Wielkie dzięki za spotkanie! Walka w karczmie była dziś iście epicka
Ogrów była piątka - wygrała opcja PG, ale był to bardzo dobry ruch. Już wyjaśniam - zamiast jednego młodzika wzięłam halfgrowna. Niby mała różnica w modelu, a w statach całkiem spora. W cenie niestety też, dlatego musiałam pojechać po broni ;/ Ale coś za coś. Poza tym standardowo - szef, hunter i dwa młodziki. Sam fakt brania młodzików to już klimat w tym scenariuszu, kto inny wziąłby bulla
Ponieważ każdy wystawiał po 5 modeli, ja i Staś wystawialiśmy całą bandę, a Michał z Krzyśkiem losowali. Michałowi wylosowało się nawet fajnie, natomiast Krzysiek trochę gorzej, ale zawsze kogoś tam do bitki miał. Gwiazdami jego bandy było dwóch soldierów, którzy konsekwentnie rzucali butelkami w kogo popadło i nawet ubili tak jednego orka
Mniej więcej po równo modeli (ilościowo, proporcje wśród band były różne) znalazło się na każdej z trzech kondygnacji - piwnicy, parterze i piętrze z antresolą. U mnie na piętrze był jeden halfgrown, którego od razu spisałam na straty (jakże niesłusznie! Ustał do końca, wieloturową walkę z orkiem przetrwał), na parterze szef z młodzikiem, w piwniczce hunter z drugim młodzikiem. Ten ostatni przetrwał najkrócej i niewiele zdziałał, ale tego się w sumie spodziewałam.
Pechowcem był: hunter, który zszedł zaraz po tym, jak znalazł ornamental weapon (kto był przy stole, ten wie, że moje ogry generalnie nie radziły sobie ze znajdowaniem broni improwizowanej, więc to był mega hiper super duper fart). Inna rzecz, że dłuższy czas wytrwał w walce z bossem orków i gdyby nie cholerna zbroja na tymże panu, zdjąłby go chyba ze dwa czy trzy razy. Rzuty jednakże były pechowe.
Z randomów: Nie pojawił się ogrzy wykidajło (przy tylu pobratymcach w lokalu chyba uznał, że nie ma co) i nikt nie poleciał na cycatą barmankę, choć trzęsła kuprem parę razy i zdawało się już, że masowa erekcja nikogo nie ominie. Za to dwa razy ogry uraczyły się drinem, który szefowi nawet wyszedł na dobre (+1 do W, ale -1 do WS), a raz jeden z battle monków sam się wykopał na tamten świat.
Najostrzej z moich siekł szef, który na starcie dobrał się do mnichów. Jednego wręcz wykopał za okno

Dopomógł mu młodzik, który przy okazji zebrał expa... sorry, pół expa

Głupie ogry awansują wolniej.
Ostatecznie, halfgrown, który całą bitwę był samotny wśród wielu wrogów na piętrze, przetrwał. Nie wiem, jakim cudem, ale dał radę. Gdy ostatni wróg ostał się na polu bitwy (tj. krasnal Stasia), ten wciąż dzielnie się bronił. Nawet młodzik, który skończył sieczkę w piwnicy i powoli dążył do walk na piętrze, nie musiał mu pomagać. Halfgrown jest absolutną gwiazdą tej bandy. W nagrodę aż kupię mu broń
Nie popieściły mnie serious injuries, mam wybór u szefa między OBW a utratą oka. Niby oba można wyleczyć u wiedźmy, ale kto wie, kiedy będzie okazja. U huntera miałam wybór między śmiercią a chest woundem. Uroczo. Reszta przeżyła.
Za to eksploracja cieszy - rzucałam 6 kostkami (jedna do odrzucenia, ze skilla mountain guide'a) i było 4x6

Więc ogrzy szef, który jak wszystkie ogry raczej nie ma głowy do naukowych spraw, może nauczyć się akademickiej umiejętności. Tyle wygrać!
Dziękuję wszystkim przeciwnikom. Bitwa była mega epicka i zaskakująca - niemal do końca nie było wiadomo, kto zostanie na polu bitwy. Mnichom dobrze szło rzucanie butelkami, warlock orków zdjął 5 typa, krasnoludy uparcie zdawały rzuty obronne... łatwo nie było, ale za to fajnie
Do zobaczenia za tydzień!