontakt z ukrywającymi się w kopalni ludźmi, a przynajmniej z pierwszą grupą, wśród której nie było 'odmienionych'. O istnieniu drugiej grupy podczas opatrywania ran i leczenia górników dowiedział się Ingwar Egonsson, który z nieznanych na chwilę obecną powodów nie przekazał tej informacji swoim towarzyszom.

Rolf Errlich nieświadom istnienia drugiej grupy 'ocalonych', chcąc zrealizować zlecone mu zadanie, przekonał górników do odbudowania zniszczonego mostu w zamian za obietnicę przetransportowania zaprzęgiem tuzina osłabionych, niedożywionych dzieci do znajdującego się w Oldenlitz lazaretu. I choć 'sieroty' faktycznie wyruszyły wraz z kompanią do Oldenlitz, to przed miejskimi murami Rolf Errlich przekazał powóz wraz z pasażerami ludziom wysłanym przez swoich Mistrzów Gildii.

Drużynnicy za wykonanie swojego zadania otrzymali od swych mocodawców wynagrodzenie w wysokości 20 zk na głowę. Zastanawiające jest, że Ingwar Egonsson przekazał całość na rzecz miejskiego lazaretu.

Los 'sierot z Mglistych Wzgórz' na chwilę obecną pozostaje nieznany. Towarzyszący mi Prezbiterzy Sigmara nie mogli wkroczyć do miejsca poświęconego innemu bóstwu, a do takiego właśnie zostały przetransportowane sieroty, mi zaś z uwagi na brak doświadczenia w 'podróżowaniu poza ciałem' odradzono samodzielną wyprawę.

Jeśli Wasza Dostojność sobie życzy, w przyszłości podzielimy się uwagami na temat różnić w podejściu do 'podróżowania poza ciałem' jakie występują pomiędzy naszą wiedzą, a wiarą duchownych.
Pozdrawiam,
X.

PS R. pragnie nadmienić, iż w trakcie 'nabożeństwa' była świadkiem dwóch zdarzeń z udziałem kompanii awanturników, które choć nie mają bezpośredniego związku z 'sierotami z Mglistych Wzgórz' to być może zainteresują Waszą Dostojność na tyle, by zlecić ich obserwację.

Pierwszym zdarzeniem były tajemnicze słupy dymu unoszące się nad lasem, na północ od szlaku, którym podróżowała kompania.

Drugi incydent to ciężko ranny Rzeczny Troll, który został ujawniony przez Rufusa Hubera w zamarzniętym korycie rzeki nieopodal zniszczonego mostu. Interesującym wydaje się być, kto mógł zadał Trollowi tak poważne rany, że stwór został uwięziony w lodzie nim zregenerował obrażenia.


_________________

Last edited by quidamcorvus on Pn marca 19, 2018 12:36 PM; edited 1 times in total
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: Re: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Pn list 12, 2017 03:39 AM
Reply with quote

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z drugiej sesji - 'Ślepa furia...'. Sigmarzeit-Vorgeheim AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland
Sonnstill AS2552, Glaubenniedrich k. Grunburga, Reikland.
Do rąk własnych R.S., MPKC.
Czcigodny!
Wasza Dostojność raczy wybaczyć... Ledwo trzymam pióro w zdrętwiałych ze zmęczenia palcach. R. leży ranna w komnacie pod opieką szpitalników, gorączkuje i majaczy... Na własne życzenie zostaliśmy zaatakowani przez Demona spod Oldenlitz, a Prezbiterowie Sigmara ocalili nas od zguby. Gdyby wasza Czcigodność mógł zobaczyć Duchownych Młotodzierżcy przyodzianych w Pancerz Wiary! Cóż to był za widok! Odziani w światłość i ogień odparli atak Demona i osłonili nasz odwrót...

Na początku miesiąca Sigmarzeit w gospodzie "U Kata" Rufus Huber oraz Ingwar Egonsson i Domen Prevc oczekiwali na spotkanie z Dieterem Haxtem wasalem możnych panów Nikse z Salzenmund, który z polecenia swych mocodawców miał skontaktować się z Trollobójcami z Oldenlintz. Zadanie jakie Dieter Haxt miał zlecić awanturnikom pozostanie jednak tajemnicą, bowiem posłaniec został zabity - zastrzelony skrytobójczo z kuszy przed gospodą "U Kata".

Podejrzenie padło od razu na Rufusa Hubera, który kilka dni wcześniej nabył na targu ciężką kuszę i sajdak bełtów z którymi dumnie obnosił się po mieście, wzbudzając zrazu podziw panien, z którego zresztą nader skwapliwie korzystał w karczemnych pokojach. Podobnie było owego dnia. Znudzony czekaniem pozostawił swych kamratów w sali jadalnej i kosztem 10 srebrnych szylingów oddawał się cielesnym uciechą z karczemną ladacznicą. W tym czasie skrytobójca wystrzelił z jego kuszy bełt, których bez uchyby dosięgnął serca Dietera Haxta zabijając posłańca na miejscu.

Nie udało nam się ustalić tożsamości skrytobójcy, istota kryła się za potężnymi zaklęciami maskującymi i zbiegła z miasta tuż po wykonaniu zlecenia.

Awanturnicy cieszący się dużym zaufaniem miejskich patrycjuszy nie zostali aresztowani, dano wiarę ich zapewnieniom o niewinności i pozwolono im ruszyć tropem skrytobójcy, który jak zarzekał się Rufus Huber był świeży i dobrze widoczny. Jednak Rufus Huber dał się zaślepić i omamić, Demon spod Oldenlitz odmienił jego płyn oczny i sprawił że widział on to co Demon chciał by widział. Bowiem śladem skrytobójcy podążała jeszcze jedna osoba, kobieta, mag i szpieg na usługach Imperatora - ta o której Wasza Dostojność raczył wspomnieć w ostatnim liście - i to jej tropem podążali nieświadomi awanturnicy.

Zdeterminowani osaczyli i w biały dzień, na oczach gości bez dania racji zaatakowali kobietę w zajeździe na gościńcu do Salzenmund. I choć kobieta dzielnie odparła atak Rufusa Hubera oraz Domena Prevca to Ingwar Egonsson zdradzieckim strzałem z kuszy - tej samej którą powalony został Dieter Haxt - pozbawił życia szpiega Imperatora.

R. zwróciła uwagę na fakt, iż umysły w/w musiały zostać omamione działaniem Demona, bowiem Domen Prevc posiadał przy sobie sygnet i list uwierzytelniający który skradł zabitemu Dieterowie Haxtowi. Dzięki tym utensyliom mógł rozkazywać obecnym w w/w zajeździe strażnikom dróg. Nie zrobił tego jednak, lecz razem z towarzyszem zbrojnie uderzył na kobietę.

I tu zakończył się pościg prowadzony za tajemniczym skrytobójcą. Awanturnicy zostali aresztowani przez strażników dróg i przewiezieni do Salzenmund, gdzie spędzili miesiąc w ratuszowych lochach. Udało nam się ustalić także, bo zaklęcia którymi obłożone został ratusz nie pozwoliły na infiltrację, że Rufus Huber oraz Ingwar Egonsson i Domen Prevc poddani zostali torturom, jednak na mękach nie zdradzili tajemnic kultu Demona spod Oldenlitz. Ustaliliśmy także, że nieprawdą są zapisy w rocznikach Salzenmund, bowiem nieszczęśnikami, którzy zostali spaleni na stosie nie byli Rufus Huber oraz Ingwar Egonsson i Domen Prevc. Kulstyści zostali uwolnieni z lochów przez swych kamratów, a ich miejsce zajęli schwyceni przez heretyków i otumanieni narkotykami żebracy i ulicznicy z Salzenmund.

Po powrocie do Oldenlitz awanturnicy zostali zaprowadzeni do świątyni Demona... Pomimo ostrzeżeń Prezbiterów Sigmara R. próbowała pokonać barierę otaczającą świątynię Demona spod Oldenlitz. Zrazu wydawało się, że R. odniosła sukces, bowiem zasłona rozdarła się na dwoje i zobaczyliśmy awanturników, których rany zadane przez śledczych z Salzenmund zagoiły się na naszych oczach. Ale wtedy Demon spod Oldenlitz zobaczył także nas. Wściekły atak niechybnie zniszczyłby nasze dusze gdyby nie Pancerz Wiary którym otoczyli nas Kapłani Młotodzierżcy. Osłaniani przez Duchownych Sigmara powróciliśmy do klasztoru Glaubenniedrich.

O dalszych ustaleniach poinformuję w kolejnym liście. Wasza Czcigodność pozwoli mi zakończyć w tym miejscu i udać się na odpoczynek.

...i modlitwę.
Pozdrawiam,
X.


_________________
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: Re: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Pn list 12, 2017 03:41 AM
Reply with quote

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z trzeciej sesji - 'Ślepa furia...'. Sigmarzeit-Vorgeheim AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland
- Panie! - posłaniec zatrzymał się zaraz po wejściu do komnaty i skłonił nisko przed niemłodym już mężczyzną.

- Mów Ulgar! - głos skrytego w cieniu arystokraty był niski i chrapliwy. - Masz to?

- Tak! - sługa podszedł do masywnego biurka i położył na blacie zwój. - Skryba, który pisze listy dla Domena Prevca dostarczył nam kopię pisma.

Z mroku wynurzyła się sękata dłoń, szlachetne kamienie osadzone w złotych sygnetach zapłonęły światłem odległej świecy, palce zacisnęły się na zwoju.

Ulgar trzask łamanej pieczęci i szelest rozwijanego pergaminu słyszał już zza zamykanych drzwi. Sługa dobre wiedział, kiedy jego pan chce zostać sam...


Vorgeheim AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland
Witaj Primoš,

Pewne dziwi Cię mój list.

Wydarzenia jakich byłem świadkiem i uczestnikiem skłoniły mnie do tego.

Wiele lat upłynęło od czasu naszego ostatniego spotkania i to , że jesteś z dala od Oldenlitz jest powodem, że Cię wybrałem na powiernika w razie gdyby spotkało mnie coś niespodziewanie kończącego mój żywot.

Będę pisać dwa razy w miesiącu.

Jeśli dwa listy z rzędu do ciebie nie dotrą zaopiekuj się moja żoną i dziećmi.

Informację na temat środków na to oraz ich dane prześle osobnym listem. Przechodząc do rzeczy w skrócie napiszę to co mógłbyś poświadczyć w razie moich problemów.

Zaczęło się od wizyty dwóch znanych w okolicy awanturników-trollobójców - Rufusa i Ingwara. Mieli mieć jakieś dobrze płatne zajęcie. Mój szef za obietnicę połowy zysku chętnie na to przystał.

Po 2 dniach czekaliśmy w umówionym miejscu - karczmie "U kata". Nasz zleceniodawca Dieter Haxt został zastrzelony przed karczma z kuszy Rufusa. Celem oczyszczenia się z zarzutów podążyliśmy śladem zabójcy. Wpierw w stronę faktorii potem lasem i na Salzenmund. Nad ranem w przydrożnej karczmie zasadziliśmy się na ściganego zabójcę jak się okazało czarodziejkę. Wypłoszeni przez stajennego zaatakowaliśmy samotrzech jeszcze w sali karczmy, potem po ciężkim boju na gościńcu wykończyliśmy wiedźmę. Niestety nie poszło to gładko i siedzący w karczmie strażnicy dróg nie dali wiary że zabita jest ściganym mordercą.

I tak trafiliśmy do lochu na wieczną odsiadkę i tortury.

Chcieli wiedzieć od nas rzeczy o których jeszcze nie miałem pojęcia.

Gdy nas uwolniono a w zamian postawiono nieznanych jegomości na jaw wyszło że w Oldenlitz działa grupa kultystów, a nam wypadło spotkać źródło kultu- demoniczną kobietę o wężami zamiast włosów. Chciała nas obdarować w zamian za wierność kultowi. Rufus i Ingwar bez wahania z tego skorzystali. Ja jeszcze się waham co zrobić.

To chyba tyle. Aż tyle.

Sam widzisz, że ktoś z zewnątrz musi o tym wiedzieć.
D.P.


_________________
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: Re: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Pn list 12, 2017 03:42 AM
Reply with quote

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z czwartej sesji - 'Pan Mglistych Wzgórz...'. Geheimnisnacht AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland
Geheimnisnacht AS2552, Glaubenniedrich k. Grunburga, Reikland.
Do rąk własnych R.S., MPKC.
Czcigodny!

Na początku muszę uwiadomić Waszą Ekscelencję o pewnym incydencie wywołanym przez R. i o wielce prawdopodobnej nocie, którą do Waszej Dostojności wystosują duchowe władze twierdzy Glaubenniedrich. Jednocześnie pragnę uspokoić, iż udało mi się już nieco ułagodzić relacje z duchownymi i nasza misja będzie kontynuowana, przynajmniej na razie. Otóż R. podczas pobytu w lazarecie wpadła w wieszczy trans. Po wygłoszeniu wróżby, które nie było mi dane wysłuchać, a Szpitalnicy nie raczyli powtórzyć, dusza czarodziejki samoistnie opuściła ciało wessana w wir przeszłości. Wraz z Prezbiterami Sigmara ruszyliśmy za R., duchownym udało się odnaleźć czarodziejkę w przeszłości, w interesującym nas okresie na kilka dni przed Nocą Tajemnic. Dusza R. weszła w ciało żony Ingwar Egonsson i nawiązała kontakt z awanturnikiem. Nim duchowni zareagowali R. zdołała przekazać Ingwarowi Egonssonowi krótką wiadomość: 'Nie idź na wzgórza. Nie zakłócaj spoczynku tych, którzy powinni śnić przez wieki!'. Jak się później okazało, czy to za sprawą interwencji duchownych Sigmara, czy może dlatego, że przeszłości nie sposób odmienić, wróżba choć wypowiedziana i usłyszana nie wpłynęła na losy awanturników.

Teraz o Czcigodny pozwolę sobie zrelacjonować wydarzenia, które miały miejsce na Mglistych Wzgórzach w Noc Tajemnic AS2502.

Trzy dni przed Nocą Tajemnic do Oldenlitz przybyło dwóch wędrowców. Wysocy i szczupli, odziani w zielone płaszcze z głębokimi kapturami, dzięki nieodpartej mocy złota szybko nawiązali kontakt z awanturnikami i przekonali ich do pomocy w wyprawie na Mgliste Wzgórza. Wędrowcy przedstawili się jako uczeni z Nuln w drodze na misję badawczą na Mgliste Wzgórza, gdzie jak oświadczyli chcieli przeprowadzić badania starożytnego kurhanu. Omamieni wizją sowitego wynagrodzenia awanturnicy szybko najęli się jako zbrojna eskorta i przewodnicy. R. twierdzi, że przybyszami byli Asrai, którzy użyli magii by otumanić i ukierunkować zmysły awanturników, którzy niepomni na zbliżającą się Noc Tajemnicy wyruszyli z Asrai w stronę Mglistych Wzgórz.

Podróż na zachód upłynęła bez większych incydentów. Jedynym wydarzeniem wartym odnotowania było spotkanie z Rzecznym Trollem przy moście, który zresztą wiosną awanturnicy sami odbudowali. Rozzłoszczony przez Rufusa Hubera potężny stwór ją bronić przeprawy przez most uniemożliwiając dalszą podróż, dopiero zrzucenie przez awanturników do rzeki beczek z zapasem jedzenia zajęło Trolla na tyle długo, by kompania bez walki mogła przejechać po moście.

Kilka godzin przed Nocą Tajemnic drużyna dotarła do kurhanu Pana Mglistych Wzgórz. Na polecenie Asrai awanturnicy własnymi rękami złamali pieczęcie i wyłamali drzwi do grobowca, umożliwiając Elfom wejście do wnętrza.

Potężne zaklęcia, którymi obłożono grobowiec oraz magia Asrai uniemożliwiły nam wejście do wnętrza, jednak niestandardowe metody działania R. pozwoliły nam ustalić co wydarzyło się w kurhanie. Według R., która podczas pobytu w Grunburgu dokonała nieautoryzowanego opuszczenia ciała, Asrai korzystając z układu planet oraz pełni Morrslieba, a także mocy Nocy Tajemnic przebudzili pochowanego w grobowcu Pana Mglistych Wzgórz. Starożytny Upiór posilił się energią towarzyszących Elfom awanturników, których jednak nie zabił, choć ci z początku próbowali stawić mu czoła, jednak nie byli w stanie zranić bezcielesnej istoty. Upiór zmusił mężczyzn do złożenia przysięgi, którą ci przypieczętowali krwią. Każdy z awanturników w zamian za darowanie życia zobowiązał się nim minie rok doprowadzić przed oblicze Pana Mglistych Wzgórz dwóch śmiertelników.

Czas pokaże czy dotrzymają przysięgi krwi. O kolejnych ustaleniach poinformuję Waszą Czcigodność niezwłocznie.

Pozdrawiam,
X.

PS R. nadmienia, iż przed wyruszeniem na Mgliste Wzgórza awanturnicy dostrzegli w Oldenlitz mężczyznę, który przypominał jednego ze zbrojnych, którego zimą zostawili na pastwę Wampira, co opisaliśmy w liście Sieroty z Mglistych Wzgórz. Jednak jak ustaliła R. awanturnicy zgubili jego trop w Ogrodzie Morra w pobliżu Oldenlitz.


_________________
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: Re: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Pn list 12, 2017 03:42 AM
Reply with quote

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z piątej sesji - 'Jesteśmy Legion...'. Nachgeheim AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland
Nachgeheim AS2552, Grunburg, Reikland.

Do rąk własnych R.S., MPKC.
Czcigodny!

Zawiedliśmy...

R. nie żyje. Prezbiterzy Sigmara odmówili dalszej współpracy i wygnali mnie z Glaubenniedrich. Obecnie przebywam w Grunburgu i myślę, że to jeden z ostatnich listów które piszę do Waszej Wielebności. Nie mam zbyt wiele czasu, nie mam też już sił dlatego Ekscelencja wybaczy lapidarność.

Po opuszczeniu kurhanu Pana Mglistych Wzgórz awanturnicy wrócili do Oldenlitz, w większości w całkiem niezłej kondycji, jedynie Ingwar Egonsson po tym jak R. próbowała się z nim skontaktować padł bez ducha na ziemię. Działanie R. rozwścieczyło duchownych Sigmara, którzy natychmiast nakazali powrót do Glaubenniedrich.

Po powrocie do Glaubenniedrich korzystając z zamieszania związanego z bieżącymi wydarzeniami szybko i skrycie opuściliśmy twierdzę, by ćwierć stajania od fortecy zatrzymać się w pobliżu położonego pośród lasu Ogrodu Morra. Za namową R. użyliśmy liści Lorasium, zwanego także Wiedźmim zielem. Po zjedzeniu i krótkiej medytacji udało nam się dokonać nieautoryzowanego opuszczenia ciała, R. która radziła sobie lepiej ode mnie szybko odnalazła ścieżkę przeszłości.

Powróciliśmy nad Mgliste Wzgórza i Oldenlitz. Udało nam się ustalić, że awanturnicy po powrocie do miasta pozostawili Ingwara Egonssona pod opieką żony i innych kobiet. R. opętała żonę Ingwara, a następnie uwiodła Rufusa Hubera, z którego podczas zbliżenia wydobyła wszystkie potrzebne informacje. Dowiedziała się, że awanturnicy skontaktowali się z Mistrzami Gildii, a w końcu i demonem, któremu oddają cześć i którego zwą Damesu. Demon spod Oldenlitz nakazał swoim kultystom wypełnić przysięgę złożoną Panu z Mglistych Wzgórz i pozyskać Nieumarłego dla sprawy. Awanturnicy udali się do kopalni położonej pośród Mglistych Wzgórz skąd porwali zdeformowane dzieci i żony górników, których ofiarowali Panu Mglistych Wzgórz. Upiór wchłonął dusze śmiertelników, a truchła przywrócił do Nieżycia jako Zombie i Szkielety, a następnie ruszył na północ ku starym kurhanom zbudzić z wiecznego snu swych sierżantów i kapitanów.

To stało się właśnie wtedy. R. widząc co się dzieje postanowiła zareagować, wbrew ostrzeżeniom, które wielokrotnie słyszeliśmy od kapłanów Młotodzierżcy zaingerowała w przeszłość, a Pan Mglistych Wzgórz dostrzegł ją i wchłonął jej Istotę równie łatwo, jak wcześniej pożarł dusze górników...

Ja powróciłem do teraźniejszości i zabrałem ciało R. do Glaubenniedrich. Prosiłem... Błagałem Prezbiterów Sigmara o pomoc. Odmówili, a gdy nie chciałem opuścić murów warowni obili mnie kijami i wyrzucili za bramy twierdzy... Nie wiem co stało się z ciałem R.

To wszystko zaczyna wymykać się z rąk...

Ja wiem, że zawiodłem Waszą Dostojność... Ja muszę wrócić do przeszłości jeszcze raz. Zostało mi jeszcze trochę Lorasium. Dziś zjem liście i po raz ostatni spojrzę w przeszłość zobaczyć na własne oczy jak dokonało się to, co się dokonało.

Pozdrawiam,
X.


_________________
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: Re: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Pn list 12, 2017 03:46 AM
Reply with quote

Warhammer FRP, kampania 'Cienie pod Oldenlitz', relacja z szóstej sesji - 'Na jedną kartę...'. Nachgeheim AS2502, Oldenlitz k. Salzenmund, Nordland
Nachgeheim AS2552, Grunburg, Reikland.
Do rąk własnych R.S., MPKC.
Czcigodny!

Oto się stało! Cień spod Oldenlitz poległ, lecz demonobójcy zapłacili za zwycięstwo straszną cenę...

Po medytacji wzmocnionej działaniem Lorasium mój duch opuścił ciało i powędrował ścieżkami przeszłości do Oldenlitz. Niestety nie posiadam takiej biegłości w sztuce jaką wykazywała R. i moim ustaleniom daleko do raportów, które przygotowywaliśmy wspólnie. Niemniej jednak Wasza Wielebność pozwoli, że przedstawię fakty, które udało mi się ustalić.

Awanturnicy po otrzymaniu rozkazu od Damesu by nocą otworzyć bramy Oldenlitz i wydać miasto na rzeź Panu Mglistych Wzgórz zbuntowali się i stanęli do walki z demonem. I choć przeklęta meduza w końcu poległa, to buntownikom przyszło srogo zapłacić za zwycięstwo. Ranni na ciele i duchu musieli opuścić miasto w którym pozostawili na łasce kultystów demona swoje rodziny oraz najbliższych i uciekać do Salzenmund.

W stolicy Nordlandu próbowali bezskutecznie znaleźć posłuch u duchownych Sigmara i Ulryka. Nikt z kapłanów nie dał wiary w opowieściom ściganych listem gończych awanturników. Tak ściganych listem gończym, bowiem rajcy miejscy z Oldenlitz wykorzystując swe wpływy oskarżyli awanturników o liczne zbrodnie i rozesłali po okolicy listy gończe. I tak kultyści zmusili demonobójców do ucieczki poza miejskie mury.

Ponadto ustaliłem, że rodziny i najbliżsi buntowników zostali schwytani oraz wysłani do kopalni pośród Mglistych Wzgórz.

Podejrzewam także, że przynajmniej jeden z awanturników jest agentem Inkwizycji Sigmara, jednak na chwilę obecną nie mam na to mocnych dowodów.

Pozdrawiam,
X.

PS Mistrzu Patriarcho dziękuję za zrozumienie, słowa pociechy i środki, które otrzymałem w Twym ostatnim liście. Twoje słowa pomogły mi pozbierać się i z nowym zapałem wrócić do wypełniania powierzonych mi zadań.


_________________
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: Re: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Pn list 12, 2017 03:49 AM
Reply with quote

Warhammer FRP, kampania 'Pokusa Arcylicza', relacja z pierwszej sesji - 'W skórze Goblina...'. Sigmarzeit AS2504, Góry Czarne, Księstwa Graniczne
Po wakacyjnej przerwie wróciliśmy do rozgrywek Warhammer FRP, a jako że niedawno nakładem wydawnictwa Copernicus Corporation ukazał się dodatek do 2ed WFRP zatytułowany Pokusa Arcylicza, postanowiłem skorzystać z okazji i przenieść fabułę do Księstw Granicznych.

Nim jednak awanturnicy będą mieli okazję skonfrontować się z tytułowym Arcyliczem muszą poradzić sobie z kolejną rejzą Zielonoskórych oraz własną niepamięcią, przy okazji będą mieli okazję poznać trzy księstwa w których rozgrywać będzie się fabuła Pokusy Arcylicza.

Trójka bohaterów graczy znanych z kampanii Cienie pod Oldenlitz: Domen Prevc oraz Ingwar Egonsson i Walter Neun ocknęli się lekko ranni w jednym w wąwozów położonych w Górach Czarnych, chwilę później ukrywali się już przed oddziałem Zielonoskórych, z którego awangardą - jak wszystko wskazywało stoczyli przed chwilą przegrany bój. Gdy Zielonoskórzy oddali się, bohaterowie graczy zaczęli ustalać swoje położenie oraz okoliczności, które doprowadziły ich do tej bezimiennej kotliny w Górach Czarnych oraz utraty pamięci.

Ingwar Egonsson wytłumaczył niepamięć awanturników potężną magią, która niedawno została użyta w ich pobliżu, udało mu się także ustalić, że od ostatniego wspomnienia, które pamiętają (tj. ucieczki z Oldenlitz w 2502) minęły przynajmniej dwa lata, bowiem złote korony które posiadał w sakiewce zostały wybite w mennicy w roku 2504, a sami bohaterowie graczy najprawdopodobniej są częścią oddziału zwiadowczego, który najwyraźniej miał zebrać jakieś informacje.

Następnie straceńcy ruszyli górskim szlakiem w ślad za oddziałem Zielonoskórych, słusznie skądinąd koncypując, że wszelkie będą raczej omijać trakt, którym podąża kilka tuzinów Orków i Goblinów.

W nocy bohaterowie graczy zostali jednak zaskoczeni przez pół tuzina Goblinów. Jednak doświadczeni w bojach awanturnicy odparli i pokonali Zielonoskórych. Wędrowcy byli także świadkami walk pomiędzy Orkami i Goblinami, które wybuchły w wyniku wewnętrznych animozji w oddziale.

Następne zagrożenie pojawiło się wraz z kolejnymi bandami Zielonoskórych, które tym razem pojawiły się na szlaku za wędrującymi bohaterami graczy. Awanturnicy, którzy znaleźli się między młotem a kowadłem postanowili przechytrzyć swych wrogów. Nie mogąc wymknąć się z okrążenia ściągnęli łachmany i skórę z pokonanych Zielonoskórych i dzięki umiejętności charakteryzacja w której biegły był Walter Neun przyoblekli się w skórę Goblinów i dołączyli do zbrojnego oddziału wędrującego jak się okazało na południe, na równiny Księstw Granicznych, gdzie Herszt Orków Azhag Rzeźnik gromadził Łooomot! na czele którego zamierzał ruszyć na ziemie Imperium.

Awanturnikom, być może nawet dzięki wyjątkowo niskiej wartości współczynnika Charyzma, udało się spędzić wśród Zielonoskórych niemal tydzień, w tym czasie utrzymując konspirację zebrali potrzebne informacje na temat liczebności i bardzo ogólnych planów Orków i Goblinów, a następnie porwali zaprzężony w wielkie wilki gobliński rydwan i ruszyli przełącz w kierunku ziem Wissenlandu. Nocą w trakcie ucieczki mogli obserwować w oddali tajemnicze wyładowania energii, przemarsz oddziału Szkieletów oraz nocny lot na wywernie Azhaga Rzeźnika.

Na tym zakończyła się pierwsza sesja kampanii. O postaci Azhaga Rzeźnika przypomniałem sobie czytając Pokusę Arcylicza i postanowiłem spleść losy największego Orkowego Nekromanty z losami awanturników z Oldenlitz.

Los Azhaga Rzeźnika przypieczętowało zdobycie pośród ruin Todtheim Korony Czarodziejstwa, albowiem w magicznym diademie drzemał ciągle złowieszczy duch Nagasha, który z wolna zapanował nad prostym umysłem Orka. Od owego dnia Azhag nie był już sobą, a jego wrodzoną siłą kierować jął strategiczny geniusz i tajemna furia starożytnego Licza.
Choć nadal nie przekonał do końca swych podwładnych, jakie znaczenie ma atak na flankę wroga, to nowe, pozyskane dzięki koronie spojrzenie na sztukę prowadzenia wojny, pozwoliło mu usunąć z drogi rywalizujących z nim Hersztów. Przed każdą bitwą Azhag prezentował plan ataku, mówiąc głębokim, zdecydowanie nieorkowym głosem, w którym znać było mądrość minionych wieków, a następnie ryczał na swych kamratów, by co prędzej wykonywali jego rozkazy. Odnoszone sukcesy sprawiły, że grono jego Zielonoskórych popleczników szybko rosło - nie dbali o to, jak zabawnie Azhag mówił, póki mówił gdzie młocke jakomś najść można.
Kiedy Azhag ruszył na Imperium, jego myśl taktyczna stała się jeszcze bardziej wyrafinowana. Prowadziło to między innymi do niesławnego, doskonale zsynchronizowanego, falowego ataku Goblinów w Bitwie na Mrocznym Wrzosowisku i nikczemnego manewru kleszczy Snotlingów pod Wzgórzem Rzeźnika. Wrogowie, którzy obronili się przed wzorową taktyką Azhaga, ulegali mrocznym mocom jego Korony. Owo doskonałe połączenie siły i intelektu nie wróżyło nic dobrego - zdawało się, że ŁooomotowiI! Azhaga nie sprosta żadna siła.
Koniec końców Azhag spotkał godnego siebie przeciwnika w Bitwie pod Osterwald. Był nim Werner von Kreigstadt, Wielki Mistrz Zakonu Rycerzy Panter, który usiekł był Azhaga i pozbawił Łooomot! jego przywódcy. Po bitwie horda rozproszyła się po lasach i wzgórzach. Jeśli zaś chodzi o Koronę Czarodziejstwa…, ta trafiła w ręce Wielkiego Teogonista, który przywiózł ją do Altdorfu i umieścił w najgłębszej krypcie Katedry Sigmara, gdzie spoczęła na wieki związana potężną modlitwą strażniczą.

***
Naznaczone terrorem panowanie Azhaga trwało od czterech lat i całe dziesiątki miasteczek północnych prowincji Imperium obrócono w popiół. Dojść miało właśnie do Bitwy na Wzgórzu Rzeźnika, bitwy, po której Azhag zyskać miał swój przydomek – Rzeźnik.
Azhag rozpoczął przygotowania do bitwy od podzielenia swej hordy na trzy oddzielne kohorty – czyn, na który nie zdecydowałby się żaden z orkowych Hersztów, działających zawsze w sposób nieskomplikowany i możliwie bezpośredni. Pierwsza kohorta, składająca się z Czarnych Orków i Debeściaków Azhaga, związała walką czoło obrońców. Druga, składająca się z wielkiej liczby Orków i Goblinów okrążyła wzgórze, by odciąć od posiłków tych, którym przyszło stawić czoła wściekłości Czarnych Orków. Trzecia kohorta, składająca się z niezliczonych Goblinów i Snotlingów, zaszła obrońców z flanki. Zwinne stworzenia bez trudu wspięły się na zbocze wzgórza i zamknęły pierścień okrążenia, nim wróg zdał sobie sprawę ze swego położenia.
Jakby mało było tego, że Orkowy Herszt Hersztów zdecydował się na tak sprytne rozstawienie swych sił, Azhag podjął teraz działania, które uczyniły zeń najbardziej znienawidzonego wroga Ludzi.
Grzmiącym, nieswoim głosem przyzwał Azhag magiczną moc prastarej korony, która zdobiła teraz jego głowę. I oto na jego rozkaz podniosły się dusze dopiero co zabitych wrogów, by spaść na swych pozostałych przy życiu towarzyszy. Ostatni, zgubieni obrońcy Wzgórza Rzeźnika zwarli szeregi na jego porosłym sosnami szczycie, by stoczyć ostatnią walkę z Orkami Azhaga, podczas gdy krwawe szczątki ich niedawno poległych towarzyszy atakowały spod ich własnych nóg. Straszna to była rzeź i nikomu z obrońców Wzgórza Rzeźnika nie udało się ujść z życiem, kiedy polegli powstali na rozkaz Azhaga, by toczyć zaciekły bój ze swymi żywymi braćmi.


_________________
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Pn list 12, 2017 03:51 AM
Reply with quote

Warhammer FRP, kampania 'Pokusa Arcylicza', relacja z drugiej sesji - 'Oszukać oszusta to podwójna przyjemność'. Sigmarzeit AS2504, Góry Czarne, Księstwa Graniczne

W czasie wędrówki nad górami przeszła gwałtowna burza. Silne opady deszczu, które zaskoczyły nieobytych z dziczą wędrowców, a następnie gęsta mgła sprawiła, że awanturnicy rozdzielili się i zagubili.

Domen Prevc oraz Ingwar Egonsson po kilku godzinnym bezskutecznym poszukiwaniu zaginionego Waltera Neun wrócili na trakt i ruszyli na północ. Wkrótce napotkali uwięzionego w klatce błaznów człowieka. Nieszczęśnikiem okazał się Bernhard Bart, który jak oświadczył wędrowcom został skazany na głodową śmierć przez zawistnego sierżanta z pobliskiego fortu, którego uczciwie ograł w kości. Niestety sierżant i jego ludzie nie umieli pogodzić się z losem i wzięli sprawy w swoje ręce.

Gdyby awanturnicy mogli przewidzieć przyszłość prawdopodobnie pozostawiliby nieszczęśnika w klatce błaznów, by poniósł zasłużoną karę. Jednak Bernhard znał drogę do fortecy, a bohaterowie graczy byli zmęczeni, głodni i brudni, ponadto łotr całkiem nieźle radził sobie w dziczy, czego żyjący całe lata w mieście wojownik i uczony nie mogli powiedzieć o sobie.

Wieczorem rozpętała się kolejna gwałtowna letnia burza, która w ciągu kilku pacierzy zamieniła trakt w rwący potok. Wśród huku błyskawic i szumu wody awanturnicy usłyszeli przerażający ryk, łopot skrzydeł, rżenie umierających koni i krzyki ginących ludzi.

Ryzykując życiem bohaterowie graczy ruszyli w górę traktu, gdzie dostrzeli wyvernę, która masakrowała zaskoczonych niespodziewanym atakiem rycerzy zakonnych. Konni próbujący opanować spłoszone wierzchowce zajeżdżali sobie nawzajem drogę, tratowali się i przewracali.

Na widok rozszarpującego ludzi i zwierzęta skrzydlatego potwora Ingwar Egonsson i Bernhard Bart stanęli jak wryci, natomiast Domen Prevc skoczył na wyvernę. Cichy jak śmierć, pośród huku uderzających piorunów natarł na delektującego się krwawą rzeźnią potwora. Moc Wiatrów Magii zamknięta w skomplikowanym wzorze tatuażu pokrywającym ramię wojownika przebudziła się i skoncentrowała w masywnym ostrzu półtoraręcznego miecza. Siła uderzenia była tak wielka, że Domen Prevc dzierżący wykute przez krasnoludzkich kowali ostrze jednym cięciem oddzielił szkaradny łeb wyverny od plugawego cielska.

Jak się okazało wojownik zaatakował w ostatniej chwili, bowiem ostatnim żywym rycerzem był Kurt Helborg, który powiadomiony przez Waltera Neun wyruszył na poszukiwanie zaginionych Domena Prevca i Ingwara Egonssona. I tak ten który miał nieść pomoc, sam został uratowany.

Zdrożeni wędrówką bohaterowie graczy wzięli na swe barki kolejny ciężar. Sporządzili nosze na których wlekli nieprzytomnego, rannego Kurta Helborga. Na szczęście fort do którego zmierzali nie znajdował się daleko.
***
W forcie wędrowcy wykąpali się, napili i zjedli. Niestety nie było im dane odpocząć i zregenerować sił. Wiadomości, które przekazali zostały przesłane dalej, a oni otrzymali pozostawiony przez Waltera Neun rozkaz, który polecił im udać się jego śladem do miasta Zenres w Księstwie Granicznym Levrellian, gdzie mieli się spotkać i razem udać na dwór Artilli Levrellian.

Uzupełniwszy zapasy kompanii wyruszyli konno przełęczą Zimowe Kły w kierunku Traktu Khypryjskiego. Dzięki wyjątkowej biegłości w sztuce przetrwania jaką objawił Bernhard Bart wędrowcy dość bezpiecznie i względnie komfortowo pokonywali kolejne mile. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy.

Gdy Domen Prevc i Bernhard Bart wrócili z polowania do obozu rozbitego w pobliżu skrzyżowania z Traktem Khypryjskim w obozie oprócz skrępowanego Ingwara Egonssona znajdowali się także zbrojni, na czele których stał nieprzyjemny typ przedstawiający się jako Johann Schmidt.

Herszt banitów powołując się z jednej strony na wspólnych znajomych z Berhardem Bartem, a z drugiej na służbę jaką niby wraz ze swoimi kamratami dla Artilli Levrelliana, a tym samym na wspólny interes, przekonał bohaterów graczy do swojego planu.

A plan był następujący.

Traktem Khypryjskim w stronę Przełęczy Wściekłego Psa wędruje karawana złożona z tuzina wozów, którą chroni i powozi cztery tuziny zbrojnych Tileańczyków. Wyładowana orężem i spyżą karawana ma podążać do księstwa Fatandiry, która zbiera siły do walki z księstwem Levrellian.

Herszt banitów oświadczył także, że Tileańczycy spodziewają się przewodników wysłanych przez Fatandirę i nie będą zaskoczeni widokiem bohaterów graczy. Awanturnicy przyłączą się do karawany i gdy uznają za stosowne zatrują jedzenie Tileańczyków. Gdy trucizna zacznie działać podążający za karawaną banici obezwładnią zbrojnych i przejmą wozy, które doprowadzą do księstwa Levrellian.

Awanturnicy spierali się. Bernhard Bart długo przekonywał Domena Prevca i Ingwara Egonssona do pomysłu. Wojownik i uczony w końcu ulegli namowom łotra i zrealizowali plan banitów.

Tileańczycy choć z początku ostrożni, to w końcu dali dali się zwieść. W końcu spodziewali się gości, poza tym zbrojni słabo posługiwali się reikspielem, a bohaterowie graczy potrafili wzbudzić zaufanie.

Gdy nadszedł umówiony dzień banici wręczyli Bernhardowi Bartowi truciznę, a ten nie namyślając się długo wlał całą zawartość do środka kotła aplikując zbrojnym śmiertelną dawkę toksyny, której działanie wzmocnił dodany do mikstury Upioryt. Tileańczycy przez kilka kwadransów konali w konwulsjach, by w końcu znieruchomieć na zrytej paznokciami ziemi wśród własnych odchodów i krwi.

Nim zbrojni skonali banici zgodnie z umową przejęli powozy od awanturników i ruszyli na wschód w kierunku osady Vitrolle.

Domen Prevc i Bernhard Bart oraz Ingwar Egonsson, którzy przez wiele pacierzy stali przerażeni mordem, którego dokonali, pozostali samotnie na trakcie z 250 zk zapłaty, co jak można szybko wykalkulować daje 5 zk za życie jednego zabitego Tileańczyka.


_________________
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Pn list 27, 2017 11:08 PM
Reply with quote

Quote::
W czasie wędrówki nad górami przeszła gwałtowna burza. Silne opady deszczu, które zaskoczyły nieobytych z dziczą wędrowców, a następnie gęsta mgła sprawiła, że awanturnicy rozdzielili się i zagubili.

Domen Prevc oraz Ingwar Egonsson po kilku godzinnym bezskutecznym poszukiwaniu zaginionego Waltera Neun wrócili na trakt i ruszyli na północ. Wkrótce napotkali uwięzionego w klatce błaznów człowieka. Nieszczęśnikiem okazał się Bernhard Bart, który jak oświadczył wędrowcom został skazany na głodową śmierć przez zawistnego sierżanta z pobliskiego fortu, którego uczciwie ograł w kości. Niestety sierżant i jego ludzie nie umieli pogodzić się z losem i wzięli sprawy w swoje ręce.

Gdyby awanturnicy mogli przewidzieć przyszłość prawdopodobnie pozostawiliby nieszczęśnika w klatce błaznów, by poniósł zasłużoną karę. Jednak Bernhard znał drogę do fortecy, a bohaterowie graczy byli zmęczeni, głodni i brudni, ponadto łotr całkiem nieźle radził sobie w dziczy, czego żyjący całe lata w mieście wojownik i uczony nie mogli powiedzieć o sobie.

Wieczorem rozpętała się kolejna gwałtowna letnia burza, która w ciągu kilku pacierzy zamieniła trakt w rwący potok. Wśród huku błyskawic i szumu wody awanturnicy usłyszeli przerażający ryk, łopot skrzydeł, rżenie umierających koni i krzyki ginących ludzi.

Ryzykując życiem bohaterowie graczy ruszyli w górę traktu, gdzie dostrzeli wyvernę, która masakrowała zaskoczonych niespodziewanym atakiem rycerzy zakonnych. Konni próbujący opanować spłoszone wierzchowce zajeżdżali sobie nawzajem drogę, tratowali się i przewracali.

Na widok rozszarpującego ludzi i zwierzęta skrzydlatego potwora Ingwar Egonsson i Bernhard Bart stanęli jak wryci, natomiast Domen Prevc skoczył na wyvernę. Cichy jak śmierć, pośród huku uderzających piorunów natarł na delektującego się krwawą rzeźnią potwora. Moc Wiatrów Magii zamknięta w skomplikowanym wzorze tatuażu pokrywającym ramię wojownika przebudziła się i skoncentrowała w masywnym ostrzu półtoraręcznego miecza. Siła uderzenia była tak wielka, że Domen Prevc dzierżący wykute przez krasnoludzkich kowali ostrze jednym cięciem oddzielił szkaradny łeb wyverny od plugawego cielska.

Jak się okazało wojownik zaatakował w ostatniej chwili, bowiem ostatnim żywym rycerzem był Kurt Helborg, który powiadomiony przez Waltera Neun wyruszył na poszukiwanie zaginionych Domena Prevca i Ingwara Egonssona. I tak ten który miał nieść pomoc, sam został uratowany.

Zdrożeni wędrówką bohaterowie graczy wzięli na swe barki kolejny ciężar. Sporządzili nosze na których wlekli nieprzytomnego, rannego Kurta Helborga. Na szczęście fort do którego zmierzali nie znajdował się daleko.

Ciąg dalszy Warhammer FRP, kampania 'Pokusa Arcylicza', relacja z drugiej sesji - 'Oszukać oszusta to podwójna przyjemność'. Sigmarzeit AS2504, Góry Czarne, Księstwa Graniczne na blogu DansE MacabrE.


_________________
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Pt grud 15, 2017 05:04 PM
Reply with quote

Warhammer FRP, kampania 'Pokusa Arcylicza', relacja z trzeciej sesji - 'Ten Który Ścina Głowy!'. Sommerzeit AS2504, Góry Czarne, Księstwa Graniczne

W grudniu w Innym Wymiarze w Katowicach rozegraliśmy kolejną sesję WFRP opartą na kampanii Pokusa Arcylicza, wydanej niedawno nakładem wydawnictwa Copernicus Corporation.

Tym razem gracze pojawili się na sesji niemal w komplecie, ponadto do drużyny dołączyć Johann - Pirat z Sartosy odgrywany przez Elmina. Tak więc, oprócz Pirata Księstwa Graniczne przemierzali Waltera Neun - obecnie szpieg w służbie Kościoła Sigmara, Domen Prevc - fechmistrz oraz Ingwar Egonsson - adept sztuki magicznego tatuażu i chwilowo cierpiący z powodu gniewu bożego kapłan Ranalda - Bernhard Bart.

***

Rozdzieleni na dwie grupy bohaterowie graczy spotkali się w spalonej przez Zielonoskórych osadzie położonej około dzień drogi na północ od Zenres, stolicy księstwa Levrellian. Do spotkania doszło w pobliżu splądrowanej świątyni Młotodzierżcy, można powiedzieć, że u stóp Prezbitera Sigmara powieszonego na sznurze w dzwonnicy.

Przeprowadzone przez bohaterów graczy dochodzenie, również przy użyciu niekonwencjonalnych metod takich jak podróżowanie poza ciałem i wędrówka ścieżką przeszłości pozwoliły ustalić, że około dwa tygodnie temu osada została zaatakowana przez kilka tuzinów Orków i Goblinów, którym przewodził odziany w czerwono-złotą zbroję płytową Wojownik Khorna.

Zielonoskórzy dowodzeni przez Wojownika Chaosu nie wyrżnęli jednak swoim zwyczajem mieszkańców w pień, lecz metodycznie chwytali i krępowali ludzi. W tym czasie odziany w Zbroję Chaosu wojownik odparł desperacki i w gruncie rzeczy samobójczy atak Prezbitera Sigmara. Duchowny nim zdążył się zorientować w sytuacji leżał u stóp dzwonnicy ze zmiażdżoną czaszką.

Gdy wyłapano wszystkich pozostałych przy życiu ludzi, Zielonoskórzy wraz z niewolnikami udali się w drogę na północny-zachód. Natomiast Wojownik Khorna wszedł do świątyni, z której zabrał kilka ksiąg i udał się na południe w kierunku Zenres...

Bohaterom graczy nie pozostało nic innego jak pogrzebać ciało duchownego i ruszyć do stolicy Levrellian.

***

Podróż do Zenres upłynęła awanturnikom na wymianie informacji, wszak Walter nie widział się z towarzyszami przez jakiś czas. Im bardziej jednak drużyna zbliżała się do stolicy, tym mniej Domen, Ingwar i Bernhard byli rozmowniejsi. Klęska nieurodzaju, która dotknęła księstwo była widoczna szczególnie w okolicach Zenres. Gnijące, skażone sporyszem zboże wywoływała wśród biedoty choroby, szczególnie dokuczliwe była ta zwana świętym ogniem. Wszystko to przypominało bohaterom graczy o zmierzającej do Zenres karawanie z żywnością, która dzięki ich działaniom nigdy do stolicy Levrellian nie dotrze...

Na dworze księcia Levrelliana kompanię spotkała kolejna niespodzianka oto bowiem zaufanym księcia i jedną z bardziej wpływowych osób na dworze okazał się Primoš Strykssen, przyjaciel z dawnych lat Domena Prevca.

Primoš Strykssen ugościł swojego przyjaciela i jego kompanów, zapewnił im wikt i opierunek, a nawet zorganizował ucztę, na której bohaterowie graczy objadali się mięsem i spożywali drogie wina, podczas gdy zamieszkująca miasto biedota cierpiała z powodu głodu lub konała w męczarniach zatruta sporyszem.

W trakcie uczty Primoš Strykssen postanowił zabawić biesiadników walką i zarobić nieco złota, a zgromadzeni wokół jamy ucztujący mogli cieszyć się krwawą, choć krótką walką w trakcie której Domen Prevc stanął naprzeciw trzymanego w niewoli Czarnego Orka. I choć niewielu postawiło na fechmistrza, to właśnie człowiek jednym, błyskawicznych cięciem ściął szkaradny łeb Zielonoskórego, który bryzgając krwią poleciał lobem w kierunku pijanej tłuszczy.

***

Następnego dnia awanturnicy stanęli przed obliczem księcia Artilli. Jednak władca Levrellian nie był zbyt zainteresowany losem swych poddanych, szczególnie jakiś chłopów żyjących w odległej osadzie. Za nic miał też pełnomocnictwa i pieczęcie, które okazał Walter Neun. Pogrążony w zadumie zbył bohaterów graczy i kazał im rozmawiać z jego doradcą Primošem Strykssenem...

Gdy awanturnicy spotkali się na obiedzie Primoš wzruszył tylko ramionami, Książę ma na głowie poważne problemy, tłumaczył swego władcę ale z Waszą pomocą moi drodzy, uda nam się je rozwiązać.

W krótkich słowach Primoš wytłumaczył awanturnikom, że przyczyną klęski nieurodzaju i wszystkich nieszczęść jakie dotknęły księstwo Levrellian jest władająca sąsiednim księstwem Fatandira, kobieta pochodząca od nomadów niewiele lepszych od bydła. Książe Artilli podejrzewa, że to właśnie ludzie Fatandiry zatruli wodę i zboże, a celem bohaterów graczy będzie udanie się do sąsiedniego księstwa, przedostanie na dwór Fatandiry i zebranie dowodów lub... Porwanie kogoś z najbliższego otoczenia Fatandiry i sprowadzenie go do Levrellian, gdzie Primoš i jego ludzie sprawią, że porwany sam dostarczy odpowiednie dowody i da księciu Artilli usprawiedliwienie do działań odwetowych.

Przekonani przez Primoša Strykssena awanturnicy zgromadzili zapasy i wyruszyli na zachód.

***

W czasie kilkudniowego pobytu w Zenres trapiony wyrzutami sumienia Ingwar Egonsson nie szczędził sił i całymi dniami pracował w miejskim lazarecie, gdzie niósł ulgę cierpiącym z głodu i zatrutym sporyszem.

W czasie tych kilku dni Ingwar zwrócił na siebie uwagę nie tylko biedoty ale także pochodzącej z księstwa Fatandiry młodej dziewczyny o imieniu Karmin.

Z uwagi na prawa rządzące opowieścią, powody obecności Karmin w księstwie Levrellian muszą pozostać na chwilę obecną tajemnicą. Należy jednak zauważyć, że choć były to powody ważkie to osoba Ingwara zauroczyła Karmin na tyle, że dziewczyna postanowiła chwilowo zrezygnować ze swoich planów i dołączyć do awanturników, by razem z nimi wrócić do księstwa Fatandiry.

Z początku wydawało się, że Karmin przekonała bohaterów graczy, że to Primoš kazał jej jechać z awanturnikami. Jednak służący Kościołowi Sigmara szpieg, Walter Neun uczynił z podejrzliwości swą największą cnotę. W ciągu kilku dni podróży Walter nieustannie obserwował Karmin i choć dziewczyna całą swą uwagę poświęcała Ingwarowi, za którym bez przerwy wodziła maślanym spojrzeniem, to szpieg obawiał się, że dziewczyna może być agentem Fatandiry i w czasie popasu rozkazał Bernhardowi Bartowi zaopiekować się wierzchowce Karmin w ten sposób, by koń okulał krótko po wyruszeniu w drogę.

I tak też się stało. I wkrótce bohaterowie graczy za namową Waltera porzucili samotną brązowooką dziewczynę na środku pustkowi gdzieś w Księstwach Granicznych.

Po południu, gdy zbliżali się do granicy księstwa Fatandiry oddział dobrze uzbrojonych i opancerzonych awanturników minęła sfora Wilczych Jeźdźców. Gobliny z początku nawet chciały zaatakować bohaterów graczy, jednak Herszt Goblinów rozpoznał wśród ludzi Tego Który Ścina Głowy, takie imię bowiem wśród Zielonoskórych miał Domen Prevc, fechmistrz który z równą łatwością ścinał czerep Czarnego Orka jak i wyverny.

Wilczy Jeźdźcy minęli zatem awanturników i ruszyli na zachód, w kierunku samotnie wędrującej dziewczyny, której brązowe oczy błyszczały od łez*...

* Gobliny zaatakowały Karmin i jej okulawionego konia, jednak przebieg tego spotkania wbrew pozorom nie jest pewny. I mogło by się wydawać, że to stawianie złotych koron przeciw orzechom to jako MG postanowiłem zdać się na los. Wykonałem dwa rzuty różnymi kostkami. Karmin reprezentowała K4, mała i niepozorna, natomiast Wilczy Jeźdźcy przybrali postać K20, masywnej i ciężkiej. W czasie gdy bohaterowie graczy spożywali mięso upolowanego bizona, kostki potoczyły się po stole. Na każdej z nich wypadł ten sam wynik. Zarówno na małej K4, jak i na dużej K20 wypadło 1. Remis. Los zdecydował... A może wy macie jakiś pomysł co mogło się wydarzyć?


_________________
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: Re: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Pt stycz 05, 2018 02:20 PM
Reply with quote

Torin wrote:
Warhammer FRPG - „Kobiety przynoszą pecha”
Domen Prevc, Walter Neun, Johann, Ingwar Egonson, Bernhard Bart.

Ostatnia przygoda zakończyła się dla Bernharda i jego przyjaciół ponuro. I w takich też okolicznościach rozpoczyna się kolejna. W splądrowanej wsi, między szczytami Gór Czarych, dzień drogi od Zenres – stolicy księstwa Levrellian - spotkała się piątka podróżników, Bernhard, Domen, Walter, Ingwar i Johann – żeglarz/pirat ( pirat w górach... ale musiało wiać Smile ). A wiało i to mocno, tak mocno, że aż powieszony na sznurze prezbiter Sigmara ,raz po raz dzwonił świątynnym dzwonem na swoją ostatnią modlitwę. Bohaterom nie pozostało nic innego jak zająć się zmasakrowanym ciałem kapłana i zbadać co spotkało mieszkańców tej nędznej wsi, mieszkańców po których nie było śladu.

Wykorzystując swoje wszystkie umiejętności drużyna odkryła, iż wioska została napadnięta przez Orki i Gobliny kilka tygodni wcześniej. Ze świątyni nie zniknęło jednak nic cennego. To zaintrygowało Bernharda, który postanowił wykorzystać swoje umiejętności podróży po ścieżkach przyszłości i przeszłości. W ten sposób odkrył, że zielonoskórymi dowodził potężnie zbudowany rycerz w karmazynowej zbroi ze złotymi znakami Khorna. Wyniósł ze świątyni kilka ksiąg i ruszył w kierunku Zanres. Zielonoskórzy zaś, wyłapali mieszkańców, skrępowali i oddalili się gdzieś na północ. Pozyskawszy te informacje, wszyscy zgodnie uznali, że trzeba o tym zameldować w stolicy. Tak więc pochowali szybko truchło prezbitera i ruszyli w podróż.

Im bliżej miasta się znajdowali, tym większy obraz nędzy i rozpaczy prezentowała przed ich oczyma ta jałowa kraina. Głód, nędza i choroby, plony zniszczone lub skażone. Domen, Ingwar i Bernhard przypomnieli sobie, że dzięki nim, ci ludzi jeszcze przez długi czas będą skazani na swój marny los.
Po dotarciu do Zenres, gościny udzielił im niejaki Primos Strykssen, potężny jegomość, który był przyjacielem Domena z zamierzchłych lat. I pomimo otaczającej dwór biedy, szlachta i władca bawili się przy najlepszych mięsach i trunkach. Bernhardowi podczas uczty udało się wygrać 20 złotych koron stawiając na Domena, który to jednym potężnym ciosem pozbawił głowy potężnego czarnego Orka, jak się okazało, szlachta trzymała go gdzieś w piwnicach ku swojej uciesze. Sama rozmowa z księciem Artilli też nie była zbyt owocna, i szybko zostali odesłani. Władza miała inne problemy. Inne niż głód, poddani i niepokojące wieści spoza stolicy. Jedynie Primos był skory do rozmowy. Zlecił drużynie zadanie, które miało na celu odkrycie kto stoi za tą klęską, która spotyka księstwo Levrellian. Sam zasugerował, że musi to być sprawka sąsiedniego księstwa – Fatandiry. Zaproponował, by drużyna dostała się do tego księstwa i za wszelką cenę zdobyła dowody na ich wrogie intencje lub by awanturnicy porwali kogoś z rodziny książęcej i dostarczyli go do Primosa, a on już go odpowiednio przesłucha. Wszyscy zgodnie przyjęli zlecenie i następnego dnia byli gotowi do podróży.

Nieoczekiwanie, pod główna bramą, przyłączyła się do nich piękna dziewczyna, o śniadej karnacji i brązowych oczach, która twierdziła, że to Strykssen kazał jej dołączyć do drużyny i udać się z nimi do księstwa Fatandiry. Drużyna miała podzielone zdania, Domen z grubsza olał sprawę, Ingwar wyglądał jakby zobaczył anioła i zapomniał języka w gębie, Walter wietrzył spisek, pirat Johann szukał butelki rumu a Bernhard zastanawiał się jak sprawdzić jej prawdomówność. Ostatecznie Walter posłał Domena do posiadłości Primosa, by tam upewnił się, że to on kazał dziewczynie dołączyć do wyprawy. Niestety Domen nie przekonał strażników by ci wpuścili go do posiadłości. (Tak to jest jak się ma zakazany pysk:) ). Bernhard zniecierpliwiony poszedł w ślady Domena, z łatwością oszukał strażników i znalazł się wewnątrz posiadłości. Tam dowiedział się od służących, iż Primos wyruszył gdzieś w pośpiechu i nie ma możliwości skontaktowania się z nim. Przekonał dodatkowo służącego (a raczej złoto go przekonało) by zostawił swoje obowiązki i rozpytał się w dworze o Karmin ( bo tak nazywała się tajemnicza piękność). Okazało się, że dziewczyna była widziana w dworze ale nigdy nie rozmawiała z Primosem. Bernhard przekazał te wieści Walterowi i drużyna postanowiła, pozbyć się dziewczyny w możliwie najłagodniejszy sposób zaraz po wyruszeniu na trakt.

Po dwóch dniach podróży, Walter polecił Bernhardowi okulawić konia Karmin, tak by zaraz po wyruszeniu rankiem w drogę, dziewczyna musiała zawrócić do stolicy. Początkowo Bernhard chciał podtruć konia, ale skwitowany (dosłownie) złym spojrzeniem swojego grubego, czarnego kota postanowił tylko wbić drzazgę w kopyto. Zrobił to na tle wprawnie, iż dziewczyna nic nie spostrzegła i rankiem stało się tak, jak zażyczył sobie Walter. Zaraz po wyruszeniu w drogę koń Karmin nie był w stanie nadążyć za resztą awanturników. Dziewczyna niechętnie musiała zawrócić i udać się do Zenres. Żałował tego jedynie Ingwar, który można by powiedzieć zakochał się w dziewczynie i to z pewną wzajemnością. Po kilku godzinach drogi, drużynie udało się dotrzeć do granicy księstwa Fatandiry, tam też rozminęli się ze sporą sforą goblinów. I mimo tego, że gobliny spostrzegły podróżników, zaniechały ataku i popędziły na wilkach w stronę, gdzie kilka godzin wcześniej awanturnicy pozostawili dziewczynę.



Tu drużyna zaczęła mieć dylemat, bo z jednej strony nie ufała Karmin ale jej życie nie do końca było im obojętne. Po kilku kwadransach z daleka dobiegły ich odgłosy wycia wilków. Nie podjęli jednak decyzji o zawróceniu i ruszeniu dziewczynie na pomoc. Bernhard postanowił, że spróbuje użyć swoich zdolności podróży poza ciałem by ostrzec dziewczynę lub przynajmniej sprawdzić czy zdołała uciec przed wilcza watahom. Była to decyzja, którą o mało co nie przypłacił życiem lub szaleństwem i której nie zapomni do końca swoich dni.

Spoglądając na świat oczami duszy ujrzał falujący krajobraz mieniący się odcieniami fioletu. Niebieska zorza raz po raz rozbłyskała na niebie. Tuż przed podróżnikami przechodził ogromny demon górujący nad drzewami. Jego kończyny zakończone były orlimi szponami a ciało pokrywały pióra. Długie skrzydła omiatały trakt a jedna z dwóch głów, zakończona ogromnym szpetnym dziobem odwracała się właśnie w stronę Bernharda. Przerażony tym widokiem, cudem tylko zdołał opanować paraliżujące przerażenie i nie czekając, aż para bursztynowych oczu go zobaczy przerwał medytację. Ciało Barta osunęło się na ziemię i przez dłuższą chwilę Bernhard nie był w stanie odzyskać przytomności umysłu.



Po tej nieudanej próbie „pomocy” drużyna ruszyła w dalszą drogę do stolicy księstwa Fatandiry – Fatanbadu. I tu powoli kończy się ta część przygody. Drużyna dotarła na miejsce bez większych przygód, napotkani ludzie ( co zdziwiło awanturników ) byli przyjaźnie nastawieni a sam krajobraz i księstwo nie przypominało nędzniałych ziem Levrellian. „Ktoś tu dobrze wszystkim zarządza.” – można by pomyśleć. Ponadto kompani podczas rozpytywania miejscowych o rodzinę książęcą ustalili, iż Karmin była blisko spokrewniona z osobami władającymi księstwem, co – jakby się nad tym głębiej zastanowić – może sprawić wiele komplikacji. Co jeśli dziewczyna przeżyła i doniesie o ich złych zamiarach? Bez echa pozostaje też to, że podróżnicy zaczęli podejrzewać, iż po raz kolejny ktoś może ich oszukiwać i tym kimś może być sam Primos Strykssen...

Czas pokaże kto jest dobrą a kto złą stroną w zbliżającym się konflikcie i czy ta kobieta przyniesie im szczęście, czy raczej pecha...


_________________
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Wt stycz 16, 2018 07:27 AM
Reply with quote

Warhammer FRP, kampania 'Pokusa Arcylicza', relacja z czwartej sesji - 'Obraz, brosza, uprząż i Jadeitowe Berło!'. Vorgeheim AS2504, Vitrolle, Księstwa Graniczne

W styczniu w Innym Wymiarze w Katowicach rozegraliśmy kolejną sesję WFRP opartą na kampanii Pokusa Arcylicza, wydanej nakładem wydawnictwa Copernicus Corporation.

Tym razem w sesji udział wzięli Domen Prevc, Ingwar Egonsson oraz Bernhard Bart i Rolf Errlich, który po długiej rozłące dołączył do kompanów. Walter Neun oraz Johann - w tym czasie wykonywali zlecone przez Kościół Sigmara zadania.

***

Domen, Ingwar, Bernhard i Rolf spotkali się z jednej z kilku gospód znajdujących się na rynku Fatanbadu. Po długiej rozłące przyjaciele mieli sobie wiele do powiedzenia, ponadto Rolf dostarczył Domenowi list, który otrzymał od Prismosa Strykssena gdy rozpytywał o swych kamratów w Zenres.

Quote::
Witaj Domen!

Po naszym ostatnim spotkaniu, poruszony losem Twojej kompanii poczyniłem pewne ustalenia.
Osada, która Was interesuje to Vitrolle, to tam mieszkają banici, którzy oszukali Was owego dnia.
Na czele owych wyrzutków stoi Ernst Helmuth, zwyrodnialec i czarnoksiężnik, to on oszukał Kapłana Ranalda.
W Vitrolle przebywa obecnie z trzy tuziny banitów, choć oni nazywają siebie Dewiantami i Dekadentami.

Zdrowia!
Primos Strykssen

PS Mam nadzieję, że Karmin dotarła cała i zdrowa do Fatanbadu?
PS II Ranald kiedyś bardzo przysłużył się naszej sprawie, niech ta informacja będzie częścią spłaty długu.

Przesłane przez Strykssena informacje potwierdziły podejrzenia awanturników i upewniły ich w konieczności zniszczenia Vitrolle oraz wyjaśniły wątpliwości dotyczące Karmin, którą pozostawili na pastwę losu na równinach Księstw Granicznych.

Bohaterowie graczy przeprowadzili także własny zwiad, w trakcie którego ustalili, że w Vitrolle faktycznie przebywa około trzech tuzinów ludzi, z czego około 20 to zdolni do walki mężczyźni, a reszta to w większości kobiety i kilka dzieci. Co więcej, to właśnie do Vitrollle trafiły wozy z karawany, które banitom pomogli zdobyć oszukani bohaterowie graczy.

W między czasie Bernhard oraz Ingwar korzystając z umiejętności medytacji i podróżowania poza ciałem odnaleźli ścieżkę przeszłości i ustalili, że Karmin przeżyła spotkanie z Wilczymi Jeźdźcami, co więcej dziewczyna posługując się gardłowym językiem goblinoidów i powołując się na autorytet Tego-Który-Ścina-Głowy przekonała Hobgobliny, że jeśli oszczędzą jej życie, to ona sprawi, że będą mogli walczyć u boku znanego wśród Zielonoskórych wojownika, jakim w ostatnich latach stał się Domen Prevc.

Posiadając potrzebne informacje i znając z własnego doświadczenia sposób działania banitów z Vitrolle awanturnicy ustalili plan działań. Wykorzystując zgromadzone fundusze postanowili zorganizować złożoną z kilku wozów karawanę, która oficjalnie w szczelnie zamkniętych skrzyniach i beczkach miała przewozić rudę metali szlachetnych do krasnoludzkich hut położonych za Przełęczą Wściekłego Psa, a faktycznie nic nie warty piasek i kamienie. Bohaterowie Graczy planowali także zadbać o to, by informacja o karawanie dotarła do ewentualnych szpiegów służących kultystom z Vitrolle, którzy z pewnością przebywali w Fatanbadzie. Awanturnicy planowali wyruszyć z miasta wraz z karawaną, a następnie pod pozorem zwiadu odłączyć się od kolumny wozów i zawrócić w stronę Vitrolle, z którego w tym czasie powinna wyjechać grupa banitów mająca na celu złupienie słabo strzeżonych, załadowanych ciężkim towarem wozów.

Bohaterom Graczy udało się uzyskać widzenie z Fatandirą i przedstawić Księżnej swój plan, a Domen Prevc który wpadł w oko samotnej władczyni otrzymał coś więcej niż widzenie. Fatandira, której Vitrolle i Kultyści Slaanesha byli cierniem w kształtnym tyłku, z entuzjazmem przyjęła plan awanturników, jednak odmówiła użyczenia swoich zbrojnych, których potrzebowała do obrony księstwa przed zakusami sąsiadów Levrelliana i Hafloca, zaoferowała natomiast kilku uzbrojonych w broń dystansową woźniców, którzy mogli wspomóc bohaterów graczy, a po zakończonej walce załadować odzyskane choć w części skradzione przez banitów dobra.

Pod osłoną mgły, a później deszczu, przy wsparciu Wilczych Jeźdźców, którzy z sobie wiadomych powodów stanęli do walki u boku Tego-Który-Ścina-Głowy awanturnicy zaatakowali bronione przez szczątkową załogę Vitrolle. Doświadczenie bojowe bohaterów graczy i zajadłość Wilczych Jeźdźców dość szybko przechyliło szalę zwycięstwa na stronę awanturników. Po ostrzem półtoraręcznego miecza, który dzierży Domen Prevc poległ także Ernst Helmuth, kultysta i czarnoksiężnik padł rozpłatany na dwoje pośród swych współbraci w bluźnierstwie.

Po pokonaniu kultystów awanturnicy przeszukali budynki i magazyny Vitrolle, udało im odzyskać część zapasów jedzenia i ekwipunek, zdobyli także trochę złotych koron ale najwięcej problemów sprawiły im ukryte w świątyni artefakty: Jadeitowe Berło, Brosza i Uprząż Slaanesha oraz Błogosławieni pędzla Hanzla. Przepełnione plugawą mocą Slaanesha magiczne przedmioty były zbyt potężne by zniszczyć je na miejscu lub by pozostawić je na pastwę losu i zbyt niebezpieczne by zabrać je ze sobą. Tym bardziej, że nawet krótkie wpatrywanie się w obraz Błogosławieni pędzla Hanzla przyprawiło znanego z zamiłowania do sztuki Ingwara o chorobę psychiczną.

Awanturnicy zaryzykowali jednak, ukryli artefakty na dnie najsolidniejszej skrzyni i walcząc z lubieżnym głosem szepczącym w głowie i tysiącem pokus, których źródłem była owinięta łańcuchami skrzynia, czym prędzej ruszyli do Fatanbadu mając nadzieję, że Walter oraz Johann powrócili już z wyprawy i będą wiedzieli co zrobić z przeklętymi artefaktami, a także że zdążą dotrzeć do miasta nim banici powrócą z wyprawy łupieżczej...



_________________
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
quidamcorvus
o. Założyciel
o. Założyciel

quidamcorvus

Offline

Joined: marca 06, 2011
Posts: 8646
Location: Katowice/Żory, śląskie
Filia Śląska

Post Post subject: Re: [Warhammer FRP] Relacje z sesji...
Posted: Pn lut 26, 2018 05:53 PM
Reply with quote

Warhammer FRP, kampania 'Pokusa Arcylicza', relacja z piątej sesji - 'Władca Marionetek'. Vorgeheim AS2504, Grobowiec Karitamena Skarabeusza Śmierci, Księstwa Graniczne

W lutym w Innym Wymiarze w Katowicach rozegraliśmy ostatnią sesję WFRP opartą na kampanii Pokusa Arcylicza, wydanej nakładem wydawnictwa Copernicus Corporation.

W ostatniej sesji udział wzięli Domen Prevc, który sam siebie skazał na śmierć i wieczne potępienie oraz Rolf Errlich i służący Inkwizycji Sigmara szpieg Walter Neun, który skazał ciała posługujących się magią Ingwara Egonssona oraz Bernharda Barta na śmierć głodową...

***

W czasie gdy awanturnicy ogniem i mieczem niszczyli siedzibę kultystów Slaanesha w Vitrolle Walter Neun, udał się do władcy trzeciego z Księstw Granicznych. Mir Haflock przyjął wysłannika Kultu Sigmara niezwykle życzliwie i zdradził mu informacje, które przekazał mu w wizjach 'Sigmar'.

Walter Neun, który sceptycznie podszedł do powtarzanych o Haflocku plotek, dał się zwieść stojącemu za wizjami Skarabeuszowi Śmierci. Karitamen za pośrednictwem Mira Haflocka przekonał Waltera, że odwrócona piramida znajdująca się w Dolinie Grobowca jest najlepszym miejscem do ukrycia artefaktów, które towarzysze szpiega właśnie w tej chwili wydobywali z ukrycia w Vitrolle. Ponadto w geście dobrej woli Mir Haflock wręczył Walterowi dziennik z zapisami podróżnika, który już kiedyś był w piramidzie Skarabeusza Śmierci oraz kategorycznie zakazał skropienia krwią obrazu Błogosławieni pędzla Hanzla, który sprowadził obłęd na Ingwarra Egonssona.
***
Walter Neun odnalazł swych towarzyszy w Fatanbadzie, następnie nie bez trudu przekonał Domena Prevca i Rolfa Errlicha do wyprawy. Ingwar Egonsson oraz Bernhard Bart, którzy po wydarzeniach w Vitrolle i kontakcie z artefaktami Slaanesha pogrążyli się w odmętach obłędu nie byli skorzy do wyprawy. Miast tego wbrew woli swych towarzyszy podróżowali poza ciałem, ściągając na drużynę uwagę istot zamieszkujących Immaterium. Walter Neun nie mając pewności co do prawdziwych intencji posługujących się magią kompanów, rozkazał przenieść ciała mistrza tatuażu oraz kapłana Ranalda do miejscowej świątyni Vereny, tak by dusze poszukiwaczy przygód nie mogły powrócić do ciał złożonych na ziemi poświęconej innemu bogu.
***
Domen Prevc, Rolf Errlich oraz Walter Neun kierując się informacjami otrzymanymi od Mira Haflocka odnaleźli ukrytą w górach Dolinę Grobowca.

Przemierzając Aleję Procesyjną nieznający kultury Nehekhary awanturnicy sprowokowali atak Ushabti, nieumarłych strażników grobowca, którzy niemal pozbawili ich życia. Jednak walka z konstruktami pozwoliła odkryć poszukiwaczom przygód tajemne przejście, które łączyło znajdujące się na powierzchni ruiny z dolnymi poziomami odwróconej piramidy Skarabeusza Śmierci.

W podziemiach awanturnikom udało się uniknąć licznych pułapek i pokonać ożywione Szkielety, stojące na straży prastarego grobowca. Koniec końców wędrowcy odnaleźli komorę grobową Skarabeusza Śmierci, złamali pieczęcie i przebudzili Króla Grobowców.

Gdy zdali sobie sprawę z tego, że zostali oszukani awanturnicy przerazili się swych czynów i popełniając kolejne błędy dolali oliwy do ognia. Nie czekając na reakcję Karitamena postanowili użyć znalezionych w Vitrolle artefaktów Slaanesha.

Domen Prevc zakładając Broszę i Uprząż Slaanesha, a następnie kalając swe ciało zamkniętym w Jadeitowym Berle odłamkiem Spaczenia skazał się na powolną i bolesną śmierć. I tak oto nastąpił koniec Tego-Który-Ścina-Głowy, który sam siebie skazał na wieczne potępienie.

Z kolei Rolf Errlich i Walter Neun postanowili uciec z grobowca i wbrew słowom Mira Haflocka skropili krwią przeklęty obraz Błogosławieni pędzla Hanzla uwalniając zamknięte w płótnie demony Slaanesha.

I choć plan ucieczki zakończył się sukcesem, to demony Slaanesha nie były w stanie pokonać potężnego Arcylicza. Skarabeusz Śmierci odesłał demony do Immaterium i uwolniony z więzienia, wyposażony w Kamień Przemian zamknięty w Jadeitowym Berle, mógł przystąpić do realizacji planów, które snuł przez tysiąclecia.

Jednym z pierwszych było poczekanie na śmierć Tego-Który-Ścina-Głowy, a następnie ożywienie i wcielenie w szeregi Nieumarłych...



_________________
Back to top
View user's profile Visit poster's website AIM Address Skype
Post new topic Reply to topic Wersja do druku

 Topics   Replies   Author   Views   Last Post 
Sticky
No new posts Bery & bojki Rekrutacja do sesji WFRP
[ Go to pageGo to page: 1, 2, 3 ]
37 quidamcorvus 42408 Rekrutacja do sesji WF...
 Śr paźdź 23, 2013 04:00 PM 
quidamcorvus View latest post
Normal
No new posts Raporty bitewne [Warheim FS] Relacje z potyczek Warheim FS...
...rozgrywanych w klubie Inny Wymiar.
[ Go to pageGo to page: 1, 2, 3 ]
42 quidamcorvus 36041 [Warheim FS] Relacje z...
 Pn lut 19, 2018 01:09 PM 
quidamcorvus View latest post
No new posts Inne systemy Warhammer Quest - The Adventure Card Game 9 M.T. 7810 Re: Warhammer Quest - ...
 Pt lip 22, 2016 07:14 AM 
yarick View latest post
No new posts Galeria - Makiety Warhammer Townscape 0 M.T. 2994 Warhammer Townscape
 Śr wrz 09, 2015 04:12 PM 
M.T. View latest post
No new posts Handel & Rozboje [S] Warhammer Quest - Części 0 Dziekan 3248 [S] Warhammer Quest - ...
 Wt marca 12, 2013 05:58 PM 
Dziekan View latest post
You cannot post new topics in this forum
You can reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot vote in polls in this forum
You cannot attach files in this forum
You cannot download files in this forum

_TOGGLE O użytkowniku

The logos and trademarks used on this site are the property of their respective owners. We are not responsible for comments posted by our users, as they are the property of the poster.
This web site is completely unofficial and in no way endorsed by Games Workshop Limited. Adeptus Astartes, Battlefleet Gothic, Black Flame, Black Library, the Black Library logo, BL Publishing, Blood Angels, Bloodquest, Blood Bowl, the Blood Bowl logo, The Blood Bowl Spike Device, Cadian, Catachan, the Chaos device, Cityfight, the Chaos logo, Citadel, Citadel Device, City of the Damned, Codex, Daemonhunters, Dark Angels, Dark Eldar, Dark Future, the Double-Headed/Imperial Eagle device, 'Eavy Metal, Eldar, Eldar symbol devices, Epic, Eye of Terror, Fanatic, the Fanatic logo, the Fanatic II logo, Fire Warrior, Forge World, Games Workshop, Games Workshop logo, Genestealer, Golden Demon, Gorkamorka, Great Unclean One, the Hammer of Sigmar logo, Horned Rat logo, Inferno, Inquisitor, the Inquisitor logo, the Inquisitor device, Inquisitor:Conspiracies, Keeper of Secrets, Khemri, Khorne, Kroot, Lord of Change, Marauder, Mordheim, the Mordheim logo, Necromunda, Necromunda stencil logo, Necromunda Plate logo, Necron, Nurgle, Ork, Ork skull devices, Sisters of Battle, Skaven, the Skaven symbol devices, Slaanesh, Space Hulk, Space Marine, Space Marine chapters, Space Marine chapter logos, Talisman, Tau, the Tau caste designations, Tomb Kings, Trio of Warriors, Twin Tailed Comet Logo, Tyranid, Tyrannid, Tzeentch, Ultramarines, Warhammer, Warhammer Historical, Warhammer Online, Warhammer 40k Device, Warhammer World logo, Warmaster, White Dwarf, the White Dwarf logo, and all associated marks, names, races, race insignia, characters, vehicles, locations, units, illustrations and images from the Blood Bowl game, the Warhammer world, the Talisaman world, and the Warhammer 40,000 universe are either ®, TM and/or © Copyright Games Workshop Ltd 2000-2009, variably registered in the UK and other countries around the world. Used without permission. No challenge to their status intended. All Rights Reserved to their respective owners.
Interactive software released under GNU GPL, Code Credits, Privacy Policy